Danielo - odzież kolarska

Tour de France 2014: wypowiedzi po 1. etapie

Marcelowi Kittelowi udała się powtórka z rozrywki. Podobnie jak w zeszłym roku wygrał 1. etap Tour de France i został liderem wyścigu.

Bardzo się cieszę i jestem bardzo dumny. Wykonaliśmy dzisiaj kawałek niezłej roboty, moi koledzy kapitalnie mnie rozprowadzili. W kluczowych momentach zachowaliśmy spokój i nie daliśmy się odciągnąć od naszej strategii. Zrobiliśmy swoje

– powiedział sprinter holenderskiego zespołu Giant-Shimano.

26-letni Niemiec życzył również wszystkiego dobrego Markowi Cavendishowi (Omega Pharma-Quick Step), który w sobotę spowodował kraksę w finale:

Mam nadzieję, że Mark nic sobie poważnego nie zrobił i że przystąpi do jutrzejszego etapu.

A co powiedział wspomniany pechowiec dnia, który chociaż nic nie złamał, to dorobił się bardzo bolesnego zwichnięcia stawu barkowego?

Jestem zdegustowany dzisiejszą kraksą. To była moja wina. Osobiście przeproszę Gerransa jak tylko się spotkamy. Chciałem wjechać w lukę, której tam nie było

O tym czy Manxmana zobaczymy jeszcze w wyścigu dowiemy się rano przed drugim etapem.

Drugie miejsce na mecie zajął dzisiaj Peter Sagan (Cannondale).

Chyba za szybko rozpocząłem sprint, ale i tak Marcel był dla mnie dzisiaj za szybki. Pokonał mnie o jedną długość roweru. Mimo tego jestem zadowolony, ominęły mnie upadki, zdobyłem punkty, mam białą koszulkę najlepszego młodzieżowca. Może jutro przyjdzie pora na żółtko. Do Francji przyjechałem jednak po maillot vert

– oznajmił mistrz Słowacji.

Geraint Thomas (Sky) nie był uwikłany w karambol, widział go z dalszej pozycji.

Jechaliśmy z Chrisem Froome z tyłu, zobaczyłem przewracających się ludzi, zawodników leżących na ziemi. Na szczęście nie zostaliśmy poszkodowani, ponieważ stosunkowo wolno wjeżdżaliśmy ostatni podjazd. Bernhard Eisel narzucił świetne tempo, Froome wyskoczył i zaczął finiszować. Jest w super formie, woleliśmy kręcić z przodu, wysoko z dala od kłopotów

– dodał Thomas.

Jednym z bohaterów dnia jest Jens Voigt, który uciekał, został złapany, ale po drodze uzbierał tyle punktów, że założył koszulkę najlepszego górala.

Miałem kilka minut frajdy. Potem jednak pomyślałem, chłopie, coś ty zrobił. Było bardzo ciężko. Teraz wszystko mnie boli. Wiem doskonale, że przecież nie zachowam tej koszulki, jednak dzisiaj czuję się kimś wyjątkowym. Cieszę się mimo bólu

– stwierdził niemiecki weteran.

fot. Movistar