Danielo - odzież kolarska

„Dziekanka” od narodzin po setne urodziny

Kartki z kalendarza “Dziekanki”, czyli historia Liege-Bastogne-Liege w pigułce.

To jedyny wyścig, na którym możesz być pewien, że kolarze, których widzisz na podium byli z pewnością najmocniejsi. W innych wyścigach taktyczną mądrością możesz nadrobić braki kondycyjne. W Liege liczy się przede wszystkim czysta siła. Taktyka ma znacznie mniejszy udział w sukcesie

– Michele Bartoli (zwycięzca Liege-Bastogne-Liege z lat 1997 i 1998).

1892/1894 – Zainspirowani sukcesem pierwszych edycji maratonów Paryż – Brest – Paryż i Bordeaux – Paryż, po raz pierwszy rozegranych w sezonie 1891, członkowie Liege Cyclists’ Union planują zorganizowanie 845-kilometrowego maratonu na trasie Liege – Paryż – Liege. Nie chcąc się od razu rzucać na głęboką wodę, postanowili tytułem próby przeprowadzić wyścig próbny z Liege do Bastogne i z powrotem do Liege. Bastogne jako półmetek zmagań wybrano z tej racji, iż było najdalej na południe wysuniętym miastem Walonii, do którego docierała w owym czasie linia kolejowa. Tym sposobem sędziowie mogli dojechać do tego miasta i sprawdzić czy aby na pewno wszyscy uczestnicy pojawili się w miejscu, gdzie zarządzono nawrót na północ.

Pierwszy wyścig wystartował 29 maja o godzinie 5:39 z Avenue Rogier w centrum Liege. Wśród 33 śmiałków (amatorów) najmocniejszy okazał się reprezentant wspomnianego L.C.U. Leon Houa, który dystans 250 kilometrów do mety na Place du Theatre przemierzył w czasie 10 godzin 48 minut i 36 sekund (średnia 23,322 km/h) na rowerze ważącym 11,6 kilograma. Ten sam kolarz wygrywa dwie kolejne edycje wyścigu, w tym trzecią z roku 1894, rozegraną w terminie sierpniowym i zarazem po raz pierwszy w formule profesjonalnej.

1908 – Wyścig odradza się w formule amatorskiej za sprawą Pesant Club Liegeois, klubu który wcześniej połączył się z Liege Cyclists’ Union i do dziś wspomaga ASO przy organizacji „Dziekanki”. Na starcie staje już 60 zawodników, w tym kilku Francuzów. Tylko jeden z nich dociera do mety, ale za to na pierwszym miejscu. Andre Trousselier (młodszy brat Louisa – zwycięzcy TdF z roku 1905) zostaje pierwszym zagranicznym triumfatorem Liege-Bastogne-Liege.

1909 – Najszybciej linię mety przekracza Belg Eugene Charlier, lecz zostaje zdyskwalifikowany za nieregulaminową zmianę roweru na trasie. Zwycięstwo przypada jego rodakowi Victorowi Fastre. Trzecie miejsce zajmuje Paul Deman, który za cztery lata wygra pierwsza edycje Ronde van Vlaanderen.

1911 – Po roku przerwy wyścig odżywa w formule dla amatorów i independants (kategoria pośrednia między amatorami i zawodowcami). Na starcie po raz pierwszy staje ponad stu kolarzy. Dokładnie 108, w tym 8 amatorów. Wygrywa Joseph Van Daele. Najlepszy amator kończy na 25 miejscu ze stratą blisko 40 minut.

1912 – Tym razem wyścig zostaje zarezerwowany dla profesjonalistów i independants. Prowadzone są jednak dwie odrębne klasyfikacje. Wśród „profich” wygrywa Omer Verschoore, zaś w gronie niezależnych ex-aequo Jean Rossius i Dieudonne Gauthy.

1913 – Dla odmiany tym razem wyścig na wyłączność dostają independants. Spośród 49, tylko dwudziestu dociera do mety. Czołowa trzynastka finiszuje razem. Najszybszy w sprinterskiej rozgrywce jest Maurice Moritz.

1919 – Po zakończeniu I wojny światowej wyścig zostaje reaktywowany w terminie jesiennym (28 września). Po raz pierwszy dostępny jest tylko dla zawodowców. Nadal jest „wyścigiem drugiej kategorii” – ubogim krewnym względem Paryż-Roubaix, Mediolan – San Remo czy Giro di Lombardia. Na starcie staje ledwie 27 kolarzy i tylko sześciu kończy rywalizację. Wygrywa Leon Devos.

