Danielo - odzież kolarska

Holendrzy chcą pieniędzy, ASO się odcina

Christian Prudhomme odpowiedział na krytykę ze strony Holenderskiego Związku Kolarskiego (KNWU), który domaga się od Amaury Sport Organisation (ASO) 140 tys. euro opłaty ryczałtowej za możliwość organizacji wyścigów w granicach Niderlandów.

W rozmowie z gazetą Telegraaf Prudhomme nazwał żądania KNWU „zbyt dużymi i bezpodstawnymi”. Chodzi o pieniądze związane ze startem Tour de France w Utrechcie.

Organizatorzy wyścigów w Holandii muszą przesłać na konto KNWU określoną sumkę. Utrecht np. tego nie uczynił argumentując, że obowiązek ten spoczywa na ASO. Prezydent federacji kraju tulipanów Huib Kloosterhuis mówił niedawno, że ASO powinno się trzymać zasad i zapłacić 106 tys. euro za początek „Wielkiej Pętli” i 16 tys. euro za każdy następny etap.

Całkowity budżet tegorocznego Grand boucle wyniósł ponad 15 mln euro.

Nasze żądania nie stanowią nawet procenta. Również holenderski związek powinien skorzystać na tego rodzaju evencie

– twierdzi Kloosterhuis dodając, że Giro d’Italia już zadeklarowało 138 tys. euro za start wyścigu w przyszłym roku w Gelderland.

Problem w tym, że zarówno lokalne władze organizacyjne, jak i dyrektor Giro Mauro Vagni zaprzeczyli. Co więcej, Vagni argumentuje, że sprawa „podatku” jest wewnętrzną kwestią regionalnego zespołu organizacyjnego i związku.

Nie wiemy, jak KNWU doszło do takiego absurdalnego stanowiska. Ani w Londynie, Monako, Yorkshire czy Rotterdamie nie musieli nic płacić. Tour kocha Holandię. Limburg znalazł się w gronie miast etapowych na 2017 rok, jednak w zaistniałej sytuacji musimy poczekać, jak się sprawy potoczą

– mówi Prudhomme.