W drugiej części wywiadu Andreasa Klödena dla portalu radsport-news.com, były zawodnik Telekomu, Astany i RadioShack, wypowiedział się na temat dopingu.
Zapytany o tzw. aferę fryburską z 2006 roku, w wyniku której wpadł m.in. Patrik Sinkewitz, Klödi odpowiedział, że nie miał z nią nic wspólnego.
Gdybym coś miał, trafiłbym do aresztu. Nie trafiłem. W normalnym życiu, życiu cywilnym, jesteś niewinny tak długo, aż sąd nie udowodni ci przestępstwa. W kolarstwie jest niestety nieco inaczej. Rozumiem, że gdy spojrzeć na długą, brudną historię kolarstwa, można pozostać sceptykiem. Nic w tym punkcie nie zmienię, dlatego nie przejmuję się sprawą.
Sezon 2014 Klöden po raz pierwszy będzie obserwował nie ze środka peletonu, a z pozycji fotela przed telewizorem. Czego sobie teraz życzy?
Żadnych skandali i by młodzi niemieccy kolarze kontynuowali pełną sukcesów historię z 2013 roku. Osobiście zacznę spędzać więcej czasu z rodziną, przez 15 lat więcej przebywałem poza domem. Być może kiedyś zechce mi się pracować z jakąś drużyną?