Pierwszy raz w swojej karierze Nairo Quintana wygrał Tour de Romandie. Ostatniego dnia rywalizacji Kolumbijczyk obronił przewagę nad Thibaut Pinot (FDJ) oraz swoim kolegą drużynowym z Movistar Ionem Izagirre.
Dzisiejszy dzień wcale nie był tak łatwy, jak mogłoby się wydawać. Pogoda nas nie rozpieszczała. Kiedyś obudziłem się w hotelu, spojrzałem za okno i zobaczyłem śnieg… W takich warunkach misja pt. obrona koszulki nie jest misją łatwą. Tym bardziej, że potrzebujesz trochę czasu, by dojść do siebie i przyzwyczaić się do niskiej temperatury
– powiedział Quintana, którym w sezonie wygrał już Volta a Catalunya, a w Tour de San Luis (3.) i Vuelta al Pais Vasco (2.) lądował na podium.
Podczas uroczystej ceremonii wręczenia nagród na pudle zabrakło Izagirre.
Ion się rozbił, niestety nie mógł do nas dołączyć. Mam nadzieję, że wszystko z nim jest w porządku
– dodał 26-latek, który w tym roku koncentruje się na Tour de France, gdzie zmierzy się m.in. z Chrisem Froome’m (Sky). Brytyjczyk w Romandii przesądził na swoją korzyść wczorajszy etap z metą na Villars-Sur-Ollon, w generalce zajął jednak dalekie 38. miejsce.
Nie możemy sobie pozwolić ani na chwilę relaksu. Zwycięstwo w Szwajcarii pokazuje nam, że idziemy dobrą drogą, daje nam też pewien spokój. Ale do lipca jest jeszcze trochę czasu, tuