Brytyjczyk po wczorajszym srebrze w wyścigu drużynowym na dochodzenie, wywalczonym podczas Igrzysk Wspólnoty Brytyjskiej, stawia sobie jasne cele na drodze do igrzysk olimpijskich w 2016 roku.
Reprezentacja Anglii – Ed Clancy, Steven Burke, Bradley Wiggins i Andy Tennant – uległa wczoraj w Glasgow Australijczykom w finale wyścigu drużynowego na dochodzenie, na dystansie 4 kilometrów tracąc do zwycięzców nieco ponad pięć sekund.
Wiggins, dla którego celem było złoto, po wyścigu był nieco rozczarowany, ale porażkę przyjął z otwartą przyłbicą, traktując całą imprezę jako sprawdzian na dwa lata przed igrzyskami olimpijskimi w Rio de Janeiro.
Mieliśmy tylko miesiąc by przygotować się do tego wyścigu jako zespół – każdy miał swoje indywidualne zobowiązania, programy, kontuzje. Moja jazda była dobra, potwierdziła, że wciąż mogę brać w tym udział. Nasz występ dał nam pojęcie gdzie jesteśmy, przed nami sporo pracy, ale mamy dwa lata do Rio
– tłumaczył zwycięzca Tour de France na antenie Sky Sports.
Wiggins coraz bardziej skłania się ku powrotowi na tor, o czym mówił już w poprzednim sezonie. 34-latek przybrał na masie, a po nieudanych występach na szosie i braku nominacji do składu zespołu Sky na Tour de France skoncentrował się tylko na welodromie.
Prawdopodobnie wracam na tor w pełnym wymiarze. Wyścigi na szosie będą dopełniały mój program torowy, moje przygotowania i treningi. Cele w wyścigach szosowych zejdą na dalszy plan. Nie mogę nie docenić wagi wyścigu drużynowego, wiem jak ciężko jest dojść na szczyt, wiem jak szybko musimy pojechać, by wygrać olimpijskie złoto
– wyjaśnił “Wiggo”.
fot. Jakub Zimoch/rowery.org