Dziesięć miesięcy pauzował Sergio Pardilla. Zawodnik teamu Caja Rural-Seguros był jedną z ofiar metalowych słupków, jakie znalazły się na ostatniej prostej 1. etapu Vuelta al Pais Vasco.
32-letni Hiszpan doznał poważnego urazu płuc, złamał lewą łopatkę, cztery żebra , palec i kość łódeczkowatą lewej ręki. Pod koniec stycznia zamierza wrócić do ścigania w GP Marseillaise.
Jednak Pardilla jak na razie sceptycznie podchodzi do swojego comebacku.
Normalnie trenuję, ale ciężko mi stwierdzić, jak zachowa się moja lewa ręka w trakcie wyścigu. Chirurdzy powiedzieli mi, że została wewnętrznie zniszczona, zerwana
– mówił eks-kolarz MTN-Qhubeka hiszpańskiej gazecie Marca.
Rehabilitacja stanowiła dla mnie wielki mentalny problem. Jako sportowiec cały czas jesteś w ruchu, w rozjazdach, a tutaj nic nie robiłeś, siedziałeś w miejscu. Niełatwo też jest zresztą być uzależniony od innych osób. Ale i tak się cieszę, że teraz siedzę w tym fotelu i z wami rozmawiam, bo kiedy popatrzę na zdjęcia z wypadku…
– dodał Pardilla, który w dalszym ciągu ma żal do organizatorów baskijskiej etapówki o niezachowanie środków bezpieczeństwa.