Danielo - odzież kolarska

Tour de France 2015: wypowiedzi po 17. etapie

Simon Geschke to człowiek od zadań specjalnych. Ma być wszędzie i z reguły tam też jest. A dzisiaj wygrał alpejski etap Tour de France z metą w Pra-Loup.

Od kiedy ścigam się na rowerze, marzyłem o tej chwili. Nie było łatwo. Nie jestem sprinterem, nie jestem góralem, jestem po trochu i jednym, i drugim. Miałem pomagać w pierwszym tygodniu i szukać swoich szans w drugim oraz trzecim. W ostatnich latach wygrywał Marcel Kittel, co odciążało team. Teraz było inaczej. Miewałem niezłe wyniki w grand tourach, zawsze niemalże z grup uciekinierów. Dzisiaj udało mi się utrzymać przy Richie Porte (Sky), Thibaut Pinot (FDJ.fr) i Andrew Talansky (Cannondale-Garmin), którzy chcieli mi odjechać na Col d’Allos. Dlatego musiałem zaatakować przed podjazdem. Na szczycie znajdowałem się na granicy

– radował się sympatyczny Niemiec z bródką jeżdżący dla Giant-Alpecin, który w tym roku ma już w nogach Giro d’Italia.

Pinot kręcił również w czołówce. Ostatecznie na kresce zameldował się z ponad półtora-minutową stratą do Geschke.

Będę próbował jutro, codziennie. Byłem dzisiaj zablokowany po moim upadku na zjeździe. Jak się nie udaje, to się nie udaje. Szkoda, bo mam dobre nogi. Rok temu wszystko było okej, w tym nie jest. Ale taki już ten sport

– mówił Francuz, któremu w odjeździe towarzyszył, co już nie jest wcale żadną niespodzianką, Peter Sagan.

Jechałem w ucieczce, bo chciałem pomóc Alberto Contadorowi, Rafałowi Majce oraz Michaelowi Rogersowi w finale. Po tym, jak upadł Alberto, dałem mu swój rower. Szkoda mi go

– tłumaczył Słowak z Tinkoff Saxo.

Z aktywnej strony pokazał się Vincenzo Nibali, którego atak zainicjował kolejne.

Chris Froome był dzisiaj naprawdę mocny. Kontrolował przebieg rywalizacji. Atakowaliśmy kilka razy. Ja, Nairo Quintana, Alejandro Valverde (Movistar). Zawsze reagował, zawsze wracał sam bądź pomocą kolegów. Ciężko było go pokonać

– relacjonował „Rekin z Mesyny”, Rekin z Astany.

A jeśli już o Frumim mowa.

Znałem Col d’Allos, co mi bardzo pomogło. Inni ryzykowali, rozbijali się. Ja nie musiałem. Pomógł mi Richie Porte, który jechał najpierw w ucieczce. Zaliczyliśmy dobry dzień, czego nie może powiedzieć Tejay van Garderen (BMC Racing), który miał szansę na podium. Ten fakt w kombinacji z upadkiem Contadora powoduje, że Geraint Thomas wchodzi do top 5, co nas akurat cieszy. Super byłoby, by w Paryżu stanął również na podium. Nie mogę powiedzieć, że moi rywale są zdesperowani, ale na pewno ryzykują. Byłem trochę zdziwiony, kiedy widziałem atakujących Contadora, Quintanę i Valverde

– stwierdził lider wyścigu i kapitan Sky.

fot. ANSA/CLAUDIO PERI