Danielo - odzież kolarska

Tirreno-Adriatico 2015: Quintana stawia pieczątkę, Cancellara skupiony na niedzieli

Kolumbijczyk wygrywa “wyścig dwóch mórz” przed Bauke Mollemą i Rigoberto Uranem, Fabian Cancellara finalizuje przygotowania do Mediolan – San Remo.

Nairo Quintana (Movistar Team) przekonującym zwycięstwem w 50. edycji Tirreno-Adriatico potwierdził, że w lipcu będzie jednym z najgroźniejszych pretendentów do walki o maillot jaune. Drugi kolarz Tour de France 2013 dziś przypieczętował wywalczony na zboczach Monte Terminillo zwycięstwo w klasyfikacji generalnej i ku kolejnym celom sezonu skieruje się już zdecydowanie spokojniejszy.

Kolumbijczyk na konferencji prasowej po finałowej czasówce nie ukrywał radości z wygranej.

To zwycięstwo było potrzebne mojej głowie i moim fanom by wiedzieli, że wciąż jestem w czołówce. Przed rokiem wygrał w Burgos, ale potem nie mogłem im dać radości ze zwycięstwa, bo upadłem na czasówce. Podium w Argentynie było dobrym znakiem, ale to inny rodzaj wyścigu, brak tam rywali z ekip WorldTour. To zwycięstwo podnosi mnie na duchu

– powiedział zgromadzonym w San Benedetto del Tronto dziennikarzom.

Kolumbijczyk etapowym zwycięstwem na Monte Terminillo potwierdził nie tylko wyborną dyspozycję, ale także znakomitą odporność na trudne warunki atmosferyczne. To zresztą nie pierwszy raz gdy 25-latek bez zarzutu spisuje się przy niskiej temperaturze i padającym śniegu – podczas ubiegłorocznego Giro d’Italia wygrał etap na z metą na Val Martello, po ataku na zjazdach z zaśnieżonego Passo dello Stelvio.

Na wspomnienie tego dnia włosy stają mi dęba na plecach. To było spektakularne zwycięstwo w czarującej scenerii. Muszę zrobić jakiś ranking zwycięstw na górskich etapach, ale pokonanie takich rywali w zimnie, na śnieżnym Terminillo to coś specjalnego, nawet jeśli okupione było sporą dawką cierpienia

– wyjaśnił kolarz ekipy Movistar.

Quintana na trasie “wyścigu dwóch mórz” w tyle zostawił między innymi Alberto Contadora (Tinkoff-Saxo), Rigoberto Urana (Etixx-Quick Step) czy Thibaut Pinota (FDJ).

Nie wiem co myśli Contador o moim zwycięstwie, ale uważam, że wszyscy faworyci byli na podobnym poziomie jeśli chodzi o jazdę w górach. Froome’a nie było, więc nie wiemy w jakiej on jest dyspozycji, ale zarówno on, jak i Alberto, zrobili wspaniały spektakl w Andaluzji. Wszyscy będą silni na Tour de France

– podsumował niski Kolumbijczyk.

cancellara2014-11fot. Jakub Zimoch/rowery.org

Finałową jazdę na czas w San Benedetto del Tronto wygrał Szwajcar Fabian Cancellara (Trek Factory Racing). Weteran z kraju kantonów jutro kończy 34 lata i jak sam przyznaje, walki z zegarem nie motywują go już tak jak dawniej.

Jestem oczywiście szczęśliwy. Czas mija, w czołówce jest coraz więcej młodych kolarzy, którzy rozwijają się i dojrzewają. Adriano idzie swoją drogą, niedługo będzie wygrywał też długie czasówki

– mówił “Spartakus”, chwaląc drugiego na mecie Adriano Maloriego (Movistar Team), który na początku wyścigu pokonał go na prologu.

Jazda na czas to szczegóły. Nie mam już takiej motywacji jak niegdyś, ale tym niemniej jestem szczęśliwy. Na prologu popełniłem masę błędów, nawet nie będę ich wyliczał. Dziś było lepiej, choć też zrobiłem błąd na ostatnim kilometrze

– mówił Cancellara, nie zostawiając suchej nitki na swoim występie z początku wyścigu.

Szwajcar jest jednym z głównych faworytów na nadchodzącą 106. edycję Mediolan – San Remo. Kolarz Trek Factory Racing blisko 300-kilometrowy monument wygrał już w 2008 roku, a przez ostatnie cztery lata nie schodził z podium, zajmując trzykrotnie drugie miejsce i raz zadowalając się trzecim.

Cancellara przed poprzednimi edycjami zwykle odgrażał się, że nie pozwoli by młodzież wykorzystała jego silnik i dowiozła się na jego kole do mety, jednak w tym roku był niezwykle stonowany i nie chciał snuć planów na niedzielę.

Jeszcze się nie zastanawiałem, wszystko zależy od pogody. To jest wyjątkowy wyścig. 300 kilometrów, musisz być skoncentrowany na każdym metrze, musisz dobrze rozplanować wysiłek, ale to pogoda odegra kluczową rolę. Zmiana trasy, cóż, trasa zmienia się co roku, tak jak zwycięzcy

– wyjaśnił.

Trasa tegorocznej “La Primavera” została zmieniona – z programu wypadła wspinaczka Le Manie, a powraca za to finisz na Via Roma, co oznacza, że ze szczytu Poggio do mety pozostanie jedynie 5,5 kilometra.

fot. ANSA/DANIEL DAL ZENNARO