Danielo - odzież kolarska

Tour de Suisse 2015: Przemysław Niemiec gotowy na debiut

fot. Jakub Zimoch/rowery.org

“Sezon nie kończy się w maju” – deklaruje polski zawodnik.

Przemysław Niemiec wystartuje w 79. edycji wyścigu Tour de Suisse. Kolarz Lampre-Merida po nieudanym występie w Giro d’Italia zakończy pierwszą część sezonu na szosach kraju kantonów, a w drugiej części sezonu skupi się na Tour de Pologne i hiszpańskiej Vuelta a Espana.

Polak, który z końcem maja zakończył ściganie na trasie włoskiego Giro d’Italia, na swoim blogu zameldował gotowość bojową przed kolejnym wyścigiem cyklu WorldTour – ośmiodniowym Tour de Suisse.

Wróciłem do ścigania po Giro d’Italia. Wczoraj wystartowałem w szwajcarskim klasyku GP du canton d’Argovie. Leżałem w kraksie, ale na szczęście skończyło się na szlifach. Miałem dobre odczucia na trasie. Po Giro odstawiłem rower na 2 dni, a przez resztę tygodnia po Giro urządzałem sobie przejażdżki. Myślę, że odpocząłem i przed Tour de Suisse nie czuję się zmęczony

– zapowiada 35-latek, dla którego będzie to debiut w szwajcarskiej etapówce.

Niemiec w Szwajcarii zmierzy się z trudną trasą i tylko jednym górskim finiszem. W tym roku organizatorzy przygotowali mocno pagórkowatą trasę, rozpoczynającą się prologiem i kończącą się blisko 40-kilometrową jazdą na czas. Najcięższym etapem ma być odcinek piąty, prowadzący do podnóża lodowca Rettenbach, na wysokość blisko 2700 metrów nad poziomem morza.

Po Szwajcarii planuję odstawić rower, prawdopodobnie pojawię się jednak na mistrzostwach Polski w Sobótce. Prawie cały lipiec spędzę we Włoszech. Czeka mnie trochę morza, trochę gór, na pewno 2 tygodnie spędzę w Livigno, gdzie będę się przygotowywał do Tour de Pologne i Vuelta a Espana. Motywacji do ciężkiej pracy będę miał pod dostatkiem

– deklaruje zawodnik włoskiej grupy.

Niemiec podsumował też krótko niezbyt udane dla siebie Giro d’Italia. Wygrany przez Alberto Contadora wyścig miał być dla Polaka okazją do spróbowania walki o wysokie miejsca w klasyfikacji generalnej i nawiązania do zajętego w 2013 roku 6. miejsca. Z planów tych niewiele wyszło, a mimo prób ataku po etapową wygraną, zawodnikowi z Pisarzowic nie udało się powtórzyć wyczynu z Lagos de Covadonga z 2014 roku.

Było to chyba najtrudniejsze Giro d’Italia, w jakim startowałem. Takiego tempa jeszcze nie było. Od samego początku wyścigu gaz był taki jak zwykle w trzecim tygodniu. Widać, że kolarstwo się zmienia i mocno przyspiesza, można zapomnieć o spokojnej jeździe. Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko się dostosować. Atakowałem na etapach z metą pod górę, czyli jedynych, które mogły mi przynieść sukces, ale zawodnicy z czołówki wraz ze swoimi ekipami nie pozwalali na zbyt wiele

– wspomina wychowanek Sokoła Kęty.

Nie udało się tym razem, ale nie składam broni. Sezon nie kończy się w maju, trochę ścigania i szans na dobre wyniki jeszcze przede mną. Dla mnie indywidualnie nie było to udane Giro d’Italia, ale dla mojej ekipy wręcz przeciwnie. 4 zwycięstwa Lampre-Merida to chyba najlepszy wynik w historii startów grupy w Giro

– dodał.

fot. Jakub Zimoch/rowery.org