Danielo - odzież kolarska

Vuelta a Espana 2015: wypowiedzi po 16. etapie

Fränk Schleck żyje i ma się dobrze. Luksemburczyk, który w ostatnim czasie bardziej walczył z kontuzjami, niż z rywalami, wygrał dzisiaj 16. etap Vuelta a Espana kończący się na trudnym podjeździe Ermita de Alba.

Przyjechałem na Vueltę z myślą o jakimś fajnym miejscu w klasyfikacji generalnej, ale po serii upadków, w których uczestniczyłem, musieliśmy zmienić nasze plany. Team ściągnął ze mnie presję. Haimar Zubeldia i Markel Irizar poszli w ucieczki, dzisiaj padło na mnie

– mówił reprezentant grupy Trek, który na trzy kilometry do mety uciekł Rodolfo Torresowi (Colombia).

Było nerwowe, nie znałem Torresa. Nie wiedziałem, czego mam się po nim spodziewać. Dyrektor sportowy, który analizował całą sytuację, powiedział mi, co mam robić

– dodał Schleck.

Mimo przyspieszenia na ostatnich metrach finałowego wzniesienia Fabio Aru (Astana) nie udało się obronić czerwonej koszulki. Założył ją Joaquim Rodriguez.

Etap był ciężki, różnice czasowe między faworytami niewielkie. Ostatnie podjazdy były straszne, zacząłem modlić się o to, bym jednak był w stanie dać z siebie wszystko. Nie wiadomo było, kiedy ktoś spróbuje zaatakować, trzeba było uważać

– powiedział „Purito” z zespołu Katusha.

Nie było łatwo. Dałem z siebie wszystko na ostatniej wspinaczce. Jestem jedną sekundę w plecy przed czasówką. Muszę odpocząć i pojechać na czas na maksa. Rodrigueza nie można było kontrolować

– tłumaczył Aru.

Rafał Majka (Tinkoff Saxo) utrzymał swoją trzecią lokatę w generalce.

Ostatni z tych trudnych górskich dni przebiegł po mojej myśli. Każdy miał chyba zmęczone nogi, a do przejechania było 185km i 5000m w górę. Dzięki temu ucieczka została puszczona, a tempo w peletonie nie było mocne. Na 40km do mety chłopaki z drużyny zaczęli dyktować tempo, potem włączyła się też Astana. Jechało mi się całkiem nieźle. Ostatni podjazd był jednak morderczy. Wielkie dzięki dla Pawła Poljańskiego, który ładnie dyktował tempo na początku podjazdu. Końcowy kilometr był strasznie ciężki, ale udało mi się przyjechać 12 sekund za Rodriguezem. Jutro dzień wolny, a ja myślami już jestem przy środowej czasówce, na której dam z siebie wszystko

– poinformował na rafal-majka.pl.

Zarówno Majce, jak i pozostałym nie udało się do końca pozbyć Toma Dumoulina, wielkiego faworyta jazdy na czas w Burgos. Holender dzisiaj co prawda znowu stracił, lecz plasuje się tuż za podium (1:51 min.).

Poszło mi lepiej, niż się tego spodziewałem. Czułem się dobrze, kręciłem własnym tempem, straciłem tylko 28 sekund. Generalka nadal jest otwarta. Prędkość była bardzo wysoka. Tak wysoka, że praktycznie nikt nie mógł odskoczyć. Będzie ciężko przesądzić na swoją korzyść klasyfikację generalną. Sporo zależy od czasówki

– stwierdził kolarz Giant-Alpecin.