Danielo - odzież kolarska

Wypowiedzi po 100. edycji Liege-Bastogne-Liege

Simon Gerrans jest pierwszym Australijczykiem w historii, który wygrał Liege-Bastogne-Liege. Co więcej, na koncie ma już dwa triumfy w monumentach, bowiem dwa lata temu okazał się najlepszy w Mediolan – San Remo.

Chociaż 34-letni zawodnik teamu Orica-GreenEdge tydzień temu zajął trzecie miejsce w Amstel Gold Race, jego dzisiejszy sukces przyszedł nieco niespodziewanie. Dwukrotny triumfator Tour Down Under (2012 i 2014) udowodnił, że znajduje się w formie, jednak do grona topowych faworytów zaliczano innych kolarzy.

Zdawałem sobie sprawę, że jestem jednym z najlepszych sprinterów w grupie prowadzącej. Nie wiedziałem jednak, czy jestem w niej najsilniejszy. Ciężko to stwierdzić po pokonaniu tak stromego podjazdu. Moja ekipa wywalczyła dla mnie świetną pozycję wyjściową, a nogi kręciły

– powiedział Gerrans na mecie.

Jeszcze 30 km przed metą 33-latek miał inne odczucia.

Nogi mnie bolały, ale wtedy koledzy fantastycznie mnie pociągnęli i wsparli. Wiele im zawdzięczam. Spełniło się moje marzenie

– dodał.

W środę we Fleche Wallone Alejandro Valverde stanął na najwyższym stopniu podium, tym razem był drugi. Pozycja za Gerransem nie popsuła jednak humoru 34-letniemu Hiszpanowi.

Myślę, że dobrze pojechałem i jestem zadowolony z drugiego miejsca, szczególnie, że kończy ono wspaniały tydzień. Wszyscy chcieliby, żebym wygrał, ale mówimy o Liège-Bastogne-Liège – a tu wygrać jest bardzo ciężko. Ludzie są przyzwyczajeni do tego, że widzą jak wygrywam, ale ja jestem szczęśliwy z drugiego miejsca. Pierwszy, drugi, czwarty – to świetne wyniki i niewielu może się takimi pochwalić

– oznajmił lider zespołu Movistar.

valverde i gerrans
Valverde zejdzie z roweru na kilka dni, by potem zabrać się do pracy. Kolejny cel – Tour de France.

Na ostatnim podjeździe musiałem oszczędzać siły na sprint, bo wciąż było z nami sporo szybkich zawodników. Można myśleć: “Jakbym ruszył wcześniej, to urwałbym Gerransa”. Ale nigdy nic nie wiadomo. On jest super szybkim kolarzem i należą mu się gratulacje. Złapał moje koło i wykonał fantastyczny sprint. Co do mnie – jestem szczęśliwy i zadowolony z tego co osiągnąłem, nie mogłem prosić o więcej. Teraz czas na kilka dni odpoczynku, ale potem wracam do pracy – najpierw obóz wysokogórski, a potem Criterium du Dauphine

– zakończył pochodzący z Murcji kolarz.

Co się stało w ostatnim zakręcie z Danielem Martinem, obrońcą tytułu? Kapeć, zerwany łańcuch? Nie, powód był banalniejszy.

Uderzyłem w coś, co leżało na jezdni. Nie wiem dokładnie, co to było i co się do końca wydarzyło. Upadając miałem już łzy w oczach. Pojechaliśmy jako drużyna znakomite zawody, zrobiliśmy wszystko, co było w naszej mocy. Jestem załamany, że nie udało się wygrać. Cieszę się, że Tom-Jelte Slagter finiszował jeszcze jako szósty

– tłumaczył waleczny Irlandczyk, który po wyścigu przed autokarem rozmawiał ze swoimi pocieszającymi go fanami.

Na 8. miejscu uplasował się w niedzielę triumfator Amstel Gold Race Philippe Gilbert (BMC Racing).

Finał był szybki, ale wszyscy kontrowaliśmy jego przebieg. Każdy kapitan miał jeszcze jakiegoś pomocnika, więc ciężko było zainicjować akcję. Faworyci trzymali się razem. Na ostatnim podjeździe każdy jechał na maksa. Pomyślałem, że może spróbuję, jak Martin rok temu, nie miałem jednak ku temu nogi

– mówił Belg.

fot. Orica-GreenEdge i Movistar Team