Danielo - odzież kolarska

To jedzie młodzież #1: Stanisław Nowak

Mistrz Polski juniorów młodszych w kolarstwie górskim o wygrywaniu, polskim kolarstwie i sukcesach w kategoriach juniorskich.

16-letni zawodnik Iskry Głogoczów Stanisław Nowak jest mistrzem Polski juniorów młodszych w kolarstwie górskim, z powodzeniem łączącym starty w trzech różnych kolarskich dyscyplinach. Od wielu lat ściga się w barwach Iskry Głogoczów, a jego koronną konkurencją jest kolarstwo górskie, choć również w przełajach i na BMX-ie radzi sobie świetnie.

Nowak na krajowym podwórku notował znakomite rezultaty – w tym roku podczas finału Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży wywalczył w Głogowie koszulkę mistrza Polski juniorów młodszych w kolarstwie górskim, w Sławnie wygrał zmagania o Puchar Prezesa PZKol i triumfował w klasyfikacji ogólnej Pucharu Polski cross-country w tejże kategorii.

Jako junior młodszy ścigał się też w wyścigach przełajowych, ubiegłym sezonie wygrywając klasyfikację generalną PP, a w Bytowie zdobywając brąz mistrzostw Polski. To jednak nie koniec – w sierpniu tego roku został mistrzem Polski juniorów młodszych w jeździe na czas BMX, poprawiając wynik z 2014 roku, gdy zmagania zakończył na 2. miejscu.

W tym sezonie, w pierwszym roku w kategorii juniora, dostał się do kadry Polski MTB, gdzie rozwija się pod okiem Rafała Hebisza.

Rozmową ze Staszkiem Nowakiem rozpoczynamy nowy cykl wywiadów z narybkiem polskiego kolarstwa, pod wspólnym tytułem “To jedzie młodzież”. Cykl poprowadzi nasz nowy, równie młody kolega Karol Dziambor.

Jak to wszystko się zaczęło? Ty i kolarstwo?

Przygodę z kolarstwem zacząłem w wieku 10 lat, zapisując się do LKS Iskra Głogoczów. Pierwsze treningi i starty nie napawały optymizmem, ale po jakimś czasie byłem już w czołówce rówieśników. Od początku najważniejszą odmianą kolarstwa dla mnie było kolarstwo górskie, w szczególności cross-country, z czasem dochodziły kolejne, takie jak przełaj, szosa oraz BMX. Pod okiem Józefa Tylka trenuję już 6 lat i bardzo cenię sobie zdobyte u niego doświadczenia.

Sezon MTB dobiegł końca, wygrałeś 20 z 27 wyścigów, w tym mistrzostwo Polski. Jak możesz podsumować ten rok? Czy sądziłeś, że będzie on aż tak dobry?

Ubiegły sezon MTB jest jak dotąd najlepszym dla mnie. Od zawsze, czyli od 2010 roku, przyjeżdżałem w czubie rocznika 1999. Gdy wsiadłem w 2014 roku na większe koło, był to krok do przodu w mojej “karierze”. Sezon zaczął się od drugiego miejsca w austriackim Longelise. Czułem się bardzo mocny, niestety w kwietniu dopadła mnie ciężka grypa. Moja wizja złotego sezonu stanęła pod znakiem zapytania, chorowałem dwa tygodnie, a kiedy nieco odbudowałem formę znów dopadło mnie przeziębienie. Skutki były widoczne jeszcze w lipcu. Na szczęście dzięki optymalnym treningom udało mi się odbudować formę i wygrać wiele wyścigów.

W tym sezonie byłeś totalnym dominatorem, ale mimo to pozostałeś bardzo skromnym chłopakiem. Jak ten sezon zmienił twoje nastawienie do kolarstwa?

Rzeczywiście dużo wygrałem, ale sport to ciągłe dążenie do podnoszenia swojego poziomu, wiadomo, w moim wieku trzeba to robić z umiarem. Ja bawię się rowerem, cieszy mnie każdy zakręt, prędkość, skocznie oraz whipy, doskonalę technikę. Czasami wiąże się to z ryzykiem, ale w rozsądnych granicach nie jest to problemem.

