Danielo - odzież kolarska

Nowa jakość e-dopingu?

Dziennikarz La Gazzetta dello Sport, Claudio Ghisalberti, na tropie. Rzekomo silniczki, czyli doping mechaniczny, na jakim przyłapano dwa dni temu Femke Van den Driessche, to już przestarzała forma technologicznego, zakazanego wspomagania.

Według Ghisalbertiego powoli do gry mają wchodzić koła elektromagnetyczne generujące od 20 do 60 watów. Koszt tunningu tylnego koła wynosi 200 tys. euro. Zamontowanie moto-dopingu z kolei jest około dziesięć razy tańsze.

Motorek w rurze podsiodłowej to lamus, manufaktura. To doping dla biednych ludzi. Nowe koło i jego moc wystarczy, by z przeciętnego zawodnika zrobić fenomen

– pisze dziennikarz powołując się na guru w branży tajemniczego Mistera X.

Podobno już w zeszłym sezonie pojawiły się plotki na ten temat, ale na razie niczego nikomu nie udowodniono.

System jest tak perfekcyjny, że nawet niektórzy kolarze mogą nie wiedzieć, że z niego korzystają. Myślą, że mają po prostu super dzień

– tłumaczy Mister X, który w ubiegłym roku sprzedać miał 1200 motorków, głównie amatorom.