Danielo - odzież kolarska

Najdłuższa godzina w życiu Jensa Voigta

voigt-rekordgodzinny1

Rekord Godzinny w jeździe na czas to najsłynniejszy ze wszystkich kolarskich rekordów. Od czasu pierwszego rekordu w kolarstwie zmieniło się wszystko, poza ideą stanięcia do walki z “godziną”.

Record de l’heure cycliste

Idea stojąca za rekordem godzinnym jest banalnie prosta: jeden kolarz, jeden rower, jeden tor, jedna godzina. Śmiałek rusza ze startu zatrzymanego, po którym musi jak najszybciej rozpędzić rower do pożądanej prędkości, a następnie utrzymać ją podczas wielu okrążeń toru kolarskiego. Dystans jaki pokona w ciągu 60 minut stanowi jego wynik, który porównywany jest do poprzedniego rekordu.

Rekord godzinny wywodzi się z pełnego kolorytu czasu końca XIX wieku, kiedy to w epoce maszyn ludzki wysiłek i pokonywanie kolejnych barier budziło wielkie zainteresowanie i podziw. To również czas początku popularności rowerów, dość wspomnieć, że pierwszy zarejestrowany rekord Amerykanin Frank Dodds pobił na… bicyklu! To również czas, w którym kolarstwo było przede wszystkim sportem rozgrywanym na torach. Zgromadzona publiczność chciała zobaczyć popisy kolarzy – ludzi ze stali. Pomysł na “godzinę” był zatem dzieckiem ówczesnej mody i zainteresowań.

Prostota pomysłu szybko znalazła uznanie i od początku XX wieku kolarze regularnie podejmowali próby pobicia rekordu. Na liście rekordzistów znajdziemy mnóstwo wielkich nazwisk: Henri Desgrange (pierwszy organizator Tour de France!), Lucien Petit-Breton, Fausto Coppi, Jacques Anquetil czy wreszcie wielki Eddy Merckx.

Nowożytna historia rekordu zaczęła się od wysiłku Fausto Coppiego, który w 1942 roku pokonał w ciągu godziny 45,798 km. Rekord legendarnego Włocha utrzymał się aż do 1956 roku, kiedy to przystojny Francuz, Jacques Anquetil postanowił sprawdzić się z wynikiem swojego największego idola. Pierwsza próba okazała się niepowodzeniem. Anquetil zaczął zbyt szybko i osłabł w końcówce, do Coppiego zabrakło mu ponad 600 metrów. Kolejna próba zakończyła się jeszcze większym niepowodzeniem i po niecałych 55 minutach trener kazał mu się zatrzymać – z wynikiem ledwie przekraczającym 41 km, nie było sensu jechać dłużej.

Publiczność zgromadzona na włoskim torze w Vigorelli skandowała “Coppi! Coppi!”. Ostatecznie przy trzecim podejściu, na lżejszym rowerze zaprojektowanym na wzór roweru Coppiego Francuz pokonał swojego idola i przebył 46,159 km.

Niepowodzenia Anquetila, uważanego za najlepszego czasowca tamtej ery pokazują jak wielkim wyzwaniem jest rekord godzinny. To nie tylko niebywały wysiłek fizyczny, ale również walka z ciążącą presją psychiczną. 11 lat później Anquetil pobił rekord ponownie, ale wynik 47,493 nie został oficjalnie uznany z powodu odmowy poddania się nowemu testowi antydopingowemu.

Jeszcze w tym samym, 1956 roku, Anquetil został pobity na tym samym torze przez, będącego wówczas jeszcze amatorem, włoskiego kolarza Ercole Baldini’ego. Po przejściu na zawodowstwo zdobył tytuł mistrza świata oraz pokonał Charly Gaula w Giro d’Italia.

W 1957 roku za namową Raphaëla Géminianiego na torze w Vigorelli z zamiarem pobicia godziny stanął Roger Rivière. Podczas bicia rekordu zapomniał o wszystkich komunikatach, jakie mieli mu przekazywać trenerzy i po prostu jechał jak szalony. Po zejściu z roweru, zapytał dziennikarzy czy mówi z sensem… Dwa lata później wraca na Vigorelli i bije swój własny rekord, który utrzyma się kolejne 9 lat. Jego niesamowicie zapowiadającą się karierę przerywa kraksa na Tour de France – ze złamanym kręgosłupem z trasy zabiera go helikopter.

