Zawodniczka włoskiej ekipy po raz trzeci najlepsza w krajowym czempionacie.
Po pięciu latach biało-czerwona koszulka mistrzyni Polski powróciła w ręce Małgorzaty Jasińskiej. 31-letnia zawodniczka z Barczewa najszybciej finiszowała na 126-kilometrowej trasie wyścigu elity kobiet w Sobótce i na podium odebrała złoty medal.
Jasińska mistrzynią Polski została poprzednio w 2009 i 2010 roku. Dzisiejszy triumf to jej powrót do gry po słabszym początku sezonu.
O moim pierwszym zwycięstwie chodziły różne opinie, że pojechał odjazd dwóch Jasińskich… drugie było wielką satysfakcją, bo odjechałam z Gienią Bujak, Mają Włoszczowską i Olą Dawidowicz, potem dwie dziewczyny z tego samego teamu atakowały mnie na przemian i udało mi się wygrać. A tu? Nie wiem jak to się stało
– tłumaczyła na mecie szczęśliwa zawodniczka włoskiej grupy.
Jasińska swoją grę o medal rozpoczęła wcześnie, łapiąc się do pierwszego odjazdu, który zawiązał się na trasie.
Cały czas w odjeździe. Wbiłam sobie w głowę, że muszę pokazać, że Jasińska jeszcze istnieje. Widziałem jastrzębie… przypomniały mi o zmarłym dziadku. Zawsze kiedy widzę je przed wyścigiem, jestem spokojna, wiem, że będzie okej
– powiedziała ze wzruszeniem.
Czerwcowe zmagania to ostatnia prosta przed startem w największym wyścigiem kobiecego kalendarza – włoskim Giro Rosa.
Moja dyrektorka sportowa powiedziała mi: musisz jechać jakby to był twój ostatni wyścig w karierze. Pojechałam i tak też pojadę na Giro
– zapowiedziała z uśmiechem Jasińska.
W jakiej roli zaprezentuje się na trasie najtrudniejszego wyścigu dla kobiet?
W roli mistrzyni Polski i lucky losera. Etapy są ciężkie, góry do nieba, ja kilogramów mam troszeczkę. Jestem na górki, ale nie takie ciężkie. Ale może jakaś ucieczka, zobaczymy
– oceniła.
Jasińska wygrała po raz pierwszy od września 2014, gdy triumfowała na etapie Giro della Toscana. Początek sezonu 2015 w jej wykonaniu był słabszy, a dwumiesięczne starty w wyścigach klasycznych na brukach północy nie należały do udanych.
Ciężko pracowałam w zimie, myślałam, że wszystko będzie dobrze. Potem okazało się, że mam problemy z pozycją, sporo rzeczy się poprzestawiało. Nie trafiłam z formą na wyścigach, na których miałam mieć formę. Ekipa wspierała mnie i dała mi kredyt zaufania. Wystawili mnie na wyścigi, mam taki organizm, że im więcej się ścigam, tym lepiej jadę
– podsumowała.
fot. wowo brylla/rowery.org