1920/1924 – Kolejne edycje w gronie profesjonalistów. Na liście triumfatorów pojawiają się bardziej znaczące nazwiska. W 1920 roku wyścig wygrywa Leon Scieur przed Lucienem Buysse. Ten pierwszy wygra Tour de France już w 1921 roku, zaś ten drugi pięć lat później okaże się najlepszy w najdłuższej edycji w całej historii „Wielkiej Pętli”. W latach 1921-1924 dwaj kolarze wygrywają Liege-Bastogne-Liege rok po roku. Jako pierwszy dokonuje tego Louis Mottiat, zaś jego wyczyn kopiuje Rene Vermandel.

1925/1929 – Zawodowcy ponownie tracą prawo startu w imprezie, która nadal nie może się przebić do grona najważniejszych klasyków kolarskiego sezonu. Jak widać, wyścig nadal ma problemy z własną tożsamością tak pod względem swego miejsca w kalendarzu jak i przeznaczenia dla konkretnej grupy kolarzy. Z grona pięciu zwycięzców z tego okresu wyróżnić należy pierwszego i ostatniego tzn. Georges’a Ronsse (przyszłego mistrza świata „profich” z lat 1928-1929) oraz Alfonsa Scheppersa, który w latach trzydziestych jeszcze dwukrotnie wygra Liege-Bastogne-Liege, acz w gronie profesjonalistów.

1930/1939 – Wyścig nadal błądzi po kalendarzu (rozgrywany jest w przedziale czasowym od 4 kwietnia do 9 czerwca), acz przynajmniej na dobre nabiera zawodowego charakteru. W 1930 roku jako drugi obcokrajowiec i zarazem pierwszy obcy „profi” wygrywa Niemiec Herman Buse, który na finiszu z małej grupki wyprzedza czterech Belgów. Podczas całej dekady jedynie Scheppers odnosi dwa zwycięstwa (w latach 1931 i 1935). Z grona pozostałych triumfatorów warto wymienić Eloi Meulenberga (mistrza świata z sezonu 1937) i Alfonsa Deloor, który z powodzeniem wspierał swego brata Gustaafa na drodze do zwycięstw w dwóch pierwszych edycjach hiszpańskiej Vuelty. W drugiej połowie lat 30. wyścig „chudnie” do zaledwie 211 kilometrów.

1943 i 1945/1950 – Wybuch II wojny światowej przerywa historię wyścigu na trzy sezony. Liege-Bastogne-Liege odradza się pod koniec czerwca 1943 roku. Jedyną wojenną edycję „Dziekanki” wygrywa Richard Depoorter. Swój sukces powtórzy cztery lata później. W okresie tuż powojennym w dwóch edycjach „Staruszki” triumfuje też jego rodak Prosper Depredomme – najlepszy w latach 1946 i 1950. Jednak najważniejsze dla rozwoju imprezy wydarzenie ma miejsce obok szosy. W sezonie 1948 dziennik sportowy Les Sports (organizator szybko rozwijającej się Fleche Wallonne) dołącza do Pesant Club Liegeois w roli organizatora. Peleton robi się bardziej międzynarodowy. Już w 1949 roku wygrywa Francuz Camille Danguillaume.

1951 – Przełomowy rok w dziejach Liege-Bastogne-Liege. Ardeński klasyk zostaje włączony do kalendarza Desgrange-Colombo Challenge czyli pierwszego w historii rankingu sumującego wyniki profesjonalnej elity w najważniejszych wyścigach etapowych i klasykach. Tym samym po blisko sześciu dekadach wyścig w końcu zyskuje prestiż, który od dawna mają już cztery pozostałe monumenty. Za sprawą nowego współorganizatora powstaje też klasyczna mini-seria pod hasłem „Ardennes Weekend” składająca się z wyścigów Fleche Wallonne i Liege-Bastogne-Liege rozgrywanych dzień po dniu. W sobotę organizowana jest 220-kilometrowa Strzała, zaś w niedzielę 211-kilometrowa „Dziekanka”. Cykl przetrwa do sezonu 1964, acz w swych pięciu ostatnich latach zamieniona zostanie kolejność wyścigów. Szwajcar Ferdy Kubler w latach 1951 i 1952 oraz Belg Stan Ockers w 1955 roku jako jedyni zwyciężają w obu tych wyścigów w tym samym sezonie.

1956/1959 – Trzy sukcesy Belga Freda De Bruyne. Nowy „Książę” wiosennych klasyków jest wszechstronny, mądry taktycznie i szybki na finiszu. W drugiej połowie lat 50. wygrywa również w San Remo, we Flandrii i Roubaix. Jego rządy na trasie do Liege przerywa jedynie mroźna i śnieżna edycja z sezonu 1957, z której się wycofał. Ten wyścig kończy się w kontrowersyjnych okolicznościach. Na mecie pierwszy z przewagą blisko trzech minut jest Germain Derijcke. Niemniej wcześniej w ślad za współtowarzyszami z początkowej fazy swej ucieczki przejechał pod szlabanem kolejowym.

Protest składa drugi na kresce Frans Schoubben, który wraz z innymi kolarzami grupy pościgowej został „wstrzymany” przez pociąg na około dwie minuty. Początkowo Derijcke zostaje zdyskwalifikowany, acz broni się podając za przykład podobny manewr Louisona Bobeta z Ronde van Vlaanderen 1955, na który sędziowie przymknęli oko. Ostatecznie Schoubben wycofuje protest za namową szefów swej ekipy Peugeot-BP. Derijcke proponuje uznanie obu kolarzy za zwycięzców. Na to salomonowe rozwiązanie niezręcznej sytuacji przystaje Belgijska Federacja Kolarska i tym sposobem podobnie jak P-Roubaix z roku 1949 L-B-L 1957 ma dwóch triumfatorów.

1966 – Na starcie pojawia się Jacques Anquetil. Stary mistrz wyścigów etapowych i wszelakich czasówek przez większą część swej kariery zawodowej unikał klasyków uznając te wyścigi za zbyt nieprzewidywalne, trudne do kontroli i tym samym niewarte jego uwagi. Tym razem jednak ma w swym kalendarzu dwa starty w holenderskich kryteriach. Przy okazji stawia się w Ardenach aby wystartować w Strzale oraz „Dziekance” i w miarę możliwości pokrzyżować szyki swemu wielkiemu rywalowi Raymondowi Poulidorowi. We Fleche Wallonne jest tylko trzynasty, lecz trzy dni później wygrywa swój jedyny monument w karierze. Zwycięża po solowym rajdzie o długości 45 kilometrów z przewagą blisko pięć minut nad Belgiem Victorem Van Schilem.

1969 – Pierwsze z pięciu zwycięstw Eddy’ego Merckxa. Dwa lata wcześniej przegrał na finiszu z Walterem Godefrootem. Tym razem po wczesnym ataku na Cote de Stockeu dojeżdża do mety tylko w towarzystwie swego kolegi z drużyny Faema, którym jest Van Schil. Obaj o ponad osiem minut wyprzedzają kolejnych dziewięciu kolarzy, z których najszybciej finiszuje Anglik Barry Hoban.

1971/1973 – Hat-trick „Kanibala”. Trzy zwycięstwa – każde w innym stylu. W 1971 roku wygrywa pomimo sporego kryzysu na trasie. Atakuje na 90 kilometrów przed metą, dogania i przegania wcześniejszą ucieczką i na 60 kilometrów przed finiszem na torze Rocourt jedzie już sam na czele. Zyskuje nawet pięć minut przewagi, lecz na Cote de Forges i Mont-Theux niemal staje w miejscu. W pierwszej połowie kwietnia ma problemy żołądkowe i opuszcza trzy klasyczne starty. Teraz okazuje się, że przeliczył się ze swymi siłami. Ratuje go zmysł taktyczny – pozwala się dojść, lecz nie urwać kontrującemu Georgesowi Pintensowi i ogrywa go na finiszu wykorzystując ostatnią broń, która mu pozostała – swoją szybkość. Rok później triumfuje na solo z przewagą 2:40 nad Holendrem Wim Scheppersem, zaś dwa lata później na finiszu z 13-osobowej grupki przed swymi rodakami czyli Fransem Veerbeckiem i Godefrootem.