Po 9 latach do godzinnej jazdy po torze ustawia się Belg Ferdinand Bracke – bardzo zdolny kolarz szosowy i torowy. W 1968 roku po raz pierwszy bije granicę 48 km. Zaraz po nim na scenę wkracza Ole Ritter, Duńczyk, który podczas długiej czasówki na Giro w 1967 pokonał Rudiego Altiga, Eddy’ego Merckxa i Jacquesa Anquetila. Ten ostatni skomentował lakonicznie, że Ritter właśnie pobił rekord godzinny. Ritter złapała przynętę i rok później pojechał na Igrzyska Olimpijskie w Meksyku jako doradca włoskiej drużyny amatorów.

Czas na torze był bardzo cenny, więc Włosi nie dawali mu wielu okazji do treningu, ale dzień przed otwarciem Igrzysk dostał swoją szasnę i… pobił rekord godzinny. Rekord przetrwał 4 lata i został pobity przez samego Kanibala. Ritter próbował odzyskać rekord, ale udawało mu się jedynie poprawić własny wynik.

EddyMerckxHourRecordBikeRower, na którym Eddy Merckx pobił rekord godzinny

Na początku kariery Merckxowi zadano pytanie o jego największe ambicje, na co Belg odpowiedział w swoim stylu: wygrać Tour de France i ustanowić nowy rekord godzinny. Aby spełnić marzenie zainwestował w to przedsięwzięcie ponad 20 000 dolarów, które obecnie byłyby warte ponad 110 000 dolarów.

W 1972 roku Kanibal postanowił rozluźnić nieco swój kalendarz startowy, aby zachować więcej sił na moment walki z godziną, a mimo to odniósł aż 50 zwycięstw! Początkowo chciał pobić rekord, jak niemal wszyscy poprzednicy, na torze Vigorelli, ale wizyty zakończone oglądaniem padającego deszczu skierowały jego wzrok w stronę Meksyku. Po prawie 14 godzinnym locie z Brukseli, Merckx zdrzemnął się w hotelu i od razu rozpoczął treningi na torze. Ucieczka przed deszczem nie była jednak dana Merckxowi, który musiał przez kilka dni przenosić próbę bicia rekordu z powodu poważnych opadów deszczu. W Meksyku śledziło go ponad 50 dziennikarzy i… belgijska rodzina królewska.

Po pobitym rekordzie Merckx powiedział:

Przez tę najdłuższą godzinę mojej kariery nigdy nie miałem momentu słabości, ale wysiłek który podjąłem nigdy nie był łatwy. Nie da się porównać godziny z czasówką na szosie. Nie da się tu odpocząć, zmienić przełożenia albo rytmu. Godzina wymaga pełnego poświęcenia, ciągłego i intensywnego, czegoś co jest niemożliwe do porównania z niczym innym. Nigdy więcej nie podejmę się tej próby.

Godzinna walka z czasem i własnymi słabościami dla wielkich mistrzów była również okazją do bezpośredniej walki ze swoimi przeciwnikami. Szybko zmieniający się kolarski krajobraz od zawsze uniemożliwiał bezpośrednie porównania między odchodzącymi i wschodzącymi gwiazdami tego sportu. Zmiany tras wyścigów, taktyki czy stylu rozgrywania wyścigów nie ułatwiają porównań. Zawsze pojawia się jakieś ale. Rekord eliminuje większość ze znaków zapytania i świadczy o sile zawodnika.

Nowe rekordy i wiele kontrowersji

W przypadku rekordu godzinnego też jest jedno “ale”, ważne szczególnie od czasów Francesco Mosera: postęp technologiczny. Rekord, który miał być wyznacznikiem ludzkich możliwości i stanowić o sile kolarza, zaczął być przysłaniany przez techniczne nowinki i usprawnienia.