Jak sądzisz co trzeba zrobić aby polscy zawodnicy dorównali do poziomu naszych południowych sąsiadów? Bo jednak Czesi są co najmniej dwa kroki do przodu, jeżeli chodzi o kolarstwo górskie i przełajowe…

Niejednokrotnie ścigałem się z Czechami, główną różnicą jest poziom techniczny. Trasa jest trudna, ale przejezdna dla każdego zawodnika. Dzieciaki ścigają się ponad dziesięć minut, nie jest to 150 metrów po asfalcie tak jak u nas. Natomiast różnicą widoczną na pierwszy rzut oka jest sprzęt. Już młodzicy mają wypasione rowery z górnej półki. W Polsce kolarstwa nie ma w ogóle w mediach publicznych, nawet w telewizji lokalnej. To moja rodzina dba o cały mój sprzęt oraz utrzymanie go, odzież, obuwie i wszystko co potrzebne do uprawiania kolarstwa. Na szczęście mogę liczyć na zniżki, szczególnie w Bieniasz Bike oraz VeloArt.

Chyba nie ma u nas ludzi, którzy zainwestują w młodych. Wyjazdy na zawody pokrywa klub. Warto wspomnieć także o działaniu juniorskiej kadry narodowej, która powstała w tym roku, a w jej skład wchodzi zaledwie sześciu zawodników z czterech kategorii. Problem ten jest bardzo złożony i ma wiele przyczyn, ale chcąc by nie jednostki, a kilkunastu zawodników mogło mierzyć się ze światem, trzeba go szybko rozwiązać.

fot. Grzegorz Ziaja

fot. Grzegorz Ziaja

Tak jak wcześniej wspomniałeś PZKol utworzył kadrę MTB. Uważasz że dużo dały Ci te treningi z trenerem kadry Rafałem Hebiszem?

Trening z Rafałem Hebiszem jest bardzo urozmaicony. Trener dużą wagę kładzie na technikę, a co z tym idzie, trening ogólnorozwojowy, rozwijanie mięśni głębokich. Jest także wiele treningów interwałowych, rozwijających parametry pochłaniania tlenu przez organizm. Trener uświadomił mi jak ważny jest odpoczynek oraz dieta. Mile wspominam chwile zgrupowań.

Poza MTB od lat ścigasz się w przełajach. Ten sezon jest przełomowy, ponieważ PZKol zmienił przepisy i startujesz wraz z elitą. Wiele osób mówi, że na celu ma to poprawienie poziomu juniora. Jak to wygląda z perspektywy zawodnika?

Na pewno kategoria juniora skorzysta na tym. Wydłużony wysiłek poprawi wytrzymałość, a pozornie liczna grupa zawodników przybliży warunki panujące m.in. na Pucharach Świata. Jeżeli tylko PZKol zacznie w końcu wysyłać zawodników na wielkie imprezy można oczekiwać lepszych wyników.

 Co możesz powiedzieć o początku sezonu przełajowego?

Początek jest bardzo obiecujący. Mimo małej intensywności i objętości treningów, dwa Puchary Polski już padły moim łupem. W tym roku nie nie dysponuję funduszami by stawić się na odległych startach.

fot. Karol Dziambor / rowery.org

fot. Karol Dziambor / rowery.org

Sądzisz, że w tym sezonie jesteś w stanie powalczyć o medal przełajowych Mistrzostw Polski w Lublinie?

Na pewno powalczę o podium mistrzostw Polski, przy nienagannym zdrowiu  i dobrym przygotowaniu może nawet o tytuł mistrzowski. Na to w dużym stopniu wpłynie także rodzaj oraz profil trasy i warunki. Wizja koszulki najlepszego ”błotniaka” w pierwszym roku juniora przyprawia mnie o przyjemne dreszcze, mimo to będę starał się traktować to z dystansem.

Kto jest twoim kolarskim autorytetem?

Mam dwóch idoli: Sven Nys, czterdziestolatek, który wciąż przyjeżdża w top 10 największych przełajowych imprez świata. Mimo krytycznych opinii na jego temat robi swoje, znakomicie się ściga. Drugim autorytetem jest Szwajcar Nino Schurter. On także bawi się kolarstwem, jego styl jazdy jest nienaganny i przyjemny dla oka kibica.

Ile już łącznie w domu wisi medali Mistrzostw Polski?

Medale są cztery. Dwa z BMX-ów, jeden złoty z mistrzostw kraju w kolarstwie górskim cross-country i ostatni brązowy z przełajowego czempionatu w Bytowie.

Jak Ci wychodzi łączenie treningów ze szkołą?

To dosyć trudne, szczególnie teraz kiedy zmrok szybko zapada i jestem zmuszony do treningu na trenażerze. Także codziennie ubywa mi półtorej godziny na trening, a weekendowe wyjazdy sprawiają, że poniedziałki są jeszcze cięższe. Oceny są przeciętne, takie na jakie mnie stać.