Danielo - odzież kolarska

Łukasz Bodnar: „Będziemy mocniejsi”

Choć zabrakło mu indywidualnych sukcesów, to bez niego ActiveJet Team nie osiągnąłby tak dobrych wyników w sezonie 2014. Łukasz Bodnar jako najbardziej doświadczony zawodnik w ekipie, miał bardzo duży wpływ na pozostałych kolarzy, co od drugiej części sezonu poskutkowało wieloma sukcesami.

Mniej więcej rok temu dowiedziałeś się, że będziesz jeździł w barwach ActiveJet Team. Co wtedy czułeś, bo jak wszyscy wiemy twój wcześniejszy zespół się rozpadł?

Nie był to łatwy okres. Decyzja o braku kontynuacji sponsorowania drużyny Zbigniewa Szczepkowskiego była niespodziewana. Zostaliśmy bez kontraktów na nowy sezon i pojawił się wielki znak zapytania nad kontynuowaniem kariery. Postanowiłem zadzwonić do Prezesa Piotra Bielińskiego, u którego już kiedyś jeździłem. Na szczęście zaufano mi i dostałem szansę. Byłem bardzo szczęśliwy, bo nie dość, że mogłem nadal się ścigać, to do tego reprezentować barwy ActiveJet Team – ekipy, która rozwija się bardzo profesjonalnie. Dziękuję za to Prezesowi Bielińskiemu.

W tym roku mieliśmy w kolarstwie wiele sukcesów, ale na naszym krajowy „podwórku” grup zamiast przybywać to ubywa. W którą stronę idzie polskie kolarstwo?

To prawda. Sukcesy w tym roku były potężnego kalibru, choć przy takich talentach jakie mamy, było to do przewidzenia. Prędzej czy później musieliśmy zacząć wygrywać. Niestety nie przekłada się to na nasze grupy. Wszyscy mają problemy z pozyskaniem sponsorów, a co za tym idzie zawodnicy nie mają się za co utrzymać i kończą kariery. To przykre. Trzeba mieć tylko nadzieje, że jeszcze coś powstanie. Może po sezonie 2015 grup w Polsce przybędzie, w końcu mamy mistrza świata i to przez cały rok Michał Kwiatkowski będzie jeździł w tęczowej koszulce po całym świecie, i będzie o nim jeszcze dużo słychać. Na pewno nadal będzie głośno o Rafale Majce, a także innych zawodnikach.

Wróciłeś po 5 latach pod skrzydła Piotra Kosmali. Jaki to był rok dla ciebie?

Jeździłem w barwach Action i Intel Action w latach 2005-2007. Jak zawsze w ekipie prowadzonej przez dyrektora Kosmalę jest świetny klimat. Nie wprowadza się presji do zespołu. Jeśli na wyścigu pojedziesz słabo, albo się wycofasz, to tak czasem bywa – jeśli nie dzisiaj to jutro. W końcu to my pracujemy na konto zespołu i swoje. Musimy sami się zdyscyplinować, bo wiemy gdzie jesteśmy i kto jeździ w tym zespole. Przypadków nie ma i raczej nie będzie. Na koniec roku przychodzi okres rozliczenia i albo jedziesz dalej, albo nie. Jeśli chodzi o mnie, to sezon wynikowo był bardzo słaby. Nie mogę powiedzieć aby był udany. Wprowadziłem trochę zmian w przygotowaniach, współpracowałem z trenerem Jakubem Pieniążkiem, ale nie do końca przyniosło to u mnie efekt. Rozmawiamy, wyciągamy wnioski, wiemy co było dobre, a co złe. Mam już plan przygotowań na nowy sezon i ostro wziąłem się do pracy.

Nie ma co ukrywać, że pozostali zawodnicy są kilka lat młodsi od ciebie. Jak się odnalazłeś w roli kapitana.

Wydaje mi się, że bardzo dobrze. Zespół jest bardzo młody i cieszę się, że mogłem podzielić się doświadczeniem, zgrać ekipę podrzucając wiele wskazówek. Trochę czasu potrzebowaliśmy, aby się dotrzeć, aby żaden młody zawodnik nie pałętał się gdzieś na tyłach peletonu, tylko jeździł drużynowo. Myślę, że w drugiej części sezonu funkcjonowało to już dobrze i osiągnęliśmy kilka dobrych wyników.

W przyszłym roku do ekipy dołączą Paweł Bernas i Kamil Gradek. Jak oceniasz te wzmocnienia?

To bardzo duże wzmocnienie zespołu. Paweł i Kamil to obecnie jedni z najmocniejszych zawodników w Polsce. Myślę, że szybko się zaaklimatyzują w nowym zespole i będziemy bardziej widoczni i mocniejsi.

Na co stać ActiveJet Team w sezonie 2015?

Na pewno na wiele więcej niż dotychczas. Zespół jest kompletny – są sprinterzy, górale i czasowcy, których stać na wygrywanie w największych wyścigach. Mamy świetne zaplecze, wymarzone warunki przygotowań, dobry kalendarz startów. Teraz ruch jest po naszej stronie i musimy przełożyć to na wyniki.

inf. prasowa