27 września. Florencja, Włochy. Atmosfera napięta, temperatura rośnie. Nie, nie chodzi bynajmniej o mistrzostwa świata w kolarstwie szosowym. Kto by przejmował się garstką kolarzy jeżdżących dookoła, przecież robią to przez cały tydzień. Gra idzie o dużą stawkę – prezydenturę UCI.
W tym samym czasie – Aigle, Szwajcaria. Cisza, spokój. Siedziba Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI) spokojna jak zawsze, szary metaliczny kolor budynków wyraźnie odcina się od szwajcarskiego krajobrazu. Uwagę przechodnia mąci jeden szczegół – zaparkowany z boku samochód i kilku nienagannie ubranych panów w środku…
Brzmi jak scenariusz filmu szpiegowskiego? Tym razem to prawdziwa historia.
Kiedy tylko siedzący w samochodzie panowie zobaczyli na Twitterze wpisy “Cookson”, natychmiast skierowali się do wejścia budynków Unii. W ciągu następnych godzin zabezpieczyli wszystkie komputery, dokumenty i nagrania.
Brian Cookson zapowiedział, że chce odbudować wizerunek Unii i wyjaśnić kwestie, w których jego poprzednikom zarzuca się machlojki, korupcję i działania, za które trafia się przed oblicze sędziego. Jak zapowiedział, tak zrobił.
Jego poprzednikom – Heinowi Verbruggenowi oraz Patowi McQuaidowi – zarzuca się co najmniej kilka rodzajów korupcji i krycie afer dopingowych. O nieprawidłowościach świadczyć ma raport opracowany przez stronę rosyjską (nie jest jasne czy raport istnieje i kto go sporządził), w którym mają znajdować się liczne zeznania obciążające McQuiada i Verbruggena. Raport posiadać ma Igor Makarov (szef rosyjskiej federacji), ale nie zamierzał go (na razie) udostępnić, gdyż nie wierzył w niezależność komisji etyki UCI. Do tego dochodzi sprawa Lance’a Armstronga, w której zaniedbania i korupcję Verbruggenowi i McQuaidowi zarzuca co najmniej kilka podmiotów.
Brytyjczyk we Florencji zagrał va banque – podczas Kongresu Unii przerwał jałowe dysputy o ważność kandydatury Pata McQuaida i poprosił o głosowanie. Do ostatniej chwili nie było pewne, który z kandydatów zdobędzie przewagę. Cookson wygrał 24 do 18 i został prezydentem Unii. W momencie, gdy siedzący na sali dziennikarze podali tę informację dalej, agenci amerykańskiej firmy Kroll, wynajęci przez Brytyjczyka, wkroczyli do siedziby Unii, zabezpieczając dokumenty i komputery, a także upewniając się, że nic nie zostało zniszczone. Informację o tej sytuacji podaje “Financial Times”, z dziennikarzami którego rozmawiał już obecny prezydent.
Kroll to firma konsultingowa zajmująca się bezpieczeństwem i oceną ryzyka, na rynku od 1972 roku.
Cookson swoje działania motywuje koniecznością upewnienia się, że dokumenty w sprawach, w których Unii zarzuca się nieprawidłowości nie zostały zniszczone lub wyniesione. Wieloletni szef brytyjskiej federacji nie zamierza jednak na tym kończyć – niedługo poznamy ciało, które zajmie się zbadaniem przeszłości Unii – rozmowy w tej sprawie prowadzone są już z Amerykańską Agencją Antydopingową (USADA), Światową Agencją Antydopingową (WADA) oraz francuskimi władzami.