Danielo - odzież kolarska

Peleton bzdur #7: TdP 2014

Zakopianka stoi. Busy stoją. Wszystko stoi. Tradycyjnie podróż ze stolicy Tatr do Krakowa to jedna wielka przygoda. Całe szczęście wszyscy zdążyli i mogli przystąpić do ostatniego etapu Tour de Pologne. Czasówki z krakowskiego Rynku.

Rampa startowa przy Sukiennicach, a bramka z napisem „start” 200 metrów dalej. Taki start ostry do jazdy na czas 🙂 Przed zabawą zawodnicy poddali oczywiście swoje rowery dokładnym mierzeniom. Sędziowie dali zielone światło Przemkowi Niemcowi, innemu Przemkowi – Kasperkiewiczowi – już nie. Kasper musiał dokonać pewnych modyfikacji, jednak komisarze i tak się przyczepili, więc przystąpił do rywalizacji na zwykłym rowerze. W ITT stracił prawie dwanaście minut.

Słonko prażyło niemiłosiernie. Niby „tylko” trzydziecha, ale w namiocie prasowym z jedną „klimą” jakieś czute 66. W kolarskiej wiosce pojawił się redaktor Krzysztof Wyrzykowski, pokazał się Michał Kwiatkowski, który dekorował zwycięzców w Nutella Mini Tour de Pologne, byli rodzice Rafała Majki, była i jego narzeczona, rozchwytywana prawie tak samo, jak sam Rafa. Ich ślub już niebawem, o dokładnym terminie wiedzą nieliczni. Ma być bez mediów, normalnie, kameralnie, rodzinnie.

Krakowianie przyzwyczaili się do wizyt Tour de Pologne w mieście. Policjanci jeszcze chyba nie. Jedni prowadzą w prawo, drudzy w lewo, inni nie wiedzą nic. Ale ci są i tak najlepsi, bo przynajmniej nie ściemniają.

Gadaliśmy z Mario Stiehlem – niemieckim fotografem, który zaliczył dzwona wraz ze swoim motocyklistą na Słowacji, przy premii górskiej w Strbske Pleso. Praktycznie przez cały podjazd ciągnęła się jedna wielka, długa na dwa kilometry, plama rozlanej ropy. Winien: podobno jeden z wozów telewizyjnych. Stiehla wyrzuciło, dwa aparaty do wywalenia, straty na około 10 tys. euro. Organizator ma zwrócić odszkodowanie.

Kiedy już wszystkie kwestie finansowe zostały omówione… Rafa wygrał 71. Tour de Pologne UCI WorldTour 🙂 Ale wygrał tak, że mała bania, praktycznie po czasówce życia. Tak wycieniowany, że jego żyły na udach było widać spod spodenek. Chłopak w formie, wielkiej formie, kapitalnej formie. Tłumy kibiców dziękowały mu krzycząc „Rafał Majka”. Dzieciaki czekały na autografy, na selfie, na samo luknięcie na nowego mistrza. Mnóstwo dziennikarzy, sam Majka musiał się przez nich przebijać na ściankę, by udzielić wywiadu. Wow, jedno wielkie wow! Histeria.

To co, że na mecie przy stanowiskach speakerskich było jedno wielkie zamieszanie, że nie podawano międzyczasów – jedynie przez radio -, że anonsowano niezgadzające się czasy, że nie było wiadomo, co i jak. Nieważne. Ważne, że Majeczka pofrunął sobie po zwycięstwo. Dla siebie, dla swoich kibiców, dla polskiego kolarstwa. Super.

2014-08-09-100[1]