Drugi kolarz ubiegłorocznej “Wielkiej Pętli” rozbity, ale nie złamany.
To nie jest Tour de France marzeń Jeana-Christophe’a Peraud. Kolarz formacji Ag2r La Mondiale na starcie w Utrechcie miał stanąć z zamysłem walki o czołowe lokaty, marząc o powtórzeniu wyniku z 2014 roku, gdy w Paryżu uległ jedynie Vincenzo Nibalemu.
Peraud ściganie w Holandii zaczął słabo, tracąc czas na pierwszych etapach, a na górskich odcinkach w Pirenejach nie nawiązując do swoich występów sprzed roku i z południa Francji wyjeżdżając ze stratą ponad 40 minut do prowadzącego Christophera Froome’a. Jego nadzieje na złapanie oddechu i przegrupowanie na przejazdowych odcinkach legły w gruzach po 134 kilometrach trzynastego etapu.
Francuz poleciał na ziemię tak nieszczęśliwie, że z koszulki i spodenek zostały strzępy, a lista obrażeń wyliczonych w raporcie medycznym przez lekarza wyścigu przyprawia o ból głowy.
Liczne obrażenia i kontuzje. Rozbite łokcie, duża rana na lewym łokciu. Mocno zdarta skóra z lewego biodra i prawego kolana, uszkodzenie piątego palca lewej ręki i powierzchowne obrażenia na prawej łopatce
– czytamy w komunikacie.
Przed upadkiem spojrzałem do tyłu, szukałem Alexisa. Głupota. Ktoś przede mną przyhamował i znalazłem się na ziemi
– tłumaczył doświadczony Francuz.
Pokrwawionego kolarza komentatorzy brytyjskiego i francuskiego Eurosportu zdążyli spisać już na straty, gdy kamera pokazała go przy aucie lekarza wyścigu. 38-latek pozbierał się po upadku, a następnie zjechał do samochodu po bidony dla kolegów.
Wszystko mnie boli. Myślałem o wycofaniu się, to jasne. Kiedy się pozbierałem podjechałem do auta, żeby wziąć bidony, żeby przydać się ekipie. Z takim samym celem stanę do kolejnego etapu
– zapowiedział Peraud, którego sędziowie ukarali karą 150 franków szwajcarskich za jazdę przy samochodzie i “zachowanie uderzające w wizerunek kolarstwa”.
fot. ASO/B.Bade