Danielo - odzież kolarska

Prezentacja Mediolan – San Remo 2014

W niedzielę na trasie włoskiego wyścigu Mediolan – San Remo kolarze staną już po raz 105. Szczycący się mianem najdłuższego wyścigu jednodniowego świata, kolarski monument po raz kolejny przyciąga najlepszych kolarzy i rzesze kibiców.

Nazwy nosi różne, ale wszystkie podkreślające wiosenny charakter. “La Classicisima”, “La Primavera”, “Classica di Primavera” (wł. primavera – wiosna) to pierwszy poważny akcent w sezonie wiosennych klasyków. Organizowana przez firmę RCS Sport, pod patronatem La Gazzetta dello Sport, rozpoczyna serię najważniejszych wiosennych wyścigów jednodniowych. Zwany czasem “wiosennymi mistrzostwami świata”, jest dla kolarskich kibiców doskonałą okazją aby na dobre zapomnieć o zimie, śniegu i rozpocząć kibicowanie kolarzom na trasach wiosennych wyścigów. Brzmi jak żart w kontekście ubiegłorocznej edycji, jednak w tym roku 294-kilometrowy wyścig może najwyżej postraszyć opadami deszczu.

W poniższej prezentacji przedstawiamy trasę wyścigu, składy ekip, przypominamy najbardziej emocjonujące edycje i podpowiadamy, gdzie zmagania śledzić.

Trasa

Finisz z grupy, kilku zawodników czy samotny uciekinier? Te pytania padają przed każdą edycję wyścigu. Tegoroczna trasa jest łatwiejsza od ubiegłorocznej i w pewnym stopniu faworyzuje sprinterów, a układ przeszkód, z którymi zmierzą się zawodnicy, przypomina trasy z przed 2008 roku. W programie zabraknie jednego z podjazdów, a klasyczna końcówka po 270 kilometrach ścigania ponownie wyłoni najlepszego kolarza.

msr2014

Start wyścigu od zawsze odbywa się w Mediolanie – stolicy Lombardii, drugim co do wielkości mieście Włoch. Każda edycja rozpoczyna się w centrum miasta – w okolicach zamku rodziny Sforzów (rządzącej miastem w XV i XVI w.), rozległego Parco Sempione i monumentalnej gotyckiej katedry. Kolarz pojadą rzecz jasna na południe, omijając Alessandrię i kierując się w stronę Genui. Trasa jest tu łatwa – płasko, bez większych utrudnień.

MSR 2014 mapa

Po pierwszych 120 kilometrach droga zacznie się nieco wznosić, co nieomylnie sygnalizować będzie zbliżanie się Passo del Turchino. Wzniesienie to nie jest strome, ale charakteryzuje się sporą długością. W pierwszych dekadach istnienia wyścigu było najważniejszą przeszkodą, z jaką mierzyli się kolarze, dziś peleton pokonuje ją w miarę spokojnie, rozgrzewając się przed finałowymi kilometrami.

Peleton dojedzie do wybrzeży Morza Liguryjskiego i skręci w prawo, obierając kurs na San Remo. W tym roku odcinek ten będzie łatwiejszy – z programu wypadł bowiem podjazd Le Manie, zwykle lokalizowany około dwusetnego kilometra i dokonujący pierwszej selekcji.

Pierwszymi oznakami zbliżania się niezwykle ciężkiej końcówki będą pojawiające się  małe wzniesienia – Capo Mele, Capo Cervo i nieco dłuższe Capo Berta. W końcówce nie pojawi się planowana wspinaczka pod Pompeianę, pozostawiając kolarzom tradycyjny układ ostatnich kilometrów.

MSR cipressa i poggio

28 kilometrów przed metą rozpoczyna się pierwszy z decydujących podjazdów – Cipressa (5,65 km, średnio 4,1%; maksymalnie 9%). Z jej szczytu do podnóża Poggio jest 8 kilometrów – krótki zjazd i odcinek płaski. Wjazd na Poggio (3,7 km, średnio 3,7%; maksymalnie 8%) rozpoczyna się 14 kilometrów przed metą w San Remo. Po pokonaniu wzniesienia przed kolarzami kręte i niebezpieczne zjazdy w kierunku nadmorskiego miasteczka.

MSR 2014 last km

Finał to 2,8 kilometra płaskiego, ale z licznymi zakrętami. Trudno uformować pościg, ciężko znaleźć kolegów z ekipy, a ważnym czynnikiem jest pogoda – wiatr i deszcz mogą zadecydować o przebiegu i zwycięstwie w końcówce. Tylni wiatr może pomóc samotnemu śmiałkowi, przedni wręcz go zatrzymać i umożliwić sprint z peletonu.

Kto z kim i na kogo

Pierwszy numer startowy przypnie oczywiście ubiegłoroczny triumfator – Niemiec Gerald Ciolek (MTN-Qhubeka). 27-latek w tym roku także chce walczyć o czołowe lokaty i zapowiada że na trasie faworyzującej sprinterów tanio skóry nie sprzeda.

