Danielo - odzież kolarska

Francuskie opowiastki #15

Strava jest nieubłagana i Strava prawdę ci powie. Michałowi Kwiatkowskiemu powiedziała prawdę o wczorajszym etapie do Plateau de Beille. „Kwiatek” zanotował ponad 4000 metrów przewyższeń, spalił ponad 6000 kalorii. Moc? 299 watów.

Będąc już przy Plateau de Beille. W 2004 roku, 17 lipca rzecz jasna, Thomas Voeckler (widoczny powyżej na bardzo słabym zdjęciu) broni niespodziewanie maillot jaune. Większość Francuza spisała na straty, ale ten się nie poddaje, walczy jak lew z nawałnicą US Postal. Lance Armstrong tego dnia nie zdobywa żółtka – zabraknie mu 22 sekund. Voeckler prowadzenie odda dopiero w Alpach.

17 lipca zapisał się w historii Tour de France też z innych powodów. W 2001 roku Lance Armstrong popis gry aktorskiej. W drodze na Alpe d’Huez, przed wspinaczkami na Glandon i Madeleine Teksańczyk pedałuje z tyłu peletonu. Na jego twarzy widać zmęczenie, potężne zmęczenie. Johan Bruyneel jest w szoku, przynajmniej taki pokazuje się przed kamerami. Z przodu Telekom narzuca tempo. Pomocnicy Jana Ullricha dają z siebie wszystko i w finale nie mają już siły. Wtedy Armstrong atakuje razem z Jose Luisem Rubierą, patrzy się na „Ulle” i już go nie ma.

Rok później kilka kilometrów przed metą w Bazas siedmiolatek próbuje przejść przez trasę ulicę. Zostaje śmiertelnie potrącony przez samochód z kolumny reklamowej. Kolejny etap rozpoczyna się w Pay minutą ciszy dla małego Melvina.

W 2009 roku w Wogezach jakiś wariat strzela z wiatrówki do peletonu. Trafia Oscara Freire oraz Juliana Deana. Rok wcześniej 17 lipca wpada Riccardo Ricco, potem przyłapany zostaje również jego kolega z Saunier Duval Leonardo Piepoli. Ekipa wycofuje się z Touru.

Na Guzet Neige pewnym zwycięzcą etapowym w 1988 roku wydaje się już być Philippe Bouvatier. Jednak na 200 metrów do kreski myli drogę jadąc za motorami. Kiedy się zreflektował, że coś jest nie tak, jest już „po ptokach”. Zajmuje trzecie miejsce, ale jako pocieszenie dostaje… peugeota. Wtedy dawali nagrody, no no.

Natomiast w 1951 roku na odcinku z Dax do Tarbes sporo szczęścia ma lider Wim van Est. Holender wylatuje z trasy na zjeździe z Col d’Aubisque i spada 40 metrów w przepaść. Kibice wyciągają go za pomocą związanych ze sobą dętek, van Est chce jeszcze kontynuować jazdę, lecz ostatecznie zeskakuje z roweru.