Danielo - odzież kolarska

MŚ 2013: Łukasz Wiśniowski przed trzema startami

Już dzisiaj zmagania na trasie mistrzostw świata we Florencji rozpocznie podwójny mistrz Polski orlików – Łukasz Wiśniowski. 21-latek, na co dzień reprezentujący czeską ekipę Etixx-Ihned, jest jednym z trzech młodzieżowców powołanych do kadry, a we Florencji przypnie numery na biało-czerwonej koszulce zarówno przed wyścigiem ze startu wspólnego, jak i przed jazdą indywidualną na czas.

W sumie Łukasz weźmie udział w aż trzech konkurencjach – oprócz dwóch wymienionych wystartuje także w jeździe drużynowej na czas, która odbędzie się w dzisiaj popołudniu. Na trasę drużynówki “Wiśnia” wyruszy w towarzystwie pięciu kolegów – Patricka Konrada, Floriana Senechala, Markusa Hoelgaarda, Samuela Spokesa oraz Dietera Bouvry’ego.

Kolarz z Ciechanowa w tym sezonie prezentował się bardzo dobrze – przyjechał 4. w Boucle de l’Artois, wygrał etap młodzieżowego wyścigu Thüringen-Rundfahrt i zdobył w Sobótce podwójne mistrzostwo Polski. Pech dopadł go na mistrzostwach Europy – upadek na czasówce nie pozwolił mu walczyć w wyścigu ze startu wspólnego i wyeliminował go z udziału w Tour de Pologne.

Trzy starty we Florencji to dużo, ale Wiśniowski nie ma dużo czasu na odpoczynek – w poniedziałek walczył będzie na trasie jazdy indywidualnej, która jest najdłuższa w historii zmagań kolarzy poniżej 23 roku życia – od 1996 roku nie przekroczyła ona 40 kilometrów.

Przed wyścigami rozmawialiśmy krótko z reprezentantem Polski o jego celach i dyspozycji.

Łukasz, jedziesz czasówkę drużynową, indywidualną i start wspólny – jaką strategię obierasz, na czym chcesz się skupić? Trzy wyścigi to jednak spory wysiłek, tym bardziej, że czasówki są dzień po dniu.

Zgadza się. Myślę, że każdy start jest tak samo ważny, w końcu to mistrzostwa świata. Ale najbardziej skupię się na czasówce indywidualnej i wyścigu ze startu wspólnego, bo nie ma co się oszukiwać – w czasówce drużynowej nie mamy żadnych szans.

Ten start w jeździe drużynowej to trochę niespodzianka, nie miałeś tego w planie wcześniej, prawda?

Już wcześniej wiedziałem, że nasza drużyna ma spore szanse wystartowania w jeździe drużynowej, ale byli do niej planowani inni zawodnicy, którzy nie startują następnego dnia w konkursie indywidualnym. Niestety stało się tak, że część z nich zachorowała i nie było już dużego pola manewru.

Mówisz że koncentrujesz się na czasówce i starcie wspólnym – czujesz, że w którymś z nich masz większe szanse?

Liczę na dobry występ na czas, zwłaszcza po pechowej czasówce na mistrzostwach Europy. Trasa jest płaska, czyli taka jaka mi najbardziej odpowiada.

Trasa jest faktycznie jak stół, ale ma 43,5 km, czyli jest znacznie dłuższa niż poprzednio.

Dokładnie. Mam nadzieję, że jazda drużynowa dobrze wpłynie na mój wstęp następnego dnia. Przygotuje mnie w pewien sposób do jazdy indywidualnej.

Przepalisz silnik?

Tak jest!

Po kontuzji z mistrzostw Europy nie ma śladu? Ostatnio byłeś chyba trochę przeziębiony, ale teraz jest już dobrze?

Po kontuzji ślad może został, ale w żaden sposób już nie wpływa to na moją dyspozycję. Tak, zgadza się. Przeziębienie mnie dopadło, przez co musiałem trochę przystopować w treningach i odpuścić wyścig, ale teraz jest już wszystko ok.

Rozumiem, że motywacji nie brakuje, szczególnie po pechu na mistrzostwach Europy?

Tak jest. Walczymy!