Danielo - odzież kolarska

Media do tablicy

Najpierw żart z karami grzywny dla Tomasza Jarońskiego i Krzysztofa Wyrzykowskiego za słynne już „pchamy, pchamy”, który serio potraktowała stacja TVN, potem koszulka w gruchy, a teraz wielkie zamieszenia z nogami Bartka Huzarskiego. Skala medialnych skandali niemal porównywalna do afery podsłuchowej…

Kiedyś, dawno, dawno temu, była sobie formacja kabaretowa. Występowali w niej  Jacek Kleyff i Janusz Weiss, dając koncerty pod wezwaniem „Salon Niezależnych”. I właśnie ci panowie spłodzili piosenkę „Telewizja”. Idzie ona tak: „Telewizja pokazała, a uczeni podchwycili, że jednemu psu gdzieś w Azji, można przyszyć łeb od świni”. A dalej: „Wykrył pies bimbrownię na czas, wycinanki robi wujek, jak smarować margaryną, telewizja transmituje”.

Zapytacie, co ten, niewątpliwie ironiczno-krytyczny tekst, ma wspólnego z wymienionymi wpadkami tzw. mediów mainstreamowych, jak je się nieraz nazywa, mediów szerokiego zasięgu, czytanych codziennie przez tysiące czytelników i internautów, mających ileś tam tysięcy kliknięć więcej niż portale specjalistyczne. A no ma, i to sporo. Bo przez te wszystkie lata stacje telewizyjne czy też prasa  nic a nic się nie zmieniły. Pogoń za sensacją stoi ponad rzetelny, sprawdzony news, mająca ręce, nogi i nie wprowadzająca „konsumenta” w błąd. Te oczywiście mogą się zdarzyć, bo gdzie wielki przemiał, tam prędzej czy później ktoś zaliczy wtopę. Nikt nie jest nieomylny, my też nie.

Ale, ponieważ zawsze jakieś „ale” istnieje, różnica między np. takimi portalami kolarskimi, bokserskimi, lekkoatletycznymi czy „ping-pongowymi” jest taka, że ludzie dla nich pracujący znają się na rzeczy, żyją tym, wiedzą, dlaczego Romain Bardet do czasówki Tour de France przystąpił z okładem na kark i dlaczego do polskiej ligi tenisa stołowego przyjedzie żyjąca legenda Jörgen Persson. TVP, TVN, Polsaty, Fakty, Super Expressy i wszystkie inne wiedzieć o tym nie muszą. Jednak jeśli chcą z danego tematu zmontować dłuższą, krótszą relację, mają obowiązek się dowiedzieć, popytać, podzwonić, zrobić research, pójść do kompetentnych osób. A nie siedzieć wyłącznie przy kompie, surfować po twarzo-książce, połykać wiadomości publikowane na fanpage’ach i lotem błyskawicy kolportować je z pięcioma wykrzyknikami w tytule. Źle się dzieje w państwie medialnym.

Przypadek 200 franciszków kary dla duetu Ja-Wy. Kto choć trochę kuma bazę, kto choć trochę orientuje się w tajemniczych zakamarkach kolarskich przepisów ten wie, że na komentatorów, a tym bardziej na sprawozdawców siedzących sobie daleko w warszawskim studiu, nie można nałożyć sankcji finansowej na to, co powiedzieli na antenie. Znaczy się, można. Może to uczynić szef stacji, ale nie komisarze wyścigów. Gdyby Jaroński z Wyrzykowskim byli na miejscu, gdyby Tomek Jaroński wyrwał się ze swojego stanowiska, pobiegł w dół Risoul, dogonił Rafał Majkę, i pchałby go fizycznie, wtedy prawdopodobnie jakąś karę by otrzymał. I nie skończyłoby się wyłącznie na 200 frankach 🙂

TVN się tłumaczy, że podobnie jak reszta dał się nabrać. Nie, mili państwo. Nie dał się zrobić w bambuko, po prostu bezmyślnie skopiował pseudo-komunikat z facebookowego źródła, nie dopytał, uwierzył i klops gotowy. Niby taka poważna stacja, profesjonalizm, fachowość, niby to i siamto. A tak naprawdę jedna wielka kiszka. Biała koszulka w tęczowe gruchy: zrozumiałbym, gdyby „o” na klawiaturze sąsiadowało z „u”, lecz rozdziela ich jeszcze taka jedna fajna literka „i”. Tęczowe gruchy? W ogóle rosną takie? Ja widziałem zielone i żółte. Niebiesko-czerwono-pomarańczowo-czarnych nie, lecz być może będę się musiał dokładniej przyjrzeć na działce, której nie posiadam…

