Mistrzyni świata i Europy na torze gotowa do szosowych mistrzostw świata w Richmond.
Mistrzyni świata w wyścigu punktowym, mistrzyni Europy w omnium, najlepsza polska juniorka w jeździe na czas – to najważniejsze sukcesy Darii Pikulik w tym sezonie. Tegoroczne osiągnięcia zawodniczki z Darłowa stają się powoli ciężkie do spamiętania, a przywiezione z imprez mistrzowskich medale są podwaliną najlepszego sezonu młodzieżowych i juniorskich kadr Polski od lat, jeśli nie w historii.
18-letnia zawodniczka to jedna z najbardziej utalentowanych polskich juniorek, w ostatnich dwóch sezonach z niezwykle dobrej strony pokazująca się na arenie międzynarodowej – zarówno na szosie, jak i na torze.
Pikulik, zawodniczka darłowskiego klubu BCM Nowatex, w przyszłym tygodniu wystartuje w biało-czerwonej koszulce na szosowych mistrzostwach świata w amerykańskim Richmond.
Podchodzę do tych mistrzostw ze spokojem, bo wiem, że zrobiłam już dużo w tym sezonie. Oczywiście jedziemy żeby walczyć. Nie wiem jak z moją formą, bo to krótki odstęp od mistrzostw świata na torze. Wierzę w naszą ekipę i mam nadzieję, że przywieziemy medal
– powiedziała w rozmowie z rowery.org przed wylotem do Wirginii.
Wychowanka trenera Artura Szarycza, która wraz z kadrą formę przed czempionatem globu szlifowała w Zieleńcu, jako mistrzyni Polski w walce z czasem, myśli rzecz jasna o 15-kilometrowej próbie, którą zaplanowano na 21 września.
Rok temu byłam 9. na czasówce i oczywiście chciałbym poprawić to miejsce. Na wyścigu wspólnym ważne jest to żeby jechać jako drużyna i współpracować. Któraś z nas będzie liderką i to na nią będziemy wykonywać pracę, a po minięciu linii mety okaże się czy się udało
– wyjaśniła zawodniczka, którą zarówno w klubie, jak i w kadrze opiekuje się trener Marcin Adamów.
Przed rokiem polskie juniorki wyścig ze startu wspólnego w Ponferradzie rozegrały koncertowo – obecna mistrzyni Europy w jeździe na czas Agnieszka Skalniak finiszowała trzecia, a jako 12. linię mety minęła Pikulik. W tym roku obie zawodniczki, regularnie stające zresztą razem na podium wyścigów o mistrzostwo Polski, ponownie razem staną na starcie w Richmond w towarzystwie Marty Lach oraz młodszej siostry Darii – Wiktorii.
Co składa się na sukces? Pikulik po ubiegłorocznych mistrzostwach świata i tegorocznych mistrzostwach Polski podkreślała jak ważne jest nastawienie psychiczne.
Jest dużo drobnych rzeczy które składają się na sukces, ale przede wszystkim dobry kontakt z trenerem, zdrowe odżywianie i mocna głowa, bo to jest najważniejsze w sporcie
– zaznaczyła.
Dobre wyniki na szosie, w tym mistrzostwo Polski juniorek w jeździe na czas i wicemistrzostwo ze startu wspólnego przyćmiły rezultaty osiągane na arenie międzynarodowej na torze. 5 medali imprez mistrzowskich to nie przypadek – Pikulik już w 2014 roku zdobyła w portugalskiej Anadii srebro w wyścigu drużynowym na dochodzenie. Na torowe wyżyny wspięła się w tym roku, z greckiego toru Maroussi przywożąc trzy krążki, w tym złoty – w omnium.
Nie trenowałam tak jak zawsze mocno i ciężko, ale z większa wiarą w siebie i swoje możliwości, wiedziałam, że ten sezon jest bardzo ważny. Skupiałam się przede wszystkim na treningach siłowych, bo na torze trzeba mieć mocną nogę. Sukcesy na torze zawdzięczam głównie częstym pobytom w Pruszkowie. Jakby to powiedzieć, tor jest dodatkiem w moim ściganiu, ponieważ w większości jeżdżę na szosie i na tym chciałbym się skupić w przyszłym sezonie, chociaż nie chcę rezygnować z toru, bo to coś co kocham
– tłumaczyła.
Starty w Atenach, w przeciwieństwie do późniejszych mistrzostw świata w kazachskiej Astanie, były swego rodzaju walką na terra incognita i sprawdzeniem się z rywalkami pochodzącymi ze Starego Kontynentu.
Nie wiedziałam jak wygląda ścigane za granicą, bo nie miałam okazji startować w tym sezonie, więc nie wiedziałam na co się nastawiać. Po prostu obiecałam sobie, że będę walczyć ze wszystkich sił. Polska jest naprawdę na wysokim poziomie, trzeba w to wierzyć, a dalej będziemy zdobywać medale. Jestem dumna, że mogę startować z orzełkiem na piersi
– podkreśliła.
Start w mistrzostwach świata w Richmond to dla Pikulik ostatni wyścig o tęczową koszulkę w kategorii juniorskiej. Polka w planach na przyszły rok ma dokończenie szkoły i zdanie matury, co jednak nie wykreśla z kalendarza kolarstwa i dalszych startów, choć jak dotąd na biurku utalentowanej zawodniczki brak transferowych propozycji.
Przyszłość chciałabym wiązać z kolarstwem. Na razie zdecydowałam, że zostaję w Darłowie, ponieważ mam szkołę i maturkę do napisania. Nie miałam propozycji z innych klubów, myślę, że w Darłowie mogę się dalej rozwijać. Muszę to wszystko jakoś pogodzić, jeśli się czegoś bardzo chce, to można zrobić wszystko
– podsumowała z optymizmem.