Rekord Kanibala

W 1984 roku Moser pobił dwunastoletni rekord Merckxa o ponad kilometr. Jednak jego rower w niczym nie przypominał klasycznego roweru, na jakim startował Kanibal. Oba szprychowe koła zastąpiono aerodynamicznymi dyskami, a przednie koło miało dodatkowo mniejszą średnicę niż tylne. W połączeniu z pochyloną ramą dawało to charakterystyczną, ale aerodynamiczną pozycję, tak bardzo różną od tej, jaką w dolnym chwycie przyjmował Eddy Merckx. Kanibal, zawsze szanujący swoich rywali, dał wówczas wyraz swoim odczuciom: po raz pierwszy w historii rekordu godzinnego, słabszy kolarz pobił mocniejszego. Eddy Merckx nigdy nie przegrał bezpośredniego pojedynku w jeździe na czas z Moserem. W 1999 roku Włoch przyznał się, że specjalny rower, nie był jedyną nowinką z jakiej skorzystał – w pobiciu rekordu znacząco pomogły mu też transfuzje krwi przeprowadzone pod nadzorem dr Conconiego.

SANYO DIGITAL CAMERARower Francesco Mosera – początek nowej epoki

Era zapoczątkowana przez Mosera rozkwitła na początku lat ’90 ubiegłego stulecia. Jej uosobieniem nie był rower Mosera, ani wykonana z włókna węglowego Espada Miguela Induraina, ale własnoręcznie zbudowane rowery skromnego Szkota – Graeme Obreego. Pośród wielkich mistrzów, którzy bili rekord, Szkot wyglądał jak przybysz z obcej planety – nikomu nie znany, z kraju bez wielkich kolarskich tradycji, na własnoręcznie zrobionym rowerze. Jednak zawziętość i pomysłowość Obreego zaowocowała aż dwoma pobitymi rekordami w jeździe godzinnej.

Graeme_obree

fot. Wikimedia Commons

Pierwsza aerodynamiczna pozycja Graeme Obree’ego

Szkot wymyślił nowy sposób ułożenia ciała podczas jazdy i wokół niego zbudował swój rower. Z powodu bardzo ograniczonych funduszy musiał szukać używanych części a wiele z nich wykonać samemu. Do legendy przeszło łożysko od pralki, które zastosował w środku supportu. Żadne fabrycznie produkowane części nie były wystarczająco wąskie by pasować do jego projektu. Jedną z części korby stanowił kawałek metalu znaleziony przy drodze, a kierownica pochodziła od BMXa. Mimo wszystkich przeciwności losu wymyślona przez niego rama typu X pomogła mu pobić rekord w jeździe godzinnej i zdobyć parę innych trofeów w konkurencjach torowych. Jego wspomnienia można było podziwiać na wielkim ekranie w filmie “Latający Szkot”.

Jego rekord utrzymał się jedynie przez… tydzień. Został pobity przez Chrisa Boardmana, który użył zdecydowanie bardziej tradycyjnego roweru przypominającego rowery do jazdy na czas. Boardman był pierwszym kolarzem, który przekroczył barierę 52 km. Kilka miesięcy później Obree po raz kolejny dosiadł swojego Old Faithful i pobił rekord ustanowiony przez Boardmana. Niedługo potem i ten rekord został pobity przez Miguela Induraina pędzącego na zaprojektowanej przez Pinarello Espadzie.

1024px-La_Espada_de_Miguel_IndurainEspada Big Miga

W tym samym roku do gry wkracza UCI, stwierdzając, że pozycja przyjmowana przez Obree’ego jest nielegalna. Rekord Big Miga bije Tony Rominger, używając roweru bardzo zbliżonego do klasycznego roweru używanego np. w wyścigu na dochodzenie. Jego pierwsza próba odbyła się bez udziału kibiców i telewizji.

Rominger, który swoje przygotowania do bicia rekordu rozpoczął od wywrotki, spowodowanej brakiem obycia z ostrym kołem, bał się, że nie będzie czego oglądać. Gdy zyskał pewność, że pobił rekord Induraina i ciągle ma zapas możliwości, zwolnił i przyzwyczajał się do wysiłku. Dwa tygodnie później podjął próbę pobicia własnego rekordu – tym razem z udziałem publiczności i telewizji. Pobił swój rekord o 1,4 km i był pierwszym kolarzem, który przekroczył barierę 55 km.

