Danielo - odzież kolarska

Różowe historie: nieposłuszny Nencini

Młodzieńcza upartość może przynosić zwycięstwa, ale i sromotne porażki, o czym boleśnie przekonał się Gastone Nencini.

Urodzony w Mugello pod Florencją Nencini nigdy nie był szczególnie bojaźliwy. Od najmłodszych lat nie przejmował się autorytetami i podejmował nawet najbardziej karkołomne wyzwania. Gdy w 1953 roku związał się z potężną drużyną Legnano, kolarskim peletonem rządzili najsilniejsi zawodnicy – patroni peletonu. Gdy zawodnicy pokroju Coppiego czy Magniego wydawali w peletonie dyspozycje, nikt nie ważył się podważać ich zdania. Do czasu aż pojawił się Gastone Nencini.

Z powodu swojego charakteru i stylu jazdy nazywany “Lwem z Mugello” Nencini nie lubił, gdy ktoś inny dyktował warunki. Gdy w 1955 wszystko wskazywało, że wygra Giro d’Italia nie posłuchał rad Coppiego o spokojnej jeździe na przedostatnim etapie.

Wszystko, co złe mogło się przydarzyć “Lwu z Mugello”, zdarzyło się właśnie tego dnia. Agresywna jazda od samego początku skończyła się kraksą i rozciętym łukiem brwiowym. Kolejne kilometry etapu miały przynieść “strade bianche” – białe i szutrowe drogi, idealne dla zaprawionego w klasykach północy Magniego i jego drużyny. To właśnie na nich Fiorenzo Magni przypuścił decydujący atak, za którym podążyć mógł tylko Coppi. Stawiając wszystko na jedną kartę mechanicy Magniego założyli w jego rowerze ciężkie opony, z których korzystał podczas Ronde van Vlaanderen kilka tygodni wcześniej. Natomiast jadący na zwykłych oponach Gastone Nencini łapał gumę za gumą. 160 kilometrowa ucieczka dwóch weteranów szos skończyła się etapowym zwycięstwem Coppiego i zwycięstwem w całym wyścigu dla Magniego. Nencini ukończył etap zapłakany.

“Lew z Mugello” wygrał swoje upragnione Giro dwa lata później, w tym samym sezonie wygrywając jeszcze klasyfikację dla najlepszego górala w Tour de France. Do zwycięstwa w “corsa rosa” dołożył jeszcze tryumf w Tour de France w 1960 roku. Jego córka, Elisabetta, regularnie umieszcza materiały o nim w internecie.