Łukasz Bodnar, kolarz grupy ActiveJet, jest stałym uczestnikiem wyścigu Solidarności i Olimpijczyków.
Triumfował tam dwukrotnie w 2007 i 2008 roku. Jak sam przyznaje dzięki zwycięstwom na etapach na czas w Ożarowie. Był wówczas najlepszym specjalistą w kraju w samotnej jeździe, zdobywając w tych samych latach złote medale mistrzostw Polski.
W tym roku liczy na brąz w Sobótce, bo jak sam mówi, szanse na pokonanie przez kogokolwiek Michała Kwiatkowskiego i jego brata Macieja są znikome.
Oni ścigają się na co dzień na bardzo wysokim poziomie i zapewne stoczą pojedynek o tytuł w jeździe na czas
– mówi Łukasz Bodnar.
Pozostali zawodnicy są w moim zasięgu.
Oprócz walki o podium mistrzostw Polski, Łukasz liczy na wysokie miejsce w klasyfikacji generalnej 25 WSiO. Pokazał, że jest mocny zdobywając w ubiegłym roku brązowy medal mistrzostw Polski ze startu wspólnego. Niestety z trasy ubiegłorocznego Wyścigu Solidarności musiał zejść, bo na zjeździe z Zamku Kaqmieniec do Krosna strzeliła mu guma i miał upadek. Jak sam przyznał, długo się nie mógł pozbierać, a nikt go nie widział z drogi, bo leżał w wysokiej trawie. Dotarł na metę dopiero na 101 miejscu ze stratą 10 minut i 10 sekund do zwycięzcy. Następnego dnia został wycofany z grona startujących.
Wyścig rozstrzygnie się w tym roku na podjazdach przed Krosnem
– mówi Bodnar.
Lubię te rundy przed metą, choć w ubiegłym roku miałem pecha. Z szerokiej jezdni skręcamy w uliczkę i tam trzeba znaleźć się najdalej na dziesiątej pozycji, żeby nie zostać z tyłu. Potem trzeba walczyć, bo ataki idą do samego szczytu. I tak trzy razy. Na każdym okrążeniu można zyskać 10-20 sekund, a potem dołożyć drugie tyle na zjeździe.
inf. prasowa
fot. www.mwg.info.pl / Małgorzata Wolak