Danielo - odzież kolarska

Tour de Suisse 2014: wypowiedzi po 4. etapie

W Tour de Suisse bez zmian. W dalszym ciągu prowadzi Tony Martin (Omega Pharma-Quick Step).

Po zwycięstwo etapowe sięgnął we wtorek jego drużynowy kolega Mark Cavendish, który pokazał, że nie wolno go jeszcze spisywać na straty.

Tak łatwo, jak to może wyglądało w telewizji, wcale nie było. W finale mieliśmy wiatr w twarz, zrobił się chaos. Uczepiłem się koła Marka Renshawa, który mnie rozprowadzał. Dzisiaj chodziło to, by w sprincie wypalił nasz timing. Trasa prowadziła lekko pod górę, pozostali szybko zaczęli finiszować, ja czekałem do ostatniego momentu. Wiedziałem, że muszę depnąć dopiero 100 metrów, 200 metrów przed metą

– mówił „Cav”.

Tym razem pociąg Giant-Shimano, który tak ostatnio dominował w innych wyścigach, nie odegrał żadnej roli. W fazie neutralizacji położył się John Degenkolb, najwyżej sklasyfikowanym reprezentantem holenderskiej grupy był… Warren Barguil – 37.

Pewnie, że zwycięstwo zawsze cieszy, przywraca wiarę w samego siebie mimo tego, że w Szwajcarii brakuje kilku super-sprinterów. Myślę, że moja forma w perspektywie Tour de France się zgadza

– dodał były mistrz świata z Kopenhagi (2011).

Po 4. odcinku w koszulce lidera ciągle jedzie Martin, który cieszy się z obrony trykotu oraz sukcesu kumpla z teamu.

Dzień przebiegł dla nas idealnie. Wygraliśmy etap, mamy wciąż koszulkę. Mamy powody do radości. Prawdopodobnie aż do czasówki utrzymam prowadzenie, na czas będę chciał powiększyć przewagę. Potem rozpocznie się jednak całkowicie nowa era w tym wyścigu: góry

– powiedział „Panzerwagen”.