Szlakiem Grodów Piastowskich 2015: etap 1

autor: TomAsz :: 6 maja 2015, 18:21

Ukrainiec Andriy Kulyk triumfował na mecie pierwszego etapu jubileuszowego 50. wyścigu Szlakiem Grodów Piastowskich.

Kolarz zespołu Kolss-BDC na finiszu w Świdnicy wyprzedził Pawła Franczaka (ActiveJet Team) oraz Mateusza Taciaka (CCC Sprandi Polkowice).

Franczak, dzięki zdobytemu na lotnej premii bonusowi, został pierwszym liderem imprezy.

Na początek rywalizacji kolarze rywalizowali na pętli ze startem/metą w Świdnicy i ośmiokrotnym podjazdem na premię 2. kategorii w Modliszowie.

Wyścig otworzył solowy atak Tomasz Kiendysia (CCC Sprandi Polkowice), ale doświadczonego zawodnika naciągnięty na podjeździe peleton wchłonął po zaledwie 24 kilometrach. Trzykrotnie na szczycie górskiej premii punktował Włoch Moreno Gianpaolo (MG Kvis Vega), a pierwszy lotny finisz padł łupem Pawła Franczaka (ActiveJet Team).

Kolejne ataki poszarpały grupę – czwartą premię wygrał Kamil Gradek (ActiveJet), a w peletonie zostało zaledwie 50 kolarzy. Piątą premię wygrał Antonio Santoro (MG Kvis Vega), szóstą Stefan Schumacher (CCC Sprandi Polkowice), a ataki kasowali kolarze Piotra Kosmali i Kolss-BDC.

Drugi lotny finisz padł łupem Niemca Kerstena Thiele (Rad Net Rose Team), a na 44 kilometry przed metą na atak zdecydował się Włoch Michele Gazzara (MG Kvis Vega), szybko zyskując minutę zapasu i równie szybko ją tracąc. Kolejne przetasowania i próby kontry nie dały i na 24 kilometry przed metą peleton jechał już razem.

Na ostatnim kółku atakowali jeszcze Kiendyś, Jiri Polnicky (Whirpool-Author) i Santoro, ale wraz z końcem podjazdu akcję zlikwidowano. Premię wygrał Silvio Herklotz (Team Stoelting), ale na finisz dojechała grupa i o etapowym zwycięstwie zadecydował sprint.

Ostatnie słowo w końcówce należał do Ukraińca Andrieja Kulyka, którego rozprowadzali koledzy z Kolss-BDC. Drugi finiszował Franczak, a trzeci ubiegłoroczny triumfator imprezy Mateusz Taciak (CCC Sprandi Polkowice).

Już przed etapem założyliśmy sobie, że musimy łapać sekundy na lotnych premiach i to nam się udało. O losach pierwszego etapu zadecydował finisz, choć praktycznie przez cały dzień szły ataki. W końcówce zacząłem finiszować trochę za wcześnie. Nie wytrzymałem do końca, płacąc za wcześniejszą aktywną jazdę, przez co minął mnie jeden z zawodników. Mamy jednak koszulkę lidera i z tego należy się cieszyć. Dziękuję chłopakom za kawał dobrej roboty na etapie i pomoc na ostatnich kilometrach

– powiedział Paweł Franczak.

fot. ActiveJet Team