Po dwuletniej przerwie w sezonie 2015 roku Philippe Gilbert prawdopodobnie wróci na trasę Ronde van Vlaanderen. Oprócz tego pierwszy raz od 2007 roku weźmie udział w Paryż-Roubaix.
Tęskniłem za flandryjskimi wyścigami. Bardzo chcę w nich wystartować. Chciałbym w swojej karierze wygrać wszystkie monumenty. Brakuje mi jeszcze triumfów w Mediolan-San Remo, Ronde i Roubaix. Może zacznę szarżę w nowym sezonie?
– mówił 32-letni Belg.
Zawodnik BMC Racing, mistrz świata z 2012 roku w Valkenburgu dodał, że byłby w stanie poświęcić nawet swój ulubiony Liege-Bastogne-Liege, by wygrać „Piekło Północy”. Ten plan będzie ciężko zrealizować, bowiem w składzie jego amerykańskiej ekipy znajduje się już specjalista od bruku Greg Van Avermaet.
Ja zdobywam ważne punkty dla mojego teamu w ardeńskim tryptyku. Niestety nie wiadomo, czy jestem w stanie zdobyć również oczka we Flandrii czy Roubaix. Większym pewniakiem jest w nich Greg
– dodał Gilbert.
Dyrektor sportowy BMC Racing Valerio Piva nie wydał się zbyt szczęśliwy, kiedy usłyszał o zamiarach swojego reprezentanta:
Nie jestem za takim planem. Fajnie, że Philippe wszędzie chciałby dać z siebie wszystko, ale nowoczesne kolarstwo jest ciężkie i nie wygląda już tak, jak kilkanaście lat temu. Gilbert musi się prostu zdecydować, gdzie położy nacisk.