Thomas De Gendt po fatalnym dla siebie i całej drużyny Vacanoleil sezonie uratował się z tonącej łajby, przeskakując na szybką motorówkę pod nazwą Omega Pharma-Quick Step. Trzeci zawodnik zeszłorocznego Giro d’Italia wie już, że powróci na miłe sercu szlaki, ale najprawdopodobniej tylko w roli przybocznego Rigoberto Urana.
W Tour de France mnie nie zobaczycie
– mówi 27-letni Belg w Het Nieuwsblad.
Nie ma tam dla mnie miejsca. Wyścig startuje z Anglii, więc jest logiczne, że drużyna skupi się wokół Marka Cavendisha.
De Gendt nie wydaje się zmartwiony absencją w “Wielkiej Pętli”.
Cieszę się, że Giro będzie znów moim najważniejszym celem w sezonie. Tak się złożyło, że wraz z moim przyjacielem Willemem Wautersem, mam już zaliczony etap prowadzący przez Gavie i Stelvio, choć w tym roku z powodu zimowej aury ostatecznie został odwołany. Teraz tamten trening będzie jak znalazł przy okazji etapu do Van Martello.
Belg zna swoje miejsce w nowym zespole, jest gotowy podporządkować się Rigoberto Uranowi.
W Giro będę prawą ręką lidera ekipy. Po ostatnim sezonie nie mam prawa domagać się o nic więcej. Pojadę w Paryż-Nicea, a do Giro zamierzam przygotowywać się poprzez etapówki. Kalendarz jest jeszcze do przedyskutowania podczas pierwszego zgrupowania drużyny w grudniu w Calpe.
fot. Pool Reuters / Lapresse