Faworytem bukmacherów jest jednak Peter Sagan (Cannondale). Słowak rok temu finiszował drugi, w tym sezonie dając już oznaki dobrej dyspozycji. 24-latek do wyboru ma kilka opcji – w zależności od sytuacji liczyć może na finisz z grupki lub atak na Poggio. Na rachunek Słowaka pracowała będzie cała ekipa, w tym Maciej Bodnar.

Na różne scenariusze w “mieście kwiatów” przygotowana jest Omega Pharma-Quick Step, celująca w dowiezienie na finał supersprintera Marka Cavendisha. Gdyby jednak nie wszystko poszło po myśli kolarzy Davide Bramantiego, w odwodzie jest przełajowy mistrz świata Zdenek Stybar czy mistrz Polski Michał Kwiatkowski.

Do mety dowieść Andre Greipela z kolei chcą koledzy z Lotto-Belisol, licząc na finisz “Gorilli” i jego pierwszy triumf w monumencie. “La Primavera” to także pierwszy cel sezonu Niemca Johna Degenkolba (Giant-Shimano). 25-latek pokazał już, że dobrze radzi sobie z podjazdami, a na finiszu z peletonu i mniejszych grupek pokonać go niezwykle ciężko. Sprawdzić prawdziwość tego twierdzenia będzie chciał Bryan Coquard (Team Europcar), który w tym sezonie Niemca już pokonał. Na niekorzyść młodego Francuza świadczy jednak brak doświadczenia w tak długich wyścigach.

Amerykański zespół BMC zaatakuje mając w talii Philippe’a Gilberta, Thora Hushovdta oraz Grega van Avermaeta. Rozrabiali n trasie będą kolarze IAM Cycling – w ich szeregach zobaczymy Sylvaina Chavanela, rok temu pięknie animującego wyścig, jeżdżącego bez rękawiczek Heinricha Hausslera oraz szybkiego Matteo Pelucchiego, który ostatnio pokazał plecy wszystkim sprinterom na finiszu przedostatniego etapu Tirreno-Adriatico.

Batów od młodzieży nie chce zbierać Fabian Cancellara (Trek Factory Racing), który w wyścigu triumfował już w 2008 roku. Szwajcar kończył kilka razy wysoko, ale odgrażał się, że na jego plecach do mety się już nikt nie dowiezie. Pogróżek tych zdaje się nie słyszeć Simon Gerrans (Orica-GreenEdge), do którego są one pośrednio skierowane. Mistrz Australii pojedzie do San Remo z nadziejami powtórzenia sukcesu z 2012 roku, ale w składzie “kangurów” nie brakuje kolarzy, którzy w trudnej końcówce potrafią znaleźć się w odpowiednim miejscu we właściwej chwili.

FDJ.fr liczyła będzie na sprint i finisz Arnaud Demare’a, Garmin-Sharp postawi na Nathana Haasa, a Lampre-Merida na Filippo Pozzato. Niespodziankę chcą sprawić Włosi z ekipy Bardiani, w rękawie mając kolarzy takich jak Stefano Pirazzi, Sonny Colbrelli czy Enrico Battaglin. Na Norwega Alexandra Kristoffa grać będzie rosyjska Katusha, a niemiecka NetApp-Endura spróbuje pomóc Bartoszowi Huzarskiemu.

Czwartym Polakiem, startującym z Mediolanu jest Sylwester Szmyd, który mimo wieloletniego doświadczenia, w wyścigu debiutuje. Polak w barwach Movistar Team zastąpi Adriano Maloriego i pracował będzie na Francisco Ventoso.

W składzie ekipy Sky zaskakuje brak Iana Stannarda, którego zastąpić ma Norweg Edvald Boasson Hagen. Bjarne Riis z kolei liczy na Daniele Bennatiego i mocne wsparcie drużyny Tinkoff-Saxo, m.in. z Romanem Kreuzigerem w składzie.

Pełna lista startowa dostępna jest tutaj.

Historia

Po raz pierwszy wyścig zorganizowano w 1907 roku. Od tego czasu impreza nie odbyła się tylko trzy razy – w 1916 i w latach 1944-45, co spowodowane było wojennymi zawieruchami na terenie Europy. Pierwszy triumfatorem wyścigu był Francuz Lucien Petit-Breton, który w tym samym roku wygrał Tour de France. Co ciekawe, w San Remo wyprzedził swojego rodaka Gustave’a Garrigou, który na podium “Wielkiej Pętli” także stał na drugim schodku podium.

W pierwszych latach największą trudnością trasy było Passo del Turchino, jednak wraz z upływem czasu i stopniową profesjonalizacją kolarstwa przestała ona być rozstrzygającym punktem.

Okres od 1914 roku do połowy lat 50. XX w. to okres niemal nieprzerwanej włoskiej dominacji. Od tego momentu do 1953 roku na podium udało się stanąć tylko sześciu kolarzom niepochodzącym z Włoch, przy czym tylko dwukrotnie był to najwyższy jego stopnień. W 1960 roku organizatorzy wprowadzili do programu podjazd Poggio, który stał się odtąd najważniejszym punktem imprezy. 22 lata później w wyścigu zadebiutował kolejny krótki podjazd na ostatnich kilometrach – Cipressa.

