Sylwester Szmyd po dwóch latach przerwy pokazał się z dobrej strony na kolarskich trasach.
Zawodnik grupy Movistar został pominięty w składzie hiszpańskiego zespołu na Giro d’Italia, nie załamał się jednak tym faktem, tylko odpowiedział w najlepszy możliwy sposób. Trzecie miejsce wywalczone w miniony weekend w trzyetapowym Vuelta a Castilla y Leon (2.1) pokazuje, że w 36-letnim weteranie nadal drzemią spore rezerwy.
Nie ma tego złego, powinienem powiedzieć i tak właściwie to widzę. Nie biorąc udziału w Giro miałem szansę wykorzystać to co wypracowałem jadąc wyścig na siebie
– napisał na swoim blogu Szmyd.
Dawno już tak nie było, że pod górę znów byłem w stanie atakować, walczyć, być liderem zespołu, który mnie wspomaga i czuć odpowiedzialność za wynik. Potwierdziłem też sobie, że dobrze pracowałem i dobrze się przygotowałem do Giro.
Meta pod górę była ciężka i patrząc na dane z srm wjechaliśmy mocno. Ostatni etap był jednak dużo cięższy. Tak trasa jak i interpretacja tego co się działo. Koledzy pomogli… na ile mogli.
Teraz trzy tygodnie podtrzymania formy, spokojnej pracy w domu i Dauphine Libere. Cieszę się bardzo, że noga i głowa wróciły.