1975 – Merckx wygrywa po raz piąty, co do dziś pozostaje rekordem. Rok wcześniej na skutek wirusowego zapalenia płuc nie mógł bronić czwartego tytułu. Jego absencję wykorzystał najgroźniejszy rywal z edycji anno domini 1971, czyli Pintens. Sezon 1975 to ostatnia wielka wiosna Eddiego. Wcześniej wygrywa też Mediolan-San Remo, Amstel Gold Race i Ronde van Vlaanderen. Na finiszu w Liege pokonuje swego przyszłego pogromcę z TdF czyli Bernarda Theveneta oraz „odwiecznego rywala” Godefroota.

1976/1978 – Dwa sukcesy Josepha Bruyere. Urodzony w Maastricht, lecz wychowany w Liege Flamand (!) w pierwszej połowie lat 70. był wiernym i zarazem jednym z najsilniejszych pomocników Merckxa w ekipie Molteni. Bruyere „wychodzi z cienia” kolarza wszechczasów i wygrywa w obu przypadkach w stylu godnym swego starego szefa. Najpierw z przewagą aż 4:40 nad 10-osobową grupką, którą przyprowadza Freddy Maertens przed Verbeeckiem. Dwa lata później z zapasem 1:35 nad piątką kolarzy z Niemcem Dietrichem Thurau i Włochem Francesco Moserem na czele. W międzyczasie w sezonie 1977 swój pierwszy monument kilka dni po triumfie w Gandawa – Wevelgem wygrywa młody Bernard Hinault, na finiszu ogrywając Belga Andre Dierickxa.

1980 – Kolejna śnieżna edycja Liege – Bastogne – Liege. zakończona legendarnym zwycięstwem Bernarda Hinault. „Borsuk” w okolicy Bastogne i później na bufecie w Vielsam (tuż przed Cote de Wanne) myśli o wycofaniu się z wyścigu, lecz niczym kapitan tonącego statku chce być ostatnim członkiem swej ekipy, który to uczyni. Do dalszej jazdy zachęca go nie tylko dyrektor sportowy Cyrille Guimard, ale i kompan Maurice Le Guilloux.

Ostatecznie Hinault przyśpiesza na Stockeu. Łapie najpierw trójkę: Peeters, Lubberding, Contini i następnie wraz z nimi prowadzącego Rudiego Pevenage. Na 80 kilometrów przed końcem wyścigu jest już sam na czele. Do mety wyznaczonej na Boulevard de la Sauveniere dociera z przewagą 9:24 nad Holendrem Hennie Kuiperem i Belgiem Ronny Claesem. Średnia zwycięzcy to zaledwie 34,72 km/h. Wyścig ukończyło ledwie 21 ze 174 jego uczestników.

1985/1987 – Houa i Merckx znajdują swego naśladowcę. Z południa nadjeżdża nowy „Książę ardeńskich klasyków” – Włoch Moreno Argentin. Znany w peletonie pod przydomkiem „Capo” doskonale łączy dwie cenne cechy na tych trasach. Dysponuje wielką mocą na średniej długości podjazdach i szybkim sprintem niezbędnym do zwycięstwa na finiszu z niewielkich grupek najmocniejszych kolarzy. Nie musi wygrywać na solo. Za każdym razem – także przy czwartej wiktorii z roku 1991 – triumfuje po finiszu z 3, 4 czy max. 5-osobowej grupki. W latach 1985 i 1987 daje się we znaki dwójce: Claude Criquelion i Stephen Roche. Swoje trzecie zwycięstwo odnosi będąc już niemal pokonanym. Wykorzystuje gapiostwo i czarowanie się Belga i Irlandczyka przed spodziewanym „dwójkowym finiszem” i niczym kot napada na dwie nieostrożne myszki, skradając im wiktorię przed samym nosem.

1989 – Wyścig kończy się w sposób bardzo nietypowy dla tego bodaj najtrudniejszego (zazwyczaj najwolniejszego z klasycznych monumentów) bo finiszem aż 34-osobowej grupy kolarzy. Wygrywa po raz drugi w swej karierze Irlandczyk Sean Kelly – najwybitniejszy specjalista od klasyków i krótszych wyścigów etapowych w dekadzie lat 80.

1994 – Po raz pierwszy „La Doyenne” wygrywa kolarz ze Wschodu. Jest nim Rosjanin Jewgienij Bierzin, zawodnik ekipy Gewiss, „leczony” wraz ze swoimi kolegami przez niesławnego Michele Ferrariego. „Żenia” z Wyborga wygrywa z przewagą ponad półtorej minuty nad grupką, którą przyprowadza Amerykanin Lance Armstrong – w niedalekiej przyszłości „najwartościowszy” klient Ferrariego.

