Włoski wspinacz obronną ręką wyszedł z potwornie wyglądającej kraksy na trzecim etapie.
Domenico Pozzovivo nie doznał żadnych złamań w kraksie na trzecim odcinku Giro d’Italia. Lider zespołu Ag2r La Mondiale upadł na 26 kilometrów przed metą na zjeździe z górskiej premii Barbagelata i przez dłuższy czas pozostawał na asfalcie, z trudem poruszając zakrwawioną głową.
32-latek był jedynym poszkodowany w kraksie. Włochowi natychmiast udzielono pomocy medycznej, a po dłuższej chwili karetką przetransportowano do szpitala. Według komunikatu medycznego sporządzonego przez lekarza wyścigu niski zawodnik przez cały czas był przytomny i nie miał kłopotów z oddychaniem.
Badania przeprowadzone wieczorem wykazały, że “kieszonkowy” kolarz miał sporo szczęścia. Upadek na twarz na zjeździe mógł skończyć się o wiele gorzej.
Domenico doznał poważnych obrażeń głowy i twarzy, ale nie ma obrażeń wewnętrznych, co potwierdziło prześwietlenie. Rana nad okiem wymaga szwów. Cały czas był przytomny, ale nie pamięta momentu wypadku
– czytamy w oświadczeniu przesłanym do mediów przez zespół Vincenta Lavenu.
Pozzovivo celował w klasyfikację generalną Giro d’Italia, w którym przed rokiem zajął 5. miejsce.
fot. Lapresse