Danielo - odzież kolarska

MP Sobótka 2014: Bartek Matysiak: “Zwycięstwo dla taty”

Dla Bartłomieja Matysiaka zwycięstwo we wspólnym na szosowych mistrzostwach Polski w Sobótce było czymś ważnym i wyjątkowym. Nie tylko ze sportowego punktu widzenia.

Wygrałem dla mojego taty, który zmarł prawie rok temu w moje urodziny. Dedykuję ten medal jemu. Dlatego ten triumf ma też charakter symboliczny, przez to jest dla mnie szczególnie ważne

– powiedział nam 30-letni zawodnik CCC Polsat Polkowice.

Popularny „Matys” na podium mistrzostw stawał już w Złotoryi w 2008 roku, wtedy na jego szyi zawisło srebro. Triumfował wówczas Marcin Sapa.

Tuż przed startem rozmawialiśmy i uzgodniliśmy w drużynie, że będziemy jechać na mnie. Ja miałem być liderem. Udało się. Wszystko poszło świetnie. Czy byliśmy zaskoczeni, że Michał Kwiatkowski (Omega Pharma-Quick Step) został w drugiej grupie? Nie sądzę. W czołówce kręcił Michał Gołaś, koalicja dla „Kwiatka” nie była zbyt duża. Na ostatniej rundzie dogoniliśmy Maćka Bodnara (Cannondale), w końcówce, na 5 km do mety, zaatakował Michał Podlaski (ActiveJet). Zabrałem się, pogonił też Paweł Franczak. W finale pierwszy wyskoczył Franczak, pognałem, skontrowałem, wygrałem

– dodał.

Matysiak w koszulce z orzełkiem na piersi zaprezentuje się już niebawem w Wyścigu Solidarności i Olimpijczyków oraz – wszystko na to wskazuje – w Tour de Pologne.

Sporo powodów do radości mieli również reprezentanci kontynentalnego ActiveJet. Srebro trafiło do młodego Franczaka, brąz do Podlaskiego.

To jest coś niesamowitego. W niższym kategoriach nigdy nie zdobyłem żadnego medalu, a tutaj, w pierwszym roku w elicie, od razu mam srebro. Jestem bardzo szczęśliwy. Dziękuję wszystkim, którzy się do tego sukcesu przyczynili

– stwierdził Franczak.

Uśmiech od ucha do ucha widoczny był też na twarzy „Sutka”:

Nie czarowaliśmy się, jechaliśmy na maksa. Dla nas najważniejsze było, żeby dowieźć dwa medale. Wykorzystał to Matysiak, ale takie jest kolarstwo. My cieszymy się z tego co mamy, gdyż marzyliśmy przed startem o medalu, a przywieźliśmy dwa.