Zwycięstwo etapowe i prowadzenie w generalce Tirreno-Adriatico. Czego chcieć więcej? Greg van Avermaet może się cieszyć, Peter Sagan (Tinkoff Saxo) już niekoniecznie.
Byłem pewny, że dzisiaj to mój dzień, że muszę spróbować. I skończyło się pełnym sukcesem. Finał mi odpowiadał, znałem go z zeszłego roku. Team jechał wyśmienicie. Dzisiejsze zwycięstwo było dla mnie bardzo ważne. Jestem liderem, liderem we własnej ekipie, a możesz nim być tylko wtedy, kiedy wygrywasz
– powiedział reprezentant BMC Racing, dla którego to dopiero drugie zwycięstwo w cyklu WorldTour w karierze.
A jak zareagował Sagan, który w dalszym ciągu czeka na pierwszy triumf w sezonie 2015?
Jasne, cieszę się, drugie miejsce jest super, drużyna jest szczęśliwa… Serio, to jestem niezadowolony. Ekipa cały dzień pracowała, w końcówce jednak ta praca nie wystarczyła. Finał był chaotyczny. Momentalnie wszyscy zaczęli hamować, doszło do przemeblowania. Przed ostatnim zakrętem byłem zbyt daleko z tyłu. Jest w tym trochę mojej winy
– stwierdził mistrz Słowacji.
Na piątej pozycji zameldował się Fabian Cancellara (Trek).
Myślałem, że dzisiaj można spróbować swoich sił. I spróbowałem. Musiałem jednak zacząć finisz z tyłu, musiałem zaryzykować. Wydawało się, że mam już niezłą pozycję, kiedy zostałem przyblokowany. Nie było łatwo
– mówił „Spartakus”.
fot. ANSA/DANIEL DAL ZENNARO