Danielo - odzież kolarska

Eddy Merckx: “za moto-doping należy się dożywocie”

Głos w sprawie e-dopingu zabrał Eddy Merckx. Według „Kanibala” przyłapani kolarze powinni zostać dożywotnio zdyskwalifikowani.

O moto-dopingu zrobiło się ostatnio znowu głośno w związku z Femke Van den Driessche. Młoda Belgijka nadal nie przyznaje się do winy twierdząc, że rower z niedozwolonym silniczkiem, jaki został znaleziony przez kontrolerów w jej boksie, należał do kolegi jego brata, z którym kilka razy trenowała.

Z tego, co widać w telewizji, nie był to prawdopodobnie pierwszy przypadek moto-dopingu. Przypomnieli Koppenberg Cross, w którym Van den Driessche była druga, jechała w bardzo nienormalny sposób. Dla mnie motorki są nie do pomyślenia, nie ma nic gorszego. W takim wypadku w wyścigach kolarskich można by nawet startować na motocyklach…

– oznajmił Merckx przy okazji Ladies Tour of Qatar.

Jak na razie regulamin UCI przewiduje dla doperów karę finansową od 20 do 200 tys. franków szwajcarskich oraz zawieszenie od sześciu miesięcy wzwyż. Brian Cookson, prezydent Międzynarodowej Unii Kolarskiej, dodał, że nie ustalono górnej granicy dyskwalifikacji.

Doping technologiczny jest gorszy od farmakologicznego. Dostajesz w prezencie 50, 100 watów. To już nie ma nic wspólnego z kolarstwem. Tacy zawodnicy powinni raczej stanąć w szranki z Valentino Rossim

– mówił Merckx, który uważa, że moto-doping nie jest jednak aż tak bardzo rozpowszechniony w zawodowym peletonie.