Danielo - odzież kolarska

Brzeźna-Bentkowska: “Czasami narzekam, ale kocham ten sport”

Poniższa rozmowa może Wam się wydać nieco subiektywna. Ale tylko z tego powodu, że Paulinę Brzeźną-Bentkowską po prostu bardzo lubię. Wybaczcie więc brak ewentualnej obiektywności.

Paula, możemy zaczynać?

Jasne, wal śmiało.

Obcięłaś włosy…

To nie pogadamy o kolarstwie?

Pogadamy, chciałem tylko miło rozpocząć…

Dobra, dobra… Tak, zmieniłam nieco fryzurę. Obcięłam to za dużo powiedziane, skróciłam trochę z długości. Zaczęły mnie denerwować, więc wprowadziłam małą zmianę i jak na razie jestem zadowolona.

Z nową fryzurą poczekać jednak musiałaś na pierwsze zwycięstwo w tym sezonie. Na rozpoczęcie sezonu w Dzierżoniowie odjechała ci Łucja Pietrzak. Rozczarowana byłaś samą porażką czy może faktem, że odjechała ci właśnie tak młoda utalentowana zawodniczka?

Nie uważam, że przegrane kryterium z Łucją jest moja porażką. Łucja to młoda, szybka i dobrze zapowiadająca się zawodniczka. Przegrałam nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz. Byłabym rozczarowana, gdybym przegrała przez głupotę albo jakiś błąd. Przegrałam, bo po prostu tego dnia Łucja była szybsza. Nie każda przegrana jest porażką i nie każde zwycięstwo jest sukcesem. Wszystko zależy od tego w jakim stylu się to robi.

Chce ci się w ogóle jeszcze?

Jeszcze mi się chce i obawiam się, że jeszcze przez jakiś czas będzie mi się chciało, a decyzja o zakończeniu nie będzie łatwa. Czasami narzekam na kolarstwo, ale jednak kocham ten sport.

Pytam z tego względu, że przed mistrzostwami świata w Limburgii zastanawiałaś się, czy czasem nie zakończyć kariery. W Valkenburgu byłaś 10., zmieniłaś decyzję, przeszłaś wraz z mężem Pawłem do Torunia. Przypomnij może, jak do tego doszło.

Owszem, po MŚ w Valkenburgu postanowiłam dalej kontynuować karierę. Wiedziałam, że nie ma już dla mnie miejsca w Dzierżoniowie, a nie chciałam siedzieć za granicą tak jak wcześniej. Zaczęłam więc razem z Pawłem rozglądać się za sponsorem albo klubem, który chciałby zainwestować w kolarstwo kobiece. Dogadaliśmy się z TKK Pacific Toruń, gdzie nadal jesteśmy. Dziękuję klubowi i firmie Cereal Partners Poland Toruń Pacific za zaufanie i wsparcie. Dziękuję również moim sponsorom, a w szczególności panu Władysławowi Piszczałce i Elektrowni Skawina za to, że są i że po tylu latach wciąż mogę na nich liczyć.

brzezna

Wiadomo, bez sponsorów w dzisiejszym peletonie ani rusz. Dlaczego właściwie pożegnałaś się z Dzierżoniowem?

Wiesz co, nie chciałabym na ten temat zbyt wiele mówić. Po prostu teraz, patrząc trochę z dystansu, uważam, że rozstanie było dobrą decyzją. Myślę, że zarówno ja jak i klub z Dzierżoniowa tego nie żałujemy.

Jak sądzisz, czym się różni zarządzany przez was zespół od innych kobiecych w Polsce? Szczerze powiedziawszy zbyt dużo ich nie posiadamy…

Na szczęście nie jest aż tak źle, żebyśmy były jedyne. Jest jeszcze wspomniany LKS ATOM Boxmet Dzierżoniów i kluby takie jak UKS Jedynka Limaro Kórnik i BCM Nowatex Ziemia Darłowska, gdzie też jest sporo dziewczyn. Każda z tych ekip jest w jakimś stopniu inna i pewnie każda jest inaczej zarządzana. Nie wiem, jak  sytuacja wygląda w innych i zbytnio się tym nie interesuję. Dla mnie ważna jest atmosfera i relacje między zawodniczkami w zespole, w którym jestem. Kolarstwo to sport drużynowy, cała ekipa pracuje na sukces pojedynczego zawodnika i trzeba to wszystko tak poukładać, żeby nikt nie był pokrzywdzony. Tak aby każdy czuł się dowartościowany i potrzebny.

Czy kolarstwo pań na polskim podwórku zmierza w dobrym kierunku? Czy czujecie wsparcie PZKol-u?

