Danielo - odzież kolarska

Criterium du Dauphine 2015: wypowiedzi po 5. etapie

Po ataku w końcówce podjazdu Col d’Allos Romain Bardet wysunął się na czoło na 5. etapie Criterium du Dauphine. Przewagę utrzymał na zjeździe i dowiózł do mety po ostatniej wspinaczce dnia do Pra-Loup.

Ciężko mi to wszystko pojąć. Nie wiem, co mam powiedzieć. Kiedy zaatakowałem, spojrzałem się za siebie. Nikt za mną nie pojechał. Próbowałem powiększyć dziurę, jaka powstała między mną a pozostałymi. Nie podjąłem jednak 100-procentowego ryzyka. Nie myślałem o żółtej koszulce lidera, tylko o zwycięstwie etapowym

– mówił szczęśliwy reprezentant Ag2r.

24-letni Francuz nie objął prowadzenia w generalce. Po Rohanie Dennisie (BMC Racing) nowym liderem został kolega drużynowy Australijczyka Tejay van Garderen, który był dzisiaj drugi, a na finałowych metrach wyprzedził jeszcze szarżującego Chrisa Froome’a (Sky).

Kiedy odskoczył Froome, postanowiłem odczekać i od razu nie gonić. Nie pozwoliłem eksplodować moim nogom. Jechałem za Froome’m w sumie spokojnie. Zdziwiło mnie, że go jeszcze złapałem, ponieważ byłem przekonany, że na kresce zamelduje się przede mną

– tłumaczył van Garderen.

Froome z kolei chociaż nie wygrał, zdystansował Vincenzo Nibalego (Astana) oraz Alejandro Valverde (Movistar). „Biały Kenijczyk” sprawdził swoich przeciwników na ponad 6-kilometrowym Pra-Loup, który trzeba będzie pokonać w tegorocznej edycji Tour de France (17. etap).

Bardzo ciekawy etap, na którym sporo się działo. Jestem trzeci, wolałbym oczywiście odnieść triumf dnia, ale jestem zadowolony. Moja drużyna pokazała klasę przejmując odpowiedzialność za przebieg wyścigu już na przedostatnim wzniesieniu. Ian Boswell wypruwał sobie płuca. Słysząc przez radio, że Nibali i Valverde pozostali z tyłu, uśmiechnąłem się. Właśnie taką wiadomość chciałem usłyszeć

– powiedział król „Wielkiej Pętli” z 2013 roku.

fot. ASO/X.Bourgois