Dwa lata później na torze w Manchesterze ponownie staje Chris Boardman. Tym razem jego rower zbliżony był do roweru Miguela Induraina, ale pozycja którą zajmował na rowerze, została wprowadzona przez Graeme Obree rok wcześniej. Szkot stwierdził, że skoro UCI zakazała chowania rąk pod tors, to można je wysunąć maksymalnie przed siebie, tworząc legendarną pozycję Supermana. Boardman dał popis swoich umiejętności walki z czasem i do bogatego w trofea sezonu dołączył kolejny rekord w jeździe godzinnej. Jego 56,375 km do dzisiaj pozostaje nie pobite. UCI po raz kolejny zakazała pozycji wymyślonej przez zawziętego Szkota.

Rekord numer dwa dla Boardmana

Kolejnym krokiem UCI było unieważnienie wszystkich rekordów uzyskanych po Merckxie z powodu rażących różnic sprzętowych. Działacze Unii uzasadniali, że w obecnym stanie rekord przestał być pokazem ludzkich możliwości, a stał się wyścigiem na technologiczne udoskonalenia. Wyniki uzyskane na niestandardowych rowerach zostały przeniesione do specjalnie utworzonej kategorii “Najlepszy Ludzki Wysiłek”, który bywa również nazywany “Absolutnym Rekordem”.

W myśl nowych zasad UCI w 2000 roku ostatnim ważnym rekordem w jeździe godzinnej był należący do Eddy’ego Merckxa z początku lat 70. Nowe regulacje zabraniały używania ram z włókna węglowego w technologii monocoque, aerodynamicznych kół (kilka szprych, dysk), aerodynamicznych kasków itp. Zasady miały zbliżyć kolejnych śmiałków do rekordu Merkcxa.

Pierwszym śmiałkiem, który stanął do pobicia rekordu Merckxa był… Chris Boardman. Ostatnie lata nie były dla niego najlepsze, czego przyczyną okazała się być osteopenia, w której gęstość kości jest mniejsza niż normalnie. Rekord godzinny miał być dla niego godnym pożegnaniem z zawodową karierą. Do próby bicia rekordu po raz kolejny przystąpił w Manchesterze, jednak tym razem jego rower był bardziej zbliżony do roweru “Kanibala”.

Mający 28 lat rekord udało mu się pobić o 10 metrów. Warto jednak zauważyć, że tor w Manchesterze znajduje się na poziomie morza, a tor w Meksyku, na którym rekord pobił Merkcx na wysokości 2250 m n.p.m. Według wyliczeń może to skutkować różnicą nawet 2 km.

Boardman po raz trzeci!

Pięć lat po Boardmanie po rekord sięgnął mało znany czeski kolarz – Ondřej Sosenka. Mierzący 2 metry wzrostu Czech rekord pobił na torze w Moskwie. Długość toru, a więc i krótszy czas spędzony na nawrotach była głównym czynnikiem wyboru. Ciężkim i wysokim zawodnikom jazdę utrudnia siła dośrodkowa, która w czasie jazdy po łuku wypycha ich do góry. Z tym samym problemem borykał się w połowie lat 90. Miguel Indurain. Rekord nie okazał się szczęśliwym dla Sosenki – wielu kibiców nie wierzyło, że anonimowy kolarz mógł pobić rekord należący do wielkich mistrzów. Dopingowa wpadka dodatkowo podkopała wiarygodność Czecha. Nie mniej jednak przejechane przez niego 49,700 km będzie stanowić wyznacznik dla Jensa Voigta.

Nowe reguły

Ostatnia dekada ubiegłego stulecia była najlepszą w historii rekordu godzinnego – od 1993 do 2000 roku rekord zmieniał się aż 8 razy. Godzina odzyskała utracone zainteresowanie w ostatnich latach, kiedy świetni czasowcy jak Fabian Cancellara, Tony Martin i Bradley Wiggins oficjalnie wyrazili chęć pobicia rekordu. Czyżby nadchodziła powtórka wielkich pojedynków lat 90.?

