Danielo - odzież kolarska

Tour de France 2015: wypowiedzi po 16. etapie

Wjechaliśmy w Alpy. W Gap po wcześniejszym pokonaniu Col de Cabre i Col de Manse jako solista wygrał niezwykle doświadczony Ruben Plaza. Dla 35-letniego Hiszpana jest to drugi triumf etapowy w grand tourze po Vuelta a Espana (2005).

Wtedy jeszcze Plaza reprezentował barwy Comunidad Valenciana. Całą swoją karierę praktycznie związany był – z małymi przerwami – z Ibanesto.com/Caisse d’Epargne/Movistar. Od tego sezonu ściga się w koszulce włoskiej grupy Lampre-Merida. Do dzisiaj jego najlepszym wynikiem A.D. 2015 było 18. miejsce w Criterium du Dauphine.

Dedykuję to zwycięstwo mojej rodzinie i przyjacielowi Rui Costa, który niestety już nie jedzie w Tourze. Mając 35 lat takie zwycięstwo jest chyba bardziej doceniane, niż gdybyś miał jeszcze 25 wiosen na karku. Dziesięć lat temu wygrałem w czasówce na Vuelcie. Fajnie, że teraz wygrałem normalny etap. Wiedziałem, że Peter Sagan goni, że jest dobry na zjazdach, ale dysponowałem całkiem niezłą przewagą. Jakieś 50 sekund, więc nie panikowałem. To prawda, trochę bałem się pod koniec, kiedy uciekło mi koło, ale dałem sobie radę

– mówił szczęśliwy Plaza.

Co tu dużo gadać: Sagan jest jednym z najbardziej widocznych zawodników w 102. Grand boucle. Ucieka, finiszuje, walczy. Cały czas jednak zajmuje drugie lokaty.

Dwa lata temu poznałem ostatni zjazd z dnia dzisiejszego, poza tym widziałem na nim kraksę Joseba Belokiego [z 2003 roku, kiedy Lance Armstrong ratował się przez pole]. Cieszę się, jestem drugi… To był żart. Naprawdę nie wiem, co mam jeszcze zrobić. Próbuję, wciąż próbuję. Próbowałem na zjeździe. To ja ciągnąłem przez cały podjazd, bo innym się nie chciało

– powiedział Słowak z grupy Tinkoff Saxo.

Obrona prowadzenia przez Chrisa Froome’a (Sky)nie była chyba zbyt wielką niespodzianką. Grono faworytów na kresce zameldowało się razem pomijając Vincenzo Nibalego (Astana), który trochę nadrobił, oraz Gerainta Thomasa, który na zjeździe z La Rochette został nieszczęśliwie wypchnięty z drogi przez Warrena Barguila (Giant-Alpecin).

Nigdy nie jest ci miło, kiedy słyszysz, że twój drużynowy kolega się rozbił. A zwłaszcza, kiedy jest nim Geraint, który od samego początku Tour całkowicie się dla mnie poświęcił i zajmuje w generalce wysokie miejsce. Szkoda, że straciliśmy Petera Kennaugha. Przez ostatnie dni walczył z chorobą, za wszelką cenę chciał jechać dalej. Widzieliśmy dzisiaj, jak na ostatnim podjeździe Alejandro Valverde (Movistar), Nibali i Tinkoff Saxo próbowali mnie zaatakować. Podobnego scenariusza możemy się spodziewać w następnych dniach. Na płaskim, na rantach, w górach. Jestem jednak przekonany, że jako team dowieziemy żółtą koszulkę do Paryża. Tym bardziej, że przyjedzie moja żona

– tłumaczył Froome.

A co powiedział Rafał Majka (Tinkoff-Saxo)?

Dzisiaj pechowo upadłem, przez co rozbiłem nieco kolano. Skorzystałem z pomocy lekarza, ale na szczęście to nic poważnego. Dojechałem do mety na dalszej pozycji. Na szczęście jutro mamy dzień wolny, więc będę w stanie się do końca wyleczyć. A za dwa dni wjeżdżamy w Alpy, gdzie czeka nas ostra praca! Już nastawiam się psychicznie na cierpienie.

fot. ASO/B.Bade