Danielo - odzież kolarska

Jens Voigt kończy karierę

To już koniec. Na nic zdały się protesty angielskiej Wikipedii. Jens Voigt nieodwołalnie zakończył zawodową karierę. Nie będzie już rozkazywał nogom by się zamknęły i jechały dalej.

42-letni Niemiec skończył wczoraj karierę na trasie USA Pro Challenge. Do Denver jechał w swoim stylu – w ucieczce, wkładając w nią 150% siebie. Nie udało się, ale Jens i tak był zadowolony.

Gdy znajdziesz się w ucieczce, możesz wygrać, możesz przegrać. Jeśli tam cię nie ma, na pewno nie wygrasz.

To hasło przyświecało przez lata wielu zawodnikom, jednak Voigt stał się ucieleśnieniem tej zasady. Był symbolem zawodnika atakującego, nigdy nie poddającego się, a swoje przygody umiejącego sprzedać w mediach. Poczucie humoru, śmieszne powiedzonka i znakomite relacje z dziennikarzami i fanami sprawiły, że Niemiec stał się niezwykle popularną postacią, a z czasem – legendą peletonu.

Jego słynne “shut up legs” to recepta na jazdę w ucieczkach, jaką podał duńskiej telewizji podczas jednej z edycji Tour de France. Powiedziane żartem, podchwycone przez dziennikarzy i fanów, błyskawicznie stało się znakiem rozpoznawczym wysokiego Niemca. “Jens znów kazał się nogom zamknąć” – śmiano się przez lata, gdy wiekowy już zawodnik pruł do przodu w ucieczkach.

Na koncie triumfów ma wiele. Wygrywał etapówki – od Wyścigu Pokoju po Bayern-Rundfahrt i Tour de Pologne – do tego etapy, parę razy zdarzyło mu się wygrać jakąś imprezę jednodniową. Karierę zawodową zaczynał w ekipie Giant-AIS w 1997 roku. Rok później jeździł już w GAN, później znanej jako Credit Agricole. Przez lata ścigał się u Bjarna Riisa w CSC, by potem  przejść do ekipy Leopard/RadioShack/Trek.

Pięć razy w karierze wygrał Criterium International, po ucieczce do zalanego deszczem Zakopanego triumfował w Tour de Pologne. Jego akcje na etapach Tour de France i praca na rzecz kolegów – Ivana Basso w 2004 roku i Andy’ego Schlecka w 2008 roku – przeszły do historii. Sam “Jensie” po udanych akcjach “ogolił” dwa etapy “Wielkiej Pętli” i jeden Giro d’Italia.

Płacą mi za to, żebym sprawiał, że inni cierpią. Fajnie, nie?

– żartował w jednym z wywiadów.

Na starcie Tour de France stawał 17 razy, co jak na razie jest rekordem w historii wyścigu. Nosił żółtą koszulkę lidera, wraz z kolegami z Credit Agricole wygrał nawet jazdę drużynową na czas, pokonując kipiące wówczas od dopingu zespoły. Jak tego dokonali – nie jest w stanie wyjaśnić nikt, a sami zawodnicy – Bobby Julich, Thor Hushovd, Stuart O’Grady i Jonathan Vaughters – do dziś twierdzą, że na mecie przecierali oczy ze zdumienia, bo podczas wyścigu nic nie brali.

Tour de France bez Voigta to nie był Tour de France. Przez całą poprzednią dekadę jego koszulka migała na czele peletonu i ucieczek. Wszystko co robił – robił na 100%. A czasem więcej. Nawet gdy upadał, zawsze żartował z tego w wywiadach. Jak wtedy, gdy po kraksie gonił gruppetto i Robbiego McEwena na przypadkowym rowerze, a swoją maszynę dostał 20 kilometrów dalej od policjanta, którego na warcie postawił Bjarne Riis…

Mimo upływu lat “Jensie” nie zwalniał – skupiał się co prawda na uczeniu młodych kolarzy, ale w 2012 roku wygrał etap USA Pro Challenge, rok później pokazał młodszym kolegom jak się jeździ w Kalifornii. Popularność zyskały historie o nowych zawodnikach przychodzących do ekipy RadioShack – kibice śmiali się, że Niemiec wygrywał Wyścig Pokoju zanim jego młodszy kolega z pokoju pojawił się na świecie.

Jego nazwisko nigdy nie pojawiło się w kontekście afer dopingowych, choć zespoły w których jeździł o doping oskarżano. Voigt zawsze jasno stwierdzał, że jeździ czysto, a z dopingowym wynikiem nie mógłby się pokazać swoim dzieciom.

Dzieci niemiecki weteran ma aż sześć, zwierzaków nie licząc. W swoim domu prowadzi małe zoo, dzieci odwozi do szkoły i przedszkola, a wszystko to uwiecznia na zdjęciach i w opowiastkach na Twitterze.

Koniec kariery Voigta to koniec pewnej epoki. W lipcu włączymy Eurosport i w ucieczce nie będzie już zestawu podstawowego – Voigta, Sandy’ego Casara, Lulu Sancheza, Thomasa Voecklera i Sylvaina Chavanela. Kończą kariery, powoli odchodzą. Nie będzie “shut up legs! do what i tell you to do”, nie będzie charakterystycznego niemieckiego akcentu w wywiadach.

Voigt kończy karierę. Odchodzi legenda peletonu, choć, jak usłyszeć można w kuluarach, nie na długo. Niemiec przy kolarstwie zostanie. W jakiej roli? Tego nie wiemy. Podobno niemiecka telewizja chce wrócić do transmisji na żywo z Tour de France…