W ostatnich latach (2008) dołożono jeszcze jeden podjazd – Le Manie – długości 4,7 kilometra, zlokalizowany między Passo del Turchino i mniejszymi zniesieniami poprzedzającymi Cipressę i Poggio – Capo Mele, Capo Cervo i Capo Berta.

W historii wyścigu najwięcej triumfów odniósł oczywiście nie kto inny jak Belg Eddy Merckx. “Kanibal” może poszczycić się 7 zwycięstwami, co jest także rekordem w historii wyścigów klasycznych. Drugi pod tym względem jest Constante Girardengo, który także ze zwycięstwa cieszył się siedem razy, ale w tabelach figuruje sześciokrotnie (w 1915 zdyskwalifikowano go za skracanie sobie drogi). Dominacja Merckx’a (1966-67, 1969, 1971-72, 1975-76) wzmocniła znacząco osiągnięcia jego rodaków – przez trzy dekady (od połowy lat 50. do połowy lat 80.) dwukrotnie na podium wyścigu nie było Belga, a sytuacja w której dwóch przedstawicieli tego kraju stało na podium nie była niczym nadzwyczajnym.

Do najciekawszych edycji można zaliczyć rywalizację z 1910 roku, gdy zawodnicy rywalizowali w śniegu i zamieci. Wygrał Eugène Christophe, który po drodze godziną spędził w gospodzie (grzejąc się i dochodząc do siebie), a po przyjechaniu na metę (po 12 godzinach w siodełku) został odwieziony do szpitala, gdzie spędził miesiąc lecząc odmrożenia.

W powojennej historii warto zwrócić uwagę na rok 1946, czy – jak wolą określać to historycy kolarstwa – “wielką podróż Coppiego”. Włoski “Il Campionissimo” przygotowywał się do wyścigu bardzo solidnie – w okresie biedy i wojennych zniszczeń kolarskie rozgrywki były czymś niezwykle ważnym, czynnikiem unifikującym kraj. Serie ataków w początkowej fazie sprawiły, że peleton porwał się i podzielił na grupy. W czołówce był oczywiście Coppi, który podkręcił tempo na podjeździe i pogubił rywali. Na szczycie Passo del Turchino miał dwie minuty przewagi… i 140 kilometrów przed sobą. Mimo że z tyłu goniono ze wszystkich sił, Coppi odjechał i nie dał się złapać. Na mecie mógł spokojnie odetchnąć – drugi zawodnik przyjechał dopiero 14 minut za nim.

W 1992 roku wyścig miał w zasadzie dwóch aktorów – Włocha Moreno Argentina i Irlandczyka Seana Kelly’ego. Kelly triumfował w La Primaverze w 1986 roku i był autorem powiedzenia: “Jeżeli na Poggio masz 100 metrów przewagi, wygrywasz wyścig. ”

W 1992 roku 36-letni Irlandczyk musiał obalić własne twierdzenie aby wyścig wygrać. Teoria wzięła w łeb na szczycie Poggio – Argentin atakował trzy razy i w końcu odjechał, na szczycie mając więcej niż 100 metrów przewagi. Kelly jechał za prowadzącym peleton Fondriestem, ale na początku trudnych zjazdów Włoch zaczął zyskiwać i wydawało się, że nic nie odbierze mu prowadzenia. Jadący w barwach Festiny Kelly za wygraną nie dał i ruszył jak szalony pogoń. Po karkołomnym i ryzykownym zjeździe zaczął niwelować różnicę. Kilometr przed metą dogonił uciekiniera, który nie mógł uwierzyć w to co się stało. Uwierzyć nie chcieli też Włosi, którzy słysząc od spikera tę informację, tylko jęknęli z zawodu. Na ostatnich metrach Irlandczyk bez trudu ograł Włocha i po raz drugi cieszył się w San Remo.

W ostatnich latach do historii przeszła edycja 2004. Doszło do walki sprinterów, a faworytem ostatnich metrów był Włoch Alessandro Petacchi. Rozprowadzanego “Ale Jeta” na ostatniej prostej wyprzedził jednak Eric Zabel, który poprzednio czterokrotnie rozstrzygał na swoją korzyść walkę w najdłuższym wyścigu świata. Wszystko zdawało się iść zgodnie z planem – Niemiec ruszył jak rakieta, wyszedł z koła zawodnikowi Fassa Bortolo, podniósł nawet ręce do góry… i uśmiech spełzł mu z twarzy. Pewność siebie kosztowała go triumf – na kresce koło wystawił mu Hiszpan Oscar Freire i to on stanął na najwyższym stopniu podium.

od 43:00

W 2009 roku widzowie w San Remo byli świadkami niesamowitej walki między Markiem Cavendishem a Haeinrichem Hausslerem.

Do pamiętnych należy także ubiegłoroczna edycja, rozgrywana w śniegu i deszczu w roku 2013.

Transmisja

Transmisję wyścigu przeprowadzi Eurosport, relację rozpoczynając o 14:30. Wykaz relacji w innych stacjach telewizyjnych dostępny jest tutaj.