Danielo - odzież kolarska

Kongresowy Sopot

fot. Agnieszka Małgorzata Torba / Młoda Photography

Matura w brudnopisie, filozofia gotowania i Rafał Majka show, czyli weekend z I Kongresem Kolarskim.

Mniej więcej w połowie drugiego dnia I Kongresu Kolarskiego w Sopocie zorientowałem się, że po powrocie z kolarskiego spotkania na wybrzeżu będę musiał  podzielić się wrażeniami z pierwszego w Polsce takiego wydarzenia.

Zorganizowany przez masażystę ekipy Tinkoff-Saxo Arkadiusza Wojtasa i jego firmę Cycling Planet kongres był dwudniową konferencją, adresowaną dla ludzi kolarstwem zainteresowanych, na rowerze trenujących i korzystających z nowinek technicznych. Wśród zaproszonych gości znaleźli się kolarze i kolarki oraz osoby w zespołach kolarskich pracujące, mające doświadczenie w różnych dziedzinach sportu dwóch kółek.

Całość w luźniej atmosferze, łączącej przekazywanie wiedzy i doświadczeń ze szczytów zawodowego peletonu z kuluarowymi rozmowami, ploteczkami i miłymi spotkaniami.

Galeria zdjęć –> tutaj.

Zawodnik z bliska

Gwiazdami wydarzenia byli rzecz jasna zawodnicy i zawodniczki. Mocno reprezentowane było kolarstwo kobiet – mistrzyni Polski Eugenia Bujak wniosła kobiece spojrzenie na dyscyplinę i dzieliła się odczuciami po rekonesansie trasy olimpijskiej w Rio. Drugiego dnia na scenie pojawiła się była zawodniczka Adrie Visser, która tłumaczyła aspekty psychicznego przygotowania do wyścigu. Jej prelekcja cieszyła się sporym zainteresowaniem, tym bardziej, że przykłady zaczerpnięte były z własnej kariery lub doświadczeń w pracy z młodymi adeptkami, na czym skupia się obecnie ścigająca się z sukcesami w latach 2004 – 13 Holenderka.

Luźno i zabawnie z publicznością rozmawiał Tomasz Marczyński. Nowy nabytek Lotto Soudal tryskał energią i optymizmem przed powrotem do WorldTouru, a na scenie opowiadał o przygotowaniach w Sierra Nevada i o maturze (nie pytajcie jak z 3000 metrów zeszliśmy do poziomu egzaminu kończącego liceum), którą napisał tylko w brudnopisie, bo spieszyło mu się na trening.

Gwoździem programu pierwszego dnia była „prelekcja” trio z Tinkoff-Saxo – Macieja Bodnara, Pawła Poljańskiego i Rafała Majki. Zabrzmiało groźnie, niemal jak wykład. Wyszło zabawnie i zajmująco. Chłopaki na tytułowe przedstartowe rytuały nie poświęcili zbyt wiele czasu, ale nikt nie miał im tego specjalnie za złe.

Jak to wyglądało? Cóż, Rafał M., pseudonim “Zgred”, przejął mikrofon i po prostu zaczął mówić. Po kilku latach na światowym poziomie wyrobił się pod wieloma względami, obył się też z kamerami, mediami i wysławianiem się. Dziś wywiadów udziela po polsku, angielsku i włosku, ale jedna rzecz się nie zmieniła – „Zgred” mówi co myśli, mówi prostym językiem i bije z niego swoboda i szczerość. W Sopocie było lepiej niż podczas wywiadów, w których Majka zwykle nie owija w bawełnę. Na scenie w Hotelu Haffner trzeci kolarz Vuelta a Espana robił za showmana, ale równocześnie pozostawał sobą – żartował i opowiadał anegdotki – o żonie Magdzie, o umieraniu na kole “Bodiego” na rantach czy o szukaniu zamieszanego wielokrotnie w kraksy “Poljana” na Vuelcie. Dwaj ostatni wypowiedź kolegi uzupełniali i odpowiadali na pytania, po zakończeniu sesji pozując do zdjęć i rozdając autografy, ku uciesze kibiców.

kongres2015-2

fot. Agnieszka Małgorzata Torba / Młoda Photography

Ale co do garnka włożyć?

Kolarze kolarzami, ale punktem, którego nie można była przegapić były spotkania z Hannah Grant. Duńska szefowa kuchni na scenie pojawiła się dwukrotnie, za każdym razem mówiąc o filozofii (tak, dokładnie!) podpierającej jej poczynania i dzieląc się ciekawostkami (nie tylko kulinarnymi!) z wnętrza zawodowej ekipy.

Jeśli w jakiś sposób zdołaliście przegapić pojawienie się Grant na kolarskiej scenie, jest to zastanawiające, acz nic nie szkodzi. Z dwóch powodów – raz, zaraz krótko powiemy kto zacz, a w najbliższych dniach opublikujemy obszerniejszy materiał z szefową kuchni Tinkoff-Saxo w roli głównej. Hannah to kapitan ciężarówki, w której mieści się kuchnia zespołu. Pani jedzenia i picia wygłodniałych kolarzy, na pokład sprowadzona przez Bjarna Riisa w celu poprawy jakości żywienia w zespole i próby zyskania nad konkurencją w tym aspekcie.

Hannah promuje obecnie swoją najnowszą książkę – The Grand Tour Cookbook – zawierającą przepisy na potrawy gotowane podczas największych wyścigów świata. O jej receptach i pomysłach napiszę niebawem, teraz powiem tylko tyle – bijące z niej zaangażowanie i pasja z jaką potrafi mówić o gotowaniu dla kolarzy sprawiły, że jej poranne prelekcje były jednymi z najlepszych, jeśli nie najlepszymi. I wymagającymi ustawienia trybu “sport” w aparacie na telefonie komórkowym, by w ogóle uchwycić tryskającą pozytywną energią prelegentkę.

Dla każdego zainteresowanego

Osoby zainteresowane amatorskim treningiem, powiększaniem swojej wiedzy na temat przygotowania, wydolności i diety mogły znaleźć coś dla siebie. Kongres otworzyła prelekcja światowej sławy ortopedy – dr. hab. Krzysztofa Ficka – który w kontekście czynności tak prostej jak rozruch rozjaśniał aspekty ortopedii i często popełnianych błędów, które wpływać negatywnie mogą na funkcjonowanie organizmu. Całości wysłuchać mógł nawet analfabeta biologiczny – prosty język i trafne porównania w połączeniu z przygotowanymi slajdami dawały poczucie jasności, choć nawał informacji w dość krótkim czasie mógł czasem utrudnić zapamiętanie.

W programie znalazły się też bardziej specyficzne prelekcje – Tomasz Czapelski mówił o treningu mocy i analizował dane z pomiaru mocy Pawła Poljańskiego, który na pedały tak mocno naciskał na trasie Vuelta a Espana. Natomiast przedstawiciele Body Geometry Fit Studio wprowadzali zgromadzonych w tajniki bike fittingu, czyli ustawiania pozycji na rowerze, dopasowania butów i siodełka, spraw ważnych dla osób regularnie trenujących i biorących udział w różnego rodzaju zawodach.

Wprowadzeniem do pogadanki Hannah Grant było spotkanie z Katarzyną Wójs, która omawiała podstawy dietetyki, posiłkując się przykładami z własnej współpracy z zawodnikami. Z publicznością dobrze bawił się fizjoterapeuta ekipy Tinkoff-Saxo – Steffen Lundsgaard. “Będę improwizował” – wyszczerzył się rudy Duńczyk przed wejściem na scenę, na której opowiadał o regeneracji i radzeniu sobie z urazami zawodników. „On chyba wie więcej niż ja” – śmiał się gdy tłumaczenie jego wypowiedzi zajmowało tłumaczowi dłuższą chwilę.

Nie improwizował za to Marek Sawicki. Masażysta ekipy Etixx-Quick Step, a od stycznia Sky, do Sopotu przyjechał przygotowany i mimo przedstartowej tremy, poradził sobie bardzo dobrze, zgrabnie opowiadając o swojej roli i różnych aspektach przygotowań zespołów. Temat snu stał się punktem wyjścia do pogadanki o pracy w największych ekipach świata, dbaniu o wypoczynek zawodnika i kontakty z Michałem Kwiatkowskim.

Miłośnicy sprzętu mogli za to zanotować sporo praktycznych porad podczas prelekcji mechanika Michała Pomietło, który w ekspresowym tempie omówił dbanie o sprzęt, dzieląc się doświadczeniami zdobytymi podczas pracy m.in. w Tinkoff-Saxo.

fot. Agnieszka Małgorzata Torba / Młoda Photography

fot. Agnieszka Małgorzata Torba / Młoda Photography

Czy warto było?

Wraz z rosnącą popularnością kolarstwa w Polsce, pojawiały się będą inicjatywy odpowiadające na coraz większe zainteresowanie i zapotrzebowanie na kontakt na linii: fani/kolarze amatorzy – światek profesjonalnego kolarstwa. W krajach, gdzie kolarstwo zdobyło już sporą popularność wydarzenia takie nie są niczym nowym – spotkania z postaciami ze światka kolarskiego organizowane są regularnie, mini-konferencje poświęcone nowym publikacjom czy problemom peletonu to też zjawisko powszechne.

Kongres Kolarski przenosi ten trend na grunt polski – impreza będzie miała swoją kontynuację i warto oflagować ją w kalendarzu – nawet jeśli nie zajmuje się trenowaniem i startami w amatorskich imprezach. Tematyka ulegała będzie zapewne zmianom, a tego typu impreza to okazja by dowiedzieć się czegoś nowego, zobaczyć z bliska swoich kolarskich ulubieńców, zadać nurtujące pytania czy po prostu spędzić trochę czasu w gronie ludzi o podobnych zainteresowaniach i luźnym podejściu do kręcenia na rowerze.

“A minusy?” – zapytacie. Wskazałbym może na troszeczkę zbyt intensywny program zajęć i momentami krótkie przerwy. Wiele więcej nie przychodzi mi do głowy, acz po krótkich rozmowach z organizującymi imprezę Arkadiuszem Wojtasem i Kasią Dubrownik mam wrażenie, że oni sami mają już listę rzeczy, które będą chcieli udoskonalić podczas kolejnej edycji.