Danielo - odzież kolarska

Autostradą do nieba

Fajny obrazek: mistrz bije mistrza. Hulk – chłopa po prostu nieraz jest jest już szkoda – w swoim stylu drugi. A Kwiatek z inżynierską precyzją sięga po zwycięstwo w E3. Bądźmy jednak szczerzy, kto spodziewał się, że Michał rzeczywiście wygra ten najmłodszy z flandryjskich klasyków?

Z ręką na sercu muszę przyznać, że w gąszczu różnych spraw zawodowych, zobowiązań i tak wczesnych świąt Wielkanocy, dopiero zapowiedź Bojana przypomniała mi o asfaltowym wyścigu. Co, to już? W Wielki Piątek? Ano w Wielki Piątek. Pastor ze słynnego plakatu mylić się nie może. Faworyt był jeden, nazywał się Sagan. Słowak kręcący w tęczowej koszulce przystępował do wyścigu wokół Harelbeke w glorii zwycięzcy z 2014 roku, wcześniej lądował na pudle. Piotrek był niezwykle zmotywowany, by pokazać, że na hellingen to on akurat ścigać się umie. Ludzie, patrzcie, jak jadę. Łubudułubudu.

I jechał bardzo dobrze – aż do ostatnich metrów. Ale Kwiato jechał świetnie, choć miał pewne problemy na Oude  Kwaremont. Pozbierał się, by później na Karnemelkbeekstraat przyspieszyć. Depnął na tyle mocno, że tylko Sagan złapał jego koło. Na czele czempion  z 2014 roku kontra czempion 2015. Wymarzona konstelacja dla wszystkich: kibiców i dziennikarzy. Ciśnienie rośnie, mistrzowski pojedynek czas zacząć.

Nie było to pierwsze starcie polsko-słowackie. X-razy rywalizowali w młodszych kategoriach, w kolektywnej pamięci nadwiślańskiego fana zapadł Strade Bianche sprzed dwóch lat, gdy na ostatnim podjeździe w centrum Sieny Michał odskoczył Saganowi i nie pozwolił się dogonić. Dzisiaj było podobnie z tą różnicą, że Kwiatkowski nie dał szans sympatycznemu Piotrkowi na finałowej prostej. Na prostej, na której Sagan teoretycznie jest szybszy i dynamiczniejszy. Widać jednak było, że piątkowe ściganie dało mu się nieźle w kość. Puścił korby, trzecie neo-klasyczne zwycięstwo w kieszeni Flowermana.

Neo-klasyczne, bo z całym szacunkiem, zarówno białe szutry, Amstel Gold Race, jak i E3 Prijs są po prostu wyścigami neo-klasycznymi, czyli młodymi bądź  znajdującymi się w wieku powolnego dojrzewania. Strade Bianche zadebiutował w kalendarzu w 2007 jako Monte Paschi Eroica, „Piwny Wyścig” premierę święcił w 1966 roku, a E3 w 1958 roku. W porównaniu więc z „Flandryjską Pięknością” czy nawet Fleche Wallonne są to eventy wręcz młodzieńcze. Co nie umniejsza oczywiście prestiżu poszczególnych zwycięstw.

Kwiatkowski wyrósł po cichu na takiego specjalistę od podobnych neo-klasyków. Prawdopodobnie, gdyby nie przeszedł przed tym sezonem do Sky, dzisiejsza wiktoria w ogóle nie miałaby miejsca. Etixx pracowałby bowiem albo na Nikiego Terpstrę, albo na Zdenka Stybara, albo na Toma Boonena. Tzw. ekspertów od flandryjskich klasyków. Belgowie od czterech lat nie potrafią wygrać przy autostradzie. Rok temu ubiegł ich Geraint Thomas, kolega Kwiatka ze Sky, który tym razem nie wystąpił. To samo tyczy się m.in. Omloop Het Nieuwsblad, w którym w 2014 i 2015 roku najlepszy był Ian Stannard, dzisiaj na miejscu trzecim. Sposób, w jaki zagrał on na nosie Etixxom A.D. 2015 – el fantastico.

Można by naturalnie gdybać i rozmyślać, co by się stało, gdyby Sky Thomasa wysłał do Flandrii, a nie do Katalonii. Stało się inaczej, jednak ok, pomyślmy. Wówczas Brytyjczycy mieliby dwóch kapitanów głównych i kapitana rezerwowego Stannarda. Mniej teoretycznie niż Etixx, ale nie chodzi przecież o ilość, lecz jakość. I prawdopodobnie również wtedy skyowcy poradziliby sobie lepiej pod względem taktycznym. Bo ze strategią w Etixxie to tak chyba cienko…

Przed nami Ronde van Vlaanderen z Geraintem i Michałem w składzie. Na kogo jechać? Na obu. Kwiatkowski cały czas uczy się poniekąd jazdy po brukowych podjazdach, Walijczyk jest w tym aspekcie bardziej doświadczony. Po pierwszych niezbyt udanych startach przesunięto Polaka na klasyki ardeńskie, słusznie zresztą. Okazuje się jednak, że wychowanek Pacificu na bruku zrobił niemałe postępy, co było widoczne już w ubiegłorocznym Dwars door Vlaanderen.

Dajmy się więc 3 kwietnia zaskoczyć. A do tego czasu cieszmy się z pierwszego w historii Polski triumfu we flandryjskim klasyku. Lub będąc dokładniejszym neo-klasyku, lub jak kiedyś mówiono semi-klasyku. Pal licho, jak zwał. Brawo Michał!