Oszukiwanie własnych czytelników jest nie tylko grzechem karygodnym, lecz przede wszystkim niedźwiedzią przysługą dla kolarstwa. Kolarstwa, które w wyniku spektakularnych osiągnięć Rafała Majki i Michała Kwiatkowskiego ma szansę wyjść na salony. Należy uświadomić osobom niezwiązanym z cyclingiem: w Polsce nie mamy tylko Tour de Pologne i CCC Polsat Polkowice (w TVP obowiązkowo CCC Polkowice, ale to temat na inną historię). Mamy i mniejsze wyścigi, mamy i trzecioligowe zespoły, mamy utalentowaną młodzież, która co prawda szybko ucieka zagranicę, bo niestety jedynie na zachodzie można się wybić. Gdyby taki Kwiato nie wyjechał do Hiszpanii, a Rafa do Włoch to nie wiadomo, czy kiedykolwiek trafiliby do WorldTouru…

Poprzez celowe, bo takie zachowanie należy sklasyfikować jako celowe, działanie nie pogłębi się wiedzy z kolarskiego abecadła wśród normalnych kibiców sportowych, tylko ich się po prosty kantuje. Polska to nie Francja czy Włochy, gdzie każde dziecko wie, czym jest rant. Nadwiślańskich fanów trzeba edukować, ponieważ kolarstwo u nas w kraju to ciągle dyscyplina niszowa i taką też zapewne pozostanie mimo ostatnich osiągnięć. Pozostanie gdzieś w tyle za kolejnym transferem trzecioklasowego Brazylijczyka do Zawiszy Bydgoszcz czy jadłospisu na obiad piłkarzy warszawskiej Legii. Jednak i za takimi, niezwykle ważnymi dla sportu wiadomościami, w newsach poświęconych kolarstwu nie można sobie pozwolić na zwodzenie i szerzenie nieprawd bądź półprawd. Nie wypada, nie przystoi, nie wolno.

A tak na marginesie, z czystej ludzkiej ciekawości. Może ktoś odpowie mi na pytanie, jak można pod zdjęciem Majki w białym trykocie z CZERWONYMI GROCHAMI względnie KÓŁKAMI napisać, że to są tęczowe gruchy? No jak? Daltonizm? A może moje ulubione słowo: tu-mi-wisizm? Mieszanka wszystkiego? Poratujcie, bo nie zasnę 🙂

Ostatnio Marek Tyniec w artykule „Jak żyć…” po kapitalnych rezultatach Rafała dzielił się swoimi spostrzeżeniami, jak sympatykom nie-kolarskim wytłumaczyć kolarstwo. Marek ma naturalnie rację, bez dwóch zdań. Oprócz jednak uczenia zapaleńców należałoby też przeszkolić dziennikarzy sportowych, by takie i inne buble już więcej nie występowały? Marku, co sądzisz o takim poradniku?

Zdjęcie autostradowych nóg „Huzara” wyrządziły w sieci niezły harmider i zrobiło jeszcze większą furorę. Tak, to są nogi pro. Wytopione, wyżyłowane, nogi po mega zmęczeniu. Każdy amator chciałby dysponować przynajmniej w połowie takim okablowaniem, a tu wypłynęły jakieś dziwne hasła typu “a to niezdrowe”. “a to fuj, a to ble”. I cóż z tego? Czy to naprawdę jest aż tak wielka sensacja? Bartek słusznie zauważył, że nóg jak “modelki Victoria’s Secret, ani jak pani Marysia z pobliskiego warzywniaka” mieć nie będzie. Święta słowa. Nie będzie też miał muskułów czy bicepsu jak Pudzian i masy ciała jak sztangiści czy kulomioci. Jaki sport, taka sylwetka, jaki wysiłek, taka łyda. Proste. Że sprawy z tego nie zdają sobie kanapowi fani – do wybaczenia. Że nie wiedzą o tym dziennikarze parający się sportem w powszechnie szanowanych bądź uznawanych za “bulwarowe” redakcjach – bez komentarza, niech powyższe akapity posłużą za niego.