Danielo - odzież kolarska

Różowe historie: człowiek w ray-banach

Każdy wielki kolarski mistrz miał za sobą mentora, który prowadził go do wielkich osiągnięć. Kto stał zatem za mistrzem mistrzów, Il Campionissimo, Fausto Coppim?

Riis, Bruyneel, Unzué, Guimard, to tylko kilku z dyrektorów sportowych, a w zasadzie opiekunów i mentorów kolarzy, którzy w swoich czasach dzielili i rządzili. Bez ich wsparcia, wiedzy i pomocy prawdopodobnie kariery Contadora, Armstronga, Induraina, Hinault i Fignona potoczyłyby się inaczej. Metody stosowane przez znakomitych dyrektorów sportowych są dzisiaj czymś zupełnie oczywistym. Jednak w latach 30. bez zgrupowań i skomplikowanych planów treningowych kolarstwo dopiero raczkowało.

Wszystko zaczęło się zmieniać, gdy na kolarską scenę wkroczył postawny i nieznoszący sprzeciwu Biagio Cavanna. Nierozstający się ze swoimi czarnymi ray-banami i laską niewidomy masażysta z Novi Ligure. Opiekował się Costante Girardengo oraz wprowadził na szczyt Learco Guerrę – „Człowieka Lokomotywę”.

Dla malutkiego Novi Ligure był zawsze „l’umon”, co w lokalnym dialekcie oznaczało wielkiego człowieka. Zanim stracił wzrok próbował swoich sił w kolarstwie, by potem zamienić szosy na bokserski ring. Po zakończeniu kariery dalej angażował się w kolarstwo – trenował, masował, jeździł na torowe imprezy w całej Europie. Człowiek, który tyle podróżował i odnosił takie sukcesy musiał być kimś. Ludzie nie bali się boga, ale Cavanny.

W miasteczku stworzył prawdziwy kolarski obóz. Młodzi zawodnicy znajdujący się pod opieką Cavanny i jego cudownych rąk nie mieli wyjścia, jak tylko poddać się zaleceniom ślepego. Dla nastolatków, którzy najdalej od domu oddalali się na kolarskich treningach, obyty ze światem Cavanna był jak ulepiony z innej gliny. Specyficzna aura, jaką wokół siebie roztaczał i twardy charakter tylko potęgowały to wrażenie. Poza tym wszystkim, jego metody naprawdę działały.

Przyczyny, z których Biagio stracił wzrok nigdy nie zostały podane. Szeptano o zakażeniu chorobą weneryczną, on sam mówił o kroplach gorącego oleju z lokomotywy, które wpadły mu do oczu podczas podróży do Belgii. Pomimo utraty wzroku Cavanna nadal trzymał władzę – żona czytała mu wiadomości, a on za sprawą dotyku kontrolował domowy budżet.

Moje ręce widzą lepiej niż czyjekolwiek oczy, moje uszy słyszą niesłyszalne dla ludzkich uszu. Moje ręce i uszy nigdy nie kłamią

– mówił o swoich „nadludzkich” zdolnościach.

Po utracie wzroku każdy z jego podopiecznych i kandydatów przechodził skrupulatne badanie mięśni wszystkich partii ciała. Jeżeli test wypadał pomyślnie, a mięśnie zdradzały potencjał na poprawę i dalszy rozwój, Cavanna zgadzał się prowadzić delikwenta. Kontrola Cavanny nie polegała tylko na sprawdzaniu ciała zawodnika. Każdy element życia musiał być podporządkowany kolarstwu – dieta, styl życia, przyjemności. „Żadnych kobiet, żadnego palenia, żadnego wina” czy „przyjemność to najgorszy wróg kolarza”, były jego ulubionymi zasadami. Jego wyczulone dłonie i uszy wspomagane siatką donosicieli zawsze wyłapywały tych, którzy odważyli się złamać żelazne zasady.

Wielki Biagio zabraniał i pilnował, ale przede wszystkim uczył kolarstwa: jak trenować, jak dbać o sprzęt, radzić sobie ze stresem czy dziennikarzami. Dekady przed tym, gdy zawodnicy zaczęli dopatrywać się jakichkolwiek zysków w odpowiedniej pozycji na rowerze, Cavanna miał już na tym punkcie obsesję. Zanim ktokolwiek myślał o obozach treningowych, on miał jeden na stałe pod nosem. Nie sposób też nie napisać o cudownych miksturach, które sporządzał dla swoich zawodników…

O tym w jaki sposób Cavanna spotkał swojego najsławniejszego wychowanka krążą różne opowieści. Jedno jest pewne, młody Faustino Coppi pracował wówczas jako pomocnik rzeźnika, rozwożąc jego towary przewieszone przez kierownicę. To pewnie wtedy jeszcze widzący Biagio dostrzegł potencjał jaki krył się w cherlawym chłopcu. Dla Cavanny była to szansa na oszlifowanie prawdziwego diamentu, a dla Coppiego jedyna w życiu szansa na stanie się wielkim mistrzem.

 Wyglądający mizernie i chorowity Fausto dla wszystkich innych był jedynie materiałem na chłopca na posyłki. Jednak Cavanna i jego twarda, aczkolwiek skuteczna, droga do kolarstwa, uczyniły z Coppiego jednego z największych mistrzów – Il Campionissimo.

„Żłobek” Cavanny osiągnął największą sławę i najlepsze rezultaty, kiedy świat dowiedział się o fenomenalnym talencie Coppiego i nazwisku jego niesamowitego masażysty. Niestety Cavanna nigdy nie mógł zobaczyć różu, żółci czy tęczowych pasków na koszulkach Coppi’ego. Mógł jedynie podziwiać go na swój sposób: rękami i uszami.

fot. Ponte Verazzino