Zależy jak na to popatrzmy. Jeżeli chodzi o ilość zawodniczek w ekipach zagranicznych, to z roku na rok jest ich tam coraz więcej. To zdecydowany plus w szczególności, że nasze dziewczyny mają tam dość mocne pozycje. Jak popatrzymy na kluby w Polsce, to widzimy, że jest kilka osób, które stara się, aby było coraz lepiej. To wszystko zmierza w dobrym kierunku, ale bardzo powoli. Jeżeli natomiast chodzi o wsparcie z PZKol-u, to wszyscy wiemy, jaka jest sytuacja finansowa związku. Szosa kobieca ma chyba jeden z mniejszych budżetów, wsparcie jest małe, ale dobrze, że w ogóle jest.

Ostatnio związek wpadł na pomysł zorganizowania MP w kryterium. Osobiście bardzo sceptycznie podchodzę do niego. Jeśli już czempionat, to w formie jednodniowej, a nie w formie cyklu.

Ja też podchodzę do tego pomysłu sceptycznie bo nie jestem fanką kryteriów ulicznych:) Też  tak jak ty uważam, że powinno to być jedno konkretne kryterium, bo teraz to mamy coś w rodzaju Pucharu Polski w kryterium. No, ale zobaczymy po roku co z tego wyniknie.

Ty nie jesteś fanką kryteriów? Przecież wygrałaś chyba ich z jakieś piętnaście!

Co wcale nie znaczy, że je lubię:) W Polsce nie ma zbyt wiele wyścigów, więc startuje się tam, gdzie jest taka możliwość.

No właśnie, jest się gdzie ścigać w Polsce?  Tak naprawdę mamy tylko jedną porządną etapówkę GWWK, reszta to miejskie kryteria, sporadycznie znajdzie się jakaś jednodniówka. Czy w naszych warunkach można złapać porządną formę, by walczyć z najlepszymi na MŚ? Ty, to udowadniasz za każdym razem, jesteś w stanie, ale co z innymi?

Wyścigów rzeczywiście jest niewiele, przydałaby się jeszcze jakaś etapówka UCI. Żeby chociaż raz w roku kibice mogli zobaczyć najlepsze kolarki świata w Polsce. Opierając się na samych wyścigach ciężko zbudować życiową formę, ale jak dołożymy do tego dobry trening i chęci to jak najbardziej można. Ja mam to szczęście, że mam Pawła, który rzuca całą swoją robotę i jedzie ze mną na trening gdy go potrzebuje.

Jedzie na rowerze czy siedzi w samochodzie?

A z tym to różnie bywa… Jak kupię mu czekoladę, to nawet uda mi się wyciągnąć go na rower:)

Prawdziwe ściganie to ściganie za granicą, jak mówią. Tęsknisz za tymi cotygodniowymi bataliami?

Tęsknię za niektórymi wyścigami, lecz za cotygodniowymi bataliami już niekoniecznie.

W tym sezonie mamy sporo naszych dziewczyn w kolarskiej ekstraklasie, jak już mówiłaś. Sylwia postanowiła kontynuować karierę zabierając ze sobą Szybiak, w Słowenii jeździ Bujak, dwie nasze Kaśki są w Holandii, a we Włoszech walczy Gośka. To jest fenomen, że mimo tak złej sytuacji szkoleniowej i samych możliwości nad Wisłą, dziewczyny tak świetnie sobie radzą.

I chwała im za to!!! One nie trafiły tam przez przypadek. To w większości młode dziewczyny,  które chcą się rozwijać i być jednymi z najlepszych. Są uparte, zdeterminowane i wiedzą czego chcą od życia.

Co oznaczałoby jednak, że podobnie jak w przypadku mężczyzn, by myśleć o karierze, trzeba po prostu wyjechać na zachód. W jak najmłodszym wieku.

Coś w tym jest, ale ja mam nadzieję, że jak najszybciej się to zmieni. Dlatego teraz jestem tu, gdzie jestem. Marzę o polskiej ekipie UCI, która stworzy dziewczynom takie warunki jakie są w najlepszych ekipach świata.

Wiesz, jakim budżetem musielibyście wtedy dysponować?

Myślę, że 250 tysięcy euro by wystarczyło. Ale mogę się mylić.

Apropos pieniędzy i kolarstwa mężczyzn. Mocno cię wkurza różnica premiowania między nimi a wami? Kiedyś mi wspomniałaś, że za zwycięstwo etapowe czy w generalce Giro Donne otrzymujecie tak naprawdę grosze w porównaniu do mężczyzn.

