Danielo - odzież kolarska

Rafał Majka: “jest realna szansa, by poprawić wynik z 2013 roku”

Rafał Majka przed Giro d’Italia mówi o swojej formie, nastawieniu i poprawie wyniku z 2013 roku.

Na dzień przed startem każdego z wyścigów, zawodnicy pojawiają się na oficjalnej prezentacji zespołów. Tym razem uroczyste otwarcie Giro d’Italia ma miejsce w Belfaście, a dokładnie w samym centrum – Donegall Square to siedziba władz miasta, piękny zabytkowy budynek zlokalizowany w centrum głównego placu miasta.

Z Rafałem rozmawiamy przed prezentacją, gdy zawodnicy gromadzą się w pięknej zabytkowej sali ratusza. Polak najpierw udziela wywiadu po angielsku, odpytywany przez byłego kolarza, dziś dziennikarza, Dana Lloyda.

W hallu ratusza krzeseł jest tylko 140, panuje tłok, a zawodnicy mieszają się z pięknymi hostessami, przedstawicielami mediów i brygadą organizującą całe wydarzenie. Kolarzy Tinkof-Saxo do sali wprowadza Polak – debiutujący w Giro d’Italia Paweł Poljański. Wszyscy rozluźnieni, na twarzach uśmiechy.

Rafał nie jest wyjątkiem, chętnie odpowiada na pytania, a biorąc pod uwagę, że długości etapów zna niemal na pamięć, można sądzić, że przygotowany jest znakomicie.

Rafał przyjechałeś do Irlandii, no i jak? Jak czujesz się przed Giro d’Italia?

Myślę, że kondycja jest dobra. Po Romandii moja dyspozycja się poprawia, miałem wprawdzie kraksę, nie czułem się najlepiej, ponieważ dopiero co wróciłem z obozu wysokogórskiego, ale noga zaczyna podawać. W Romandii już nie było źle, ale jeszcze wszystko przed nami, wiadomo, najważniejszy jest trzeci tydzień, a forma idzie w górę.

Czyli jak w tamtym roku, chcesz być jak najświeższy w trzecim tygodniu?

Dokładnie. Najcięższy jest trzeci tydzień, widać ile jest pod górę – jest Stelvio, jest Gavia czy Zoncolan. Jest co jechać, wiadomo, że trzeci tydzień będzie najważniejszy.

A znasz te podjazdy, te najważniejsze?

Zoncolanu nie podjeżdżałem, podjeżdżałem Stelvio i Gavię, a podobno Zoncolan jest ciężki, coś jak Angliru, więc będzie co jechać.

A te irlandzkie etapy? Obawiasz się ich? Złej pogody, wąskich dróg? To nie Twój teren za bardzo….

Za bardzo nie, trzeba będzie trzymać się z przodu i nie stracić żadnych minut. Oby tylko na drużynówce nie padało, bo w drużynie będzie ciężko – 9 osób, śliska droga, trzeba uważać, żeby nie było kraksy. Ale myślę, że już na tych dwóch pozostałych to wystarczy się trzymać z przodu, przejechałem ostatnie 40 kilometrów drugiego etapu, nie jest źle, jest nawet szeroka droga, dobry asfalt.

A jak z jazda na czas? W tamtym roku mówiłeś, że będziesz nad nią pracował, jak to wygląda w tym roku?

Tak, myślę, że jest dobrze. W Romandii nie było już źle i uważam, że tutaj też nie powinno. Mamy 41 kilometrów czasówki, a ona nie jest lekka.

Ta trasa Ci chyba bardziej odpowiada? Bo są jednak pagórki…

Dokładnie, dla mnie nawet lepiej, jak są dwa podjazdy na czasówce, jest co jechać, trzeba mieć siłę i kręcić. Tak samo pod Monte Grappa, też mamy ciężką czasówkę, prawie zupełnie pod górę.

Sprawdzałeś jej trasę?

Raz jechałem tam czasówkę gdy byłem orlikiem, a nie, wyścig normalny, ale znam podjazd. Jest ciężko.

A jak wygląda sytuacja w ekipie? Jesteście z Nicolasem liderami zespołu, jak to będzie wyglądało na trasie?

Nie wiem, myślę, że Nicolas jest mocny. Dla mnie to nawet lepiej, jesteśmy liderami, stawka będzie mocniejsza, a my możemy sobie pomóc nawzajem. Jeżeli on zaatakuje, będą jechali za nim, a ja mogę siedzieć im na kole i poprawić. Może on poprawić, jeśli ja zaatakuję. Generalnie mamy mocną ekipę, mamy Michaela Rogersa, który na pewno będzie pomagał nam w każdym terenie, powinno być dobrze. Liczy się drużyna i wygrywanie dla drużyny.

Myślisz, że jesteś w stanie poprawić wynik z ubiegłego roku, 7. miejsce?. Jest na to realna szansa?

Jest realna szansa, żeby poprawić ten wynik. Jestem zmotywowany i mocny, do tego wyścigu się przygotowywałem i na pewno nie odpuszczę na żadnym etapie.

W tym roku masz więcej dni wyścigowych niż przed ubiegłorocznym Giro. Tak jak patrzysz na dane treningowe, jak czujesz na treningu, jest lepiej, jest postęp?

No tak, jest postęp, widzę, że jest, nie mogę powiedzieć jaki (śmiech), ale jak porównywałem, to na pewno na treningach jest więcej watów niż przed rokiem. Miałem też więcej startów, bez żadnych kontuzji – wiadomo, miałem kontuzję łokcia, ale cały czas mogłem trenować i bez stresu się do Giro przygotowywać.

A po kraksie na Tour de Romandii nic Ci nie dolega?

Mam obtarcia, ale tym się zajmuje nasz sztab i masażyści, więc jest dobrze.

Jest jakiś etap, który uważasz za decydujący, którego się obawiasz?

Myślę, że będziemy jechali z dnia na dzień. Wiesz, jeśli przyjechałem tu walczyć o wysokie cele, to nie mogę się żadnej góry bać, więc powinienem kręcić jak najmocniej, ile będę miał sił w nogach i żadnego dnia nie odpuszczę. Wiadomo, że będą dni słabości, będzie ciężko. 21 dni to jest coś wielkiego i trzeba kręcić te 21 dni. To jest coś męczącego, ale jeśli się przygotowuje 4 miesiące do tego startu, to nie mogę odpuścić.

To na koniec, jeszcze z innej beczki, kuchnia Wam służy, kucharkę w ekipie macie zdaje się znakomitą? Pytam, bo ona chwali się swoimi potrawami na blogu…

(śmiech) Tak, mamy bardzo dobra kucharkę. Zawsze to dobrze, ze nie musimy czekać na jedzenie hotelowe, zawsze jesteśmy zadowoleni z jedzenia.

Rafale, dzięki za rozmowę, trzymaj się na trasie, wszystkiego dobrego i do zobaczenia na kolejnych etapach.

Dzięki, do zobaczenia.