Danielo - odzież kolarska

Widziane z kanapy #4

Sierpień to czas żniw. A dzisiejsze żniwa przeszły same siebie.

Ależ to była ucieczka. Trochę nerwowo się zrobiło w końcówce. Oglądanie się. Dojadą? Na cztery kilometry do końca raczej było pewne , że tak. Świetny Kamil, świetny Bodi, świetny comeback po całym dniu w odjeździe. I proszę państwa, reprezentacja Polski w koszulce lidera. No cudnie normalnie, cudnie. Komu przed startem przez głowę w ogóle przeszła taka myśl? Mi nie.

Że z przodu znajdzie się reprezentant kadry – to było jasne jak słońce. Że będzie nim Zieliński – ten fakt raczej też nie zdziwił. Maniek szykuje się na Zakopane i Bukowinę, dlatego dzisiaj szansę otrzymał zawodnik Domin Sport. Wykorzystał ją pięknie. Biało-czerwonej reprezentacji bardzo zależy na pokazaniu się – słusznie zresztą. CCC też się cieszy. Bo jak na razie nie ma dnia bez logo obuwniczej marki na ekranie. W trzech ostatnich dniach to logo było podwójne, dzisiaj pojedyncze, ale było 🙂 Na dodatek pożółcone. W prawie wszystkich klasyfikacjach Polacy na czele: nawet dla najlepszego Polaka…

Dla wielokrotnego medalisty mistrzostw Polski ten dzień z jedynką na plecach też był szczególny. Powrót po „niezłej” wywrotce w Kalifornii i od razu sięgnął po swój pierwszy triumf w WorldTourze, przepraszam, w “kolarskiej Lidze Mistrzów”. Należało mu się, jak mało komu.

Kto ogląda przekaz z Tour de Pologne w naszej skromnej, publicznej telewizji, temu składam szczere kondolencje. Ilość reklam – zatrważająca. Długość tych reklam – aż strach się bać. Gdzie tu misja? Ale zostawmy to. Na razie przynajmniej. Ja się uśmiałem z krówki pędzącej razem z peletonem – Teraz Polska! 🙂

Dzisiaj z red. Kurzajewskim mieliśmy chyba całkiem inne profile przed oczyma, bo ja wyczytałem tylko dwa podjazdy pierwszej kategorii. W sumie były trzy wzniesienia – dodajmy trzy nowe wzniesienia, przede wszystkim to ostatnie w Trzetrzewinie jak na nasze krajowe warunki całkiem, całkiem interesujące. Tylko ten asfalt wydawał się nieźle połatany.

Połatany Marcel – może napiszę fonetycznie: Mars(e)l , córa nadal ma pewne kłopoty, jak słyszałem, nie tylko ona – podobno chciał ściągać na ostatnim podjeździe kask. Szczerze powiedziawszy nie wiem, co wtedy Kittel myślał, lecz chyba nie o kasku. Raczej o tym, że koszulka stracona, a wyścig się dla niego skończył. No prawie, Niemiec jeszcze prowadzi w sprinterskiej.

Kiedy tak w TV pokazywano małopolskie krajobrazy i gdzieś tam w tle śmignęło pole, przypomniała mi się świeża rozmowa z Paulą Brzeźną. Zrobiła sobie krótkie wolne od roweru, Paweł wyjechał z kadrą na mistrzostwa Europy, więc Paula wybrała się na… żniwa. I tą klamrą zakończmy.