Może nie mocno, ale trochę mnie to wkurza, fakt. Przecież my też tak samo ciężko trenujemy i też mamy ciężkie wyścigi. Może nie są one aż tak długie, jednak są ciekawe. Ja byłabym zadowolona, jakbyśmy na początek na wyścigach miały chociaż 10% z tego co mają panowie.

UCI prawdopodobnie do tego będzie zmierzać. Od tego sezonu Unia próbuje polepszyć waszą sytuację finansową i w ogóle cały prestiż zawodowego kobiecego kolarstwa. Co federacja według ciebie powinna jeszcze zrobić?

Podpisać kontrakty z telewizją na emisję kobiecych wyścigów. Wszyscy przecież wiemy, że w dzisiejszych czasach liczą się media. Bez nich ciężko znaleźć sponsora, a brak sponsora to brak pieniędzy, a brak pieniędzy to … I można by tak pisać w nieskończoność.

Prawda, wcześniej ciężko było gdzieś znaleźć transmisję z wyścigu feminine, ale teraz w miarę regularne przeprowadzane są relacje z Pucharu Świata. Do czego jeszcze oprócz praw TV powinien dążyć Brian Cookson?

Myślę, że jakby przy każdym dużym wyścigu męskim był organizowany wyścig kobiecy byłoby dużo bardziej ciekawie. Mogłybyśmy np. mieć finisz godzinę lub półtorej przed nimi i byłoby super, nie sądzisz?

Niewątpliwie, w tym roku podobny event zostanie zorganizowany ostatniego dnia Tour de France na Polach Elizejskich. Zmieniając nieco temat: wiesz, że ci przynoszę pecha?

Dlaczego?

Kiedy nie mogę być na MP zdobywasz złoto, kiedy jestem, zawsze lądujesz niżej. Może w tym roku do Sobótki nie przyjadę?

To może jednak nie przyjeżdżaj… Albo przyjedź, ale dopiero po naszym wyścigu. Z drugiej strony jak ciebie nie będzie, to będzie jednego kibica mniej to może jednak bądź od początku:) Chyba nie ma takiego drugiego kolarza, który był już tyle razy drugi na MP co ja.  Chociaż… może Tomek Smoleń?!

Jak będzie wyglądał twój program startowy do MP? Co po nich? Znowu koncentrujesz się na MŚ, tym razem w Hiszpanii?

Jak wszystko pójdzie zgodnie z planem, to do MP wystartujemy w paru wyścigach zagranicznych i oczywiście w wyścigach organizowanych w Polsce. Najważniejsza w tym okresie będzie dla mnie etapówka Gracia Orlova. Po niej będę wiedziała, gdzie tak naprawdę jestem. Na razie skupiam się na pierwszej części sezonu  i nie zastanawiam się, co będzie dalej. Jak będzie dobrze, to ciąg dalszy będzie ciekawy, a jak będzie tak sobie, to będzie mniej ciekawie.

Czy będą to twoje ostatnie MŚ? A może pociągniesz, chociaż to brzydko brzmi, jeszcze do IO w Rio?

A żebym to ja wiedziała.. Nie powiem, że będą to ostatnie, bo sama nie wiem. Trzy lata już kończę karierę i coś nie mogę skończyć. Jak będą warunki, będą chęci, będzie noga, to pewnie jeszcze jak powiedziałeś „pociągnę”.

Przetrawiłaś już decyzję PZKol sprzed Londynu, kiedy do Anglii wybrała się Kasia Pawłowska pomimo tego, że na IO pojechaliśmy dzięki punktom uzbieranym przez Sylwkę?

Przetrawiłam już dawno. Było, minęło, czasu nie wrócimy.

Chciałabyś jeszcze raz zasmakować olimpijskiej atmosfery? Twój wynik z Pekinu jest nadal niepobity…

Ale zadałeś pytanie…:) Pewnie, że tak. Znajdź mi kogoś, kto by nie chciał.

Jak zakończysz swoją zawodową karierę, pozostaniesz przy kolarstwie? Czy może, nie wiem, zajmiesz się szydełkowaniem?

Szydełkowaniem to niekoniecznie, prędzej szyciem na maszynie. Nie wiem jeszcze. Myślę, że życie samo pokaże. Możesz być pewny, że na pewno nie będę narzekać na brak zajęć. Ja zawsze znajdę sobie coś do roboty.

Na przykład szycie na maszynie?

Na przykład albo będę jeździła ciągnikiem po polu:)

W takim wypadku kobiety na traktory. Albo raczej na rowery. Wesołych Świąt Paula.

Dziękuję, nawzajem. Wszystkim życzę radosnych Świąt Wielkanocnych!