Zainteresowanie kolarzy po raz kolejny przełożyło się na zainteresowanie UCI, która postanowiła po raz kolejny zmienić przepisy regulujące sprzęt użyty do bicia rekordu. Od tego roku śmiałkowie mogą startować na rowerach, które spełniają wymogi regulaminowe dla rowerów torowych. Ta zmiana od razu zniechęciła Cancellarę, który stwierdził, że po takich zmianach, nie jest dłużej zainteresowany próbą bicia rekordu. Uzasadnienie? Brak możliwości porównania się z rekordami z przeszłości.

voigt-rekordgodzinny4Rower Jensiego spełniający nowe standardy

Zastanówmy się jednak chwilę, czy takie porównania były kiedykolwiek możliwe. Uznany za złoty standard rower Merckxa z 1972 roku był bardzo daleki od standardowego. Mimo, że wystawiany dzisiaj w brukselskim metrze rower Kanibala wygląda całkiem standardowo, to nie odzwierciedla to ogromu pracy, jaki perfekcjonista Merckx i Ernesto Colnago włożyli w zbudowanie tego roweru. Dość powiedzieć, że dostosowany do potrzeb Belga rower ważył tylko 5,5 kilograma.

Czy takim samym sprzętem mógł się pochwalić Anquetil albo Coppi? Oczywiście nie. Każda generacja ścigała się na zupełnie innych rowerach. Żyjąc w czasach modnych marginal gains, łatwo nam sobie uświadomić, jak wiele dają sztywniejsza rama, lżejsze koła, lepsze opony, łożyska, godziny spędzone w tunelu aerodynamicznym. To samo dotyczy nawierzchni toru czy wysokości nad poziomem morza. Pytanie brzmi: czy w ogóle, kiedy i jakie akcje powinna podjąć UCI.

UCI z jednej strony tchnęła w rekord nowe zainteresowanie, ale z drugiej po raz kolejny pokazała niesamowitą niespójność. Co z rekordami pobitymi przez Mosera, Obreego, Boardmana i Romingera? W obecnej sytuacji rekord godzinny został jawnie lub nie, podzielony na różne epoki: rowerów klasycznych, rowerów aerodynamicznych i rowerów torowych. Czas pokaże, czy takie podejście jest w stanie przywrócić blask rekordowi godzinnemu.

Jens Voigt

Bohater najbliższego czwartkowego popołudnia to wszystkim świetnie znany Jens Voigt. Ojciec szóstki dzieci, w rodzinnej hierarchii tuż nad psem, urodzony rok przed pobiciem godziny przez Merckxa. Znany przede wszystkim ze swoich ucieczek i niesamowitej waleczności.

Kiedy w 1994 roku wygrywał Wyścig Pokoju mistrza świata orlików z zeszłego roku, Mateja Mohoriča, nie było jeszcze na świecie. Potem przez 4 lata służył w sportowych jednostkach niemieckiego wojska. Prawdziwą zawodową karierę zaczął w 1997 roku z australijską drużyną ZVVZ-Giant-Australian Institute of Sport, by po roku dołączyć do Chrisa Boardmana w Gan. Wówczas chyba nikt nie myślał, że Elvis Ucieczek w korespondencyjnym pojedynku zmierzy się z Panem Prologiem.

Lata leciały, a Jensie albo atakował albo pomagał swoim liderom.

Mój pierwszy trener powiedział mi, że kiedy atakuję, to ja mam psychologiczną przewagę, bo to inni muszą reagować. Muszą grać według twoich zasad. Powtórzył mi to kilka razy, a ja spróbowałem i… się udało. Potem uciekałem jeszcze kilka razy z sukcesami i miałem z tym dobre wspomnienia. Tak wykształciłem w sobie ten odruch.

Jazda według filozofii “nigdy się nie poddawaj” zjednała mu rzesze fanów, a on był w stanie dla tych fanów znaleźć czas. W 2012 roku podczas czasówki na Tour de France spędził z fanami i dziennikarzami 3 godziny siedząc pod drzewem i rozmawiając. Jego styl jazdy i głęboko filozoficzne odpowiedzi na pytania o taktykę zrobiły z niego Chucka Norrisa kolarstwa. Na serwisie mikroblogowym Twitter Jensie wchodzi często w interakcje z Jensie Norrisem, który publikuje zabawne myśli na temat Voigta.

Jens Voigt nie uznaje układu okresowego pierwiastków, ponieważ jedyny pierwiastek w jaki wierzy, to pierwiastek zaskoczenia.

Jens Voigt zamierza zdublować się podczas próby pobicia rekordu godzinnego. Będzie pierwszym zawodnikiem, który skończył zanim zaczął.

voigt-rekordgodzinny3

Gdy Jens bierze z auta bidon, to nie jego pchają, to on pcha samochód

To tylko kilka zabawnych faktów na temat Voigta. Jednak jeden szczególny, znalazł się na górnej rurze ramy jego Treka:

voigt-rekordgodzinny2
Oczywiście, nie da się pobić rekordu nie przejeżdżając dystansu poprzedniej rekordu szybciej niż w godzinę… Warto również zauważyć, że na kołach przedstawiono więcej niż 60 minut.

Niespodziewane pojawienia się Voigta na arenie godziny można łączyć z niespodziewaną zmianą przepisów przez UCI i wycofaniem się Fabian Cancellary. Dla Treka to niesamowita szansa na promocję swoich rowerów i wyjście z twarzą z niezręcznej sytuacji po wycofaniu się Szwajcara. Dla Voigta może to być tylko szansa na większą popularność i szacunek, a w przypadku niepowodzenia straty wizerunkowe nie będą wielkie. Poza tym, z wykorzystaniem aerodynamicznego torowego roweru ma wielką szansę pobić rekord Sosenki. Pytanie tylko, co na to wszystko powiedziałby Eddy Merckx.

Rekordy w jeździe godzinnej

Data   Imię i nazwisko Dystans [km]
11.05.1893   Desgrange, Henri (Francja) 35,325
31.10.1894   Dubois, Jules (Francja) 38,220
30.07.1897   van Den Eynde, Oscar (Belgia) 39,240
03.07.1898   Hamilton, William (U.S.A.) 40,781
08.08.1905   Petit-Breton, Lucien (Francja) 41,110
20.06.1907   Berthet, Marcel (Francja) 41,520
22.08.1912   Egg, Oscar (Szwajcaria) 42,122
07.08.1913   Berthet, Marcel (Francja) 42,741
21.08.1913   Egg, Oscar (Szwajcaria) 43,525
20.09.1913   Berthet, Marcel (Francja) 43,775
08.08.1914   Egg, Oscar (Szwajcaria) 44,247
08.08.1933   Van Hout, Jan (Holandia) 44,588
28.09.1933   Richard, Maurice (Francja) 44,777
31.10.1935   Olmo, Giuseppe (Włochy) 45,090
14.10.1936   Richard, Maurice (Francja) 45,325
29.10.1937   Slaats, Frans (Holandia) 45,485
03.11.1937   Archambaud, Maurice (Francja) 45,767
07.11.1942   Coppi, Fausto (Włochy) 45,848
06.06.1956   Anquetil, Jacques (Francja) 46,159
19.09.1956   Baldini, Ercole (Włochy) 46,394
18.09.1957   Riviere, Roger (Francja) 46,923
30.10.1967   Bracke, Ferdinand (Belgia) 48,093
10.10.1968   Ritter, Ole (Dania) 48,653
25.10.1972   Merckx, Eddy (Belgia) 49,432
27.10.2000   Chris Boardman (Wielka Brytania) 49,441
19.07.2005   Ondrej Sosenka (Czechy) 49,700

Absolutny rekord w jeździe godzinnej

Data Imię i nazwisko Dystans [km]
19.01.1984 Moser, Francesco (Włochy) 50,808
23.01.1984 Moser, Francesco (Włochy) 51,151
07.07.1993 Obree, Graeme (Wielka Brytania) 51,596
23.07.1993 Boardman, Chris) (Wielka Brytania) 52,270
04.04.1994 Obree, Graeme (Wielka Brytania) 52,713
02.09.1994 Indurain, Miguel (Hiszpania) 53,040
22.10.1994 Rominger, Tony (Szwajcaria) 53,832
05.11.1994 Rominger, Tony (Szwajcaria) 55,291
09.09.1996 Boardman, Chris (Wielka Brytania) 56,375
 

fot. Wikimedia Commons; Maxime Schmid/Trek Factory Racing