Danielo - odzież kolarska

A teraz idę się poruszać :)

Cześć! Jest sobota, dziesiąta rano. Siedzę sobie pijąc kawkę z mojego ulubionego kubka z napisem „Melon” (taki mały prezent od dyrektora sportowego na koniec sezonu), w wielkich spodniach do jogi i pomyślałam sobie, że wyskrobię dla Was kilka zdań, jak u mnie mija zima.

Patrzę za okno i trochę biało, nocą trochę sypnęło śniegiem. Zastanawiam się, co by tutaj zrobić, na dwór? Góral? Łyżwy? Hym… Dobrze, że mam dzisiaj tylko godzinkę reco 🙂 No właśnie, biało u nas, ale na szczęście jestem w Polsce tylko na kilka dni. W przyszłą środę (20.01) wracam do Calpe. Wracam, ponieważ początek stycznia spędziłam z dziewczynami z kadry PZKol na zgrupowaniu. Musiałam wrócić do szkoły, ale na szczęście WSZiA w Opolu jest bardzo przyjazna dla sportowców 🙂

pawlowska

Moja „normalna” zima od dawien dawna, wydawało mi się ze będę miała tyllllleeee czasu na wszystko, ale nie, non stop w rozjazdach (nie żebym narzekała)…

Po ME dwa tygodnie totalnego luzu. Rower do piwnicy, czas dla rodzinki przyjaciół i na robienie różnych dziwnych rzeczy. Na początku było trochę dziwnie, nie byłam przyzwyczajona do nie robienia niczego, ale szybko się nauczyłam 🙂 Z początkiem listopada wznowiłam treningi. Bieganie, pływanie, siłownia, ćwiczenia ogólnorozwojowe i rower! Z tygodnia na tydzień coraz więcej objętości.

W połowie listopada pierwszy wyjazd i to nie byle jaki. Rekonesans olimpijski na trasach w Rio z ramienia polskiego związku. Razem z Kasią, Ania, Gosią, Gienią, Michałem G. oraz Marcinem dostaliśmy szanse zapoznania się z brazylijskimi drogami! Trasa!? Nikt nie kłamał – cholernie ciężka! Góra-dół, wiatry, bruki! Będzie się działo! Moje odczucia? Dużo pracy, dużo bólu, ale gdzieś w głębi czuję że będzie dobrze! Ogólnie wyjazd świetny, Rio jest super! Na pewno tam wrócę 🙂12571068_1034915139863329_1569160261_n

Praktycznie cały grudzień spędziłam w Calpe z teamem Boels-Dolmans. Rozpoczęłam współpracę z nowym trenerem i układa się ona znakomicie. Wiele zmieniło się w moim treningu. Nowe bodźce. Wiele godzin na rowerze, wiele ćwiczeń, bardzo mi się to podoba.

Święta oczywiście w domku z najbliższymi, nie mogło być inaczej. Reset głowy, fajnie było troszkę podjeść. Świąteczne potrawy… Ciasta  uwielbiam sernik), mmmmm… Porządnie naładowałam mięśnie glikogenem (gdzieś w internetach przeczytałam, że takie małe świąteczne obżarstwo może nawet podkręcić metabolizm, haha, oczywiście bardzo w to wierzę) przed styczniowym zgrupowaniem 🙂

W Hiszpanii mieliśmy taką „małą Polskę”. Kadrówki, chłopaki z CCC, Verva, panowie z Saxo! Extra! Było z kim potrenować i atmosfera świetna!

Zjawię się tutaj niedługo, a teraz idę się poruszać.pawlowska

1 Comments

  1. Pingback: Tydzień kobiet #15 | Szosa jest kobietą