Po srebrnym medalu na mistrzostwach świata w Richmond niezadowolony był Michael Matthews. Z kilku powodów.
Australijczyk tłumaczył, że czuł się naprawdę nieźle i byłby w stanie pognać za Peterem Saganem (Tinkoff Saxo) na 23rd Street, gdyby nie dwóch kolarzy przed nim.
Puścili korby, zrobiła się luka, której nie udało się zamknąć. Wielka szkoda, Peter i złoto odjechało. Szkoda tym bardziej, że nie mogłem liczyć na pomoc wszystkich kolegów z reprezentacji
– stwierdził kolarz Orica-GreenEdge.
„Bling” był wspierany przez Heinricha Hausslera, lecz Simon Gerrans jechał własny wyścig kończąc go ostatecznie na szóstej pozycji.
Heinrich pracował na mnie przez cały dzień, potem gonił Sagana, a następnie wywalczył dla mnie pozycję wyjściową i po prostu nie miał już siły. Jestem mu bardzo wdzięczny. A co się tyczy Simona… Chyba walczyliśmy niepotrzebnie z sobą w sprincie. Chciałbym mieć pełne wsparcie, jednak tak to już bywa, kiedy przyjeżdża się na taką imprezę z dwoma liderami
– dodał 25-letni kangur, mistrz świata orlików z 2010 roku.
fot. ANSA/DANIEL DAL ZENNARO