1996 – Meta wyścigu zostaje przeniesiona z Quai Mativa na północno-zachodnie przedmieścia Liege do Ans. Tym samym tuż przed metą trzeba pokonać ostatni kilometrowy podjazd. Na finiszu w tym nowym miejscu przyszły mistrz olimpijski Szwajcar Pascal Richard ogrywa Armstronga i swego rodaka Mauro Gianettiego, który okazał się najmocniejszy rok wcześniej.

1997/1998 – Dwa zwycięstwa z rzędu następcy Argentina czyli Michele Bartolego. Toskańczyk w obu przypadkach wygrywa samotnie pozostawiając w tyle Francuza Laurenta Jalaberta, lidera ówczesnego światowego rankingu pod szyldem UCI. Szczególnie imponujące jest zwycięstwo z roku 1997 gdy Michele odjeżdża na wzniesieniu Sart-Tilman z dwoma kolarzami ekipy ONCE, tzn. Jalabertem i Szwajcarem Alexem Zulle. Następnie „urywa” jednego po drugim i wygrywa na solo. Z kolei w sezonie 1998 po raz pierwszy na trasie pojawia się dziś często rozstrzygające losy wyścigu wzniesienie Saint-Nicolas.

2000/2002 – Z kolei w ślady Bartolego idzie jego były uczeń i pomocnik Paolo Bettini. Za drugim razem „Świerszcz” wygrywa w towarzystwie swego kolegi z ekipy Mapei Stefano Garzellego. Wyczyn Włocha powtarza sześć lat później Hiszpan Alejandro Valverde, najlepszy w latach 2006 i 2008.

2004 – Davide Rebellin jako pierwszy kolarz w historii wygrywa trzy górzyste klasyki z rzędu, tzn. Amstel Gold Race, Fleche Wallonne i Liege-Bastogne-Liege właśnie. Dzisiejszy lider ekipy CCC-Polsat na finiszu dystansuje Holendra Michaela Boogerda oraz Kazacha Aleksandra Winokurowa, który to wygrywa już w sezonie po 2005 po długiej ucieczce w towarzystwie Niemca Jensa Voigta. Wyczyn Rebellina kopiuje a nawet przebija w sezonie 2011 – zważywszy na sukces w Brabanckiej Strzale – Walon Philippe Gilbert.

2009 – Na trasie wyścigu, jako trzeci od końca, pojawia się zamiast Sart-Tilman nowy podjazd,czyli Cote de Roche-aux-Faucons, po naszemu Skała Sokoła. Z nowej okazji do ataku korzysta Luksemburczyk Andy Schleck, młodszy brat Franka – trzeciego w Liege-Bastogne-Liege z lat 2007 i 2008. Młodszy brat jako ostatni kolarz do dziś wygrywa „Dziekankę” akcją z dalszej odległości od mety i przewaga ponad minuty nad drugim zawodnikiem. Obaj bracia staną też na podium w 2011 roku, lecz jedynie na niższych jego stopniach, tzn. po lewicy i prawicy Gilberta.

2010 – Kontrowersyjny kazachsko-rosyjski sojusz dwóch Olków, dogadany na polu sportowym, a może i finansowym. „Wino” wracający do zawodowego peletonu po dwuletniej dyskwalifikacji za transfuzję z Tour de France 2007 udanie współpracuje ze srebrnym medalistą mistrzostw świata Kołobniewem. Wyprzedzają oni o ponad minutę kolarzy tej klasy co Valverde, Gilbert i Cadel Evans.

2012/2013 – Trzecie zwycięstwa dla Kazachstanu i Irlandii. Najpierw Maksim Igliński na podjeździe do Ans wyprzedza już niemal „witającego się z gąską” Włocha Vincenzo Nibalego. Rok później Daniel Martin (siostrzeniec Stephena Roche’a) korzysta z pracy swego kolegi Kanadyjczyka Rydera Hesjedala i na ostatnim wzniesieniu gubi faworyzowanego Katalończyka Joaquina Rodrigueza. Za ich plecami Valverde po raz piąty w ostatnich ośmiu latach kończy wyścig w pierwszej trójce.