Danielo - odzież kolarska

Tour de France 2014: Andrew Talansky wściekły na Simona Gerransa

Po dzisiejszym etapie Tour de France z metą w Nancy w słowach nie przebierał Andrew Talansky, który upadł na 200 metrów do kreski. Uspokoić nie mogła go nawet ekipa prasowa zespołu Garmin-Sharp.

He took me down! He can’t do that!

– krzyczał Amerykanin wskazując na Simona Gerransa (Orica-GreenEdge). Australijczyk jest według Talansky’ego odpowiedzialny za kraksę.

Po tym jak tegoroczny zwycięzca Criterium du Dauphine zdołał wstać i przekroczyć linię mety zatrzymał się przed telebimem i obserwował powtórkę finiszu. Wtedy już był pewny, Gerrans jest winowajcą.W drodze do własnego autobusu minął autokar Orica-GreenEdge zwracając się do wszystkich obecnych tam kolarzy:

Oczekuję osobistych przeprosin. Jechałem prosto, nie zbaczałem z kursu, trzymałem linię. Nawet zwolniłem, bo nie chciałem przeszkadzać sprinterom. Po co on to zrobił? Dla 5. miejsca?

Spokojniej zareagował szef Garmin-Sharp Jonathan Vaughters, który jest tego samego zdania co jego podopieczny.

Simon chciał wygrać dzisiejszy etap, bardzo ryzykował, a Andrew po prostu nie chciał nikomu przeszkadzać. Przednim kołem Andrew dotknął tylnego Gerransa, ponieważ też zmienił tor jazdy. Na ostatnich 200 metrach nie powinno się tego robić. Andrew nic się nie stało, chociaż wypadek wyglądał poważnie. Dobrze byłoby, gdyby Simon jednak przeprosił

– mówił Vaughters.

Gerrans powiedział, że porozmawia z Talansky’m, ponieważ zmiana toru jazdy nie była celowa:

Sprint był bardzo chaotyczny, bardzo dziki, z lewej strony przechodziliśmy na prawą, z prawej na lewą. Bardzo mi przykro, że upadł, nie chciałem, by tak się stało.