Danielo - odzież kolarska

Tour de France 2006: etap 17. Kosmita Floyd Landis

Odrodzony jak feniks Amerykanin Floyd Landis (Phonak), po szalonym ataku, został zwycięzcą 17. etapu Tour de France. Prowadzenie w klasyfikacji generalnej utrzymał Hiszpan Oscar Pereiro Sio (Caisse d’Epargne-Illes Balears).

Ostatni górski odcinek Wielkiej Pętli, zgodnie ze stałym scenariuszem, rozpoczął się od ataków kolarzy chcących znaleźć się w uciekającej grupie. Po kilku nieudanych skokach, na 17 km, zaczął tworzyć się odjazd, w którym znaleźli się: Patrik Sinkewitz (T-Mobile), Pavel Padrnos (Discovery Channel), Stuart O’Grady (Team CSC), Daniele Righi (Lampre), Juan Manuel Garate i Bram Tankink (obaj Quick Step), Patrice Halgand i Christophe Le Mevel (Crédit Agricole), Stéphane Auge (Cofidis), Philippe Gilbert (Francaise Des Jeux) oraz Luca Paolini (Liquigas).

Prowadzony przez zespół Caisse d’Epargne peleton odpuścił tę akcję, ponieważ najwyżej w niej sklasyfikowany Patrik Sinkewitz, tracił do Pereiro prawie 50 minut, dlatego grupka po pokonaniu 40 km wypracowała już 7.40 przewagi.

Rozpoczynając pierwszy z pięciu podjazdów, Col des Saisies (kat. 1; 82,5 km; 1 650 m; 14,9 km przy 6,4%), różnica wzrosła do 11 minut. W głównej grupie mocne tempo zaczęła narzucać ekipa Phonaku, co mogło zwiastować odrodzenie Floyda Landisa.

Przewaga błyskawicznie spadła do 8 minut. Landis sam wyszedł na prowadzenie zasadniczej grupy, przy którym zostali tylko Kloden, Evans, Sastre, Rogers i Menchov! Amerykanin w końcu odjechał wszystkim, kontynuując w pojedynkę szaloną szarżę, a za jego plecami sytuacja się uspokoiła – na nowo uformował się większy peleton, w którym pracowali zawodnicy Caisse d’Epargne.

Landis, nie wyglądał kwitnąco w panujących tropikach, ale odrabiał straty do prowadzącej grupki, w której pozostali Sinkewitz, Padrnos, O’Grady, Righi, Garate, Halgand, Gilbert i Le Mevel. Mijając górską premię ósemka wyprzedzała zawodnika Phonaku o 3.10, peleton o 6.35.

Drugie wzniesienie, Col des Aravis (kat. 2; 109 km; 1 498 m; 5,9 km przy 7,1%), było miejscem ataku Halganda. Landis błyskawicznie dojechał do pozostałych zawodników w pierwszym odjeździe, a następnie podążał dalej w towarzystwie Righi, O’Grady i Sinkewitza. Mijając przełęcz czwórka traciła do Halganda 1.13, peleton – 5.44.

Na dojeździe do Col de la Colombiere (kat. 1; 134 km; 1 618 m; 11,8 km przy 5,8%) piątka (Righi, O’Grady, Sinkewitz, Padrnos, Landis) zbliżyła się do Halganda na kilkanaście sekund. Francuz został szybko dogoniony, jadąc na trzeciej pozycji za narzucającym tempo Landisem i Sinkewitzem. W końcu i Halgand nie wytrzymał jazdy Amerykanina i jedynie Niemiec asystował mu biernie w dalszej podróży.

W uśpionym peletonie cały czas pracował zespół Caisse d’Epargne i cały czas tracił. Na linii górskiej premii już 8.34 co oznaczało, że Landis znalazł się na pozycji wirtualnego lidera, ponieważ na starcie do etapu tracił do Oscara Pereiro jedynie (i aż) 8.08!

Kolarzy czekał dłuższy zjazd do ostatniego i najtrudniejszego podjazdu, Col de Joux-Plane (kat. HC; 188,5 km; 1 700 m; 11,7 km przy 8,5%) , poprzedzonego jedynie krótkim Côte de Châtillon (kat. 3; 162 km; 735 m; 5,1 km przy 4,9%).

Kiedy różnica przekroczyła 9 minut do energicznej roboty zabrała się ekipa CSC, a z czasem dołączyło T-Mobile. Mijając Côte de Châtillon około 35-osobowy peleton jechał spóźniony o 8.04, a na lotnej premii (172, 5 km) zmniejszył straty do 6.50.

3 km dalej rozpoczęła się decydująca wspinaczka na Col de Joux-Plane. Sinkewitz zaczął tracić do Landisa, z determinacją wspinającego się przed siebie.

Z głównej grupy szybko odpadł Levi Leipheimer (Gerolsteiner). Frank Schleck (CSC) wyprowadził Carlosa Sastre (CSC), który samotnie rozpoczął pogoń za Landisem. Dalej kręcili Christophe Moreau (AG2R) i Cadel Evans (Davitamon), w dalszej grupce lider Oscar Pereiro (Caisse d’Epargne).

20 km przed metą Landis wyprzedzał Sastre o 5.55, grupkę lidera o 6.36, w której utrzymywał się Andreas Klöden (T-Mobile).

Evans odpadł od Moreau lądując w grupce z Cunego (Lampre) i Menchovem (Rabobank). Przyspieszył Pereiro, próbując uratować koszulkę lidera. Klöden odpadł, wrócił, odpadł i znów powrócił do grupki lidera. Rozkręcał się Cunego, mijając Moreau, by znów spaść za Francuza.

3 km przed końcem górskiej premii Landisowi zostało w zapasie nad Sastre – 5.30, Cunego – 6.04, Evansem – 6.55, Pereiro – 7.05. Rozpoczynając 12 km niebezpieczny zjazd na metę w Morzine Hiszpan tracił do Amerykanina 5.07.

Ostatnie kilometry dobrze pokonał Landis ostatecznie osiągnął swój cel przed słabiej zjeżdżającym Sastre o 5.41. W klasyfikacji generalnej Amerykanin traci do Pereiro 0.31, do Sastre 0.20 i jego szanse na zwycięstwo w 93. Tour de France przed sobotnią 57 km czasówką (Le Creusot – Montceau-les-Mines) wydają się nie do zaprzepaszczenia.