Danielo - odzież kolarska

Seks, koks i rowery

Anquetil

– On był prawdziwym coureur!

powiedział o nim kiedyś Bernard Hinault*

Ostatnie kilkanaście lat francuskie kolarstwo spędziło poszukując godnego następcy swoich wielkich mistrzów potrafiących dominować w najważniejszych imprezach przez wiele lat. Niestety, kolejne nadzieje Francuzów ginęły gdzieś w kolorowym peletonie niczym spadające gwiazdy na nocnym niebie. Kibicom Trójkolorowych w tym momencie zostało jedynie czytanie biografii swoich wielkich mistrzów. Innym kibicom również polecam!

Paul Howard nie mógł wybrać lepszego tytułu dla swojej książki poświęconej Jacquesowi Anquetilowi „Sex, Lies and Handlebar Tape” (z ang. Seks, kłamstwa i owijka)**. Tuż pod tytułem wydawca umieścił werdykt The Times na temat książki: niezwykła biografia!. Trudno się nie zgodzić, że życie Anquetila mogłoby posłużyć za kanwę świetnych filmów ale i najbardziej pokręconych telenowel, o jakich scenarzystom z Brazylii jeszcze się nie śniło!

Jacques Anquetil był pierwszym kolarzem, który wygrał Tour de France pięć razy. Merckx, Hinault i Indurain jedynie ten rekord wyrównali. Mało? Dwa razy wygrywał dwa Wielkie Toury w jednym sezonie (Giro i Tour oraz Vueltę i Tour). Z ciekawszych rzeczy w jego palmarès mamy jeszcze: Liege-Bastogne-Liege, Paris-Nice (skromne pięć razy), Gandawa-Wevelgem, liczący ponad pięćset kilometrów Bordeaoux-Paryż, Grand Prix des Nations (osiem razy!!!) i dwa rekordy w jeździe godzinnej na czas (jeden nie uznany…). Wszystko to w stylu, który nie przynosił mu sympatii kibiców – bez potężnych ataków w górach i bez szaleństw – w górach minimalizował straty, miażdżył na czasówkach i nigdy nie robił więcej, niż było trzeba. Za to na rowerze zawsze wyglądał tak, jak kolarski ekwiwalent najlepszych i najdelikatniejszych pianistów.

Nie można zapomnieć o jego grzechach pijaństwa i obżarstwa. Przy jego diecie Jan Ullrich, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza potrzebowałby dźwigu… Aż dziw bierze, że przy swoim niesamowicie luźnym i oszczędnym podejściu do treningu Anquetil powygrywał więcej wyścigów, niż wszyscy obecni zwolennicy marginal gains razem wzięci. Inne czasy, inne kolarstwo.

A telenowele? Teraz proszę o skupienie. Po pierwsze Anquetil uwiódł i poślubił Jeanine, żonę swojego przyjaciela i doktora. Przez pewien czas żyli sobie szczęśliwie, a Anquetil wykazywał się w opiece nad dziećmi Jeanine. Po zakończeniu kariery, pragnąc własnego potomstwa uwiódł swoją adoptowaną córkę, której matką była Jeanine. W tym dziwnym ménage à trois à l’Anquetil przeżyli parę lat, aż w końcu doszło do nieuchronnego rozpadu tego związku. Najwyraźniej nie lubiący samotności Anquetil uwiódł tym razem żonę syna Jeanine (a jego pasierba), która urodziła mu syna. I pomyśleć, że parę lat wcześniej papież publicznie i bezpośrednio wzywał Coppiego do przerwania swojego związku z kochanką. W przypadku Anquetila nawet tolerancyjnych Francuzów przeszywa dreszcz.

Howard dołożył wszelkich starań, żeby w książce znalazły się wszystkie najważniejsze informacje o Anquetilu. Spotkał się z jego kolegami, żonami, dziennikarzami, a oprócz tego przytoczył wiele fragmentów pozostałych biografii lub artykułów o Anquetilu. Jednak w tym niesamowitym gąszczu szczegółów bardzo łatwo się zgubić. Trudno oprzeć się wrażeniu, że czyta się podręcznik do historii, a nie kolarską biografię. Nie ma tu lekkiego stylu, dzięki któremu bez trudu mkniemy przez kartki – ta książka wymaga więcej skupienia i uwagi.

Jeżeli można tej książce zarzucić coś poważnego, to potężną dysproporcję w liczbie rozdziałów poświęconych kolejnym łóżkowym zawirowaniom w klanie Anquetilów w stosunku do rozdziałów o dopingu. Mimo całej sympatii i uznania sukcesów nie możemy zapominać, że to Maître Jacques udzielił poniższego wywiadu:

– czy bierzesz doping?
– tak, ale tylko wtedy kiedy trzeba.
– to znaczy kiedy?
– zawsze!

Może powodem takiego podejścia, jest przykład samego prezydenta De Gaulle’a, który w na sprzeciw odznaczeniu Anquetila Legią Honorową powiedział:

Doping? Nie wiem, o czym mówicie. Sprawił, że Marsylianka była grana za granicą, tak czy nie?

Mistrz Jacques był niesamowicie skomplikowaną postacią. Sucha lista jego sukcesów i żon w żaden sposób nie oddaje tego, dlaczego wybrał taki sposób na życie. Książka Paula Howarda pozwala odkurzyć nieco historię kolarstwa sprzed pół wieku i przez pryzmat jednego z największych Gigantów Szos poznać historię sportu w tamtych czasach. Jeśli interesuje Was historia kolarstwa, a obyczajowe skandale na poziomie „arcymistrz” Was nie odstraszają, to ta książka jest dla Was!

Liczba stron: 320
Język: angielski
Wydawca: Mainstream Publishing
Rok Wydania: 2011
Format: okładka miękka, Kindle

*sprytna gra słów – w języku francuskim coureur oznacza jednocześnie zawodowego kolarza, ale i… kobieciarza.
**Można było jeszcze spróbować z „Seks, koks i rowery”, ale który wydawca by się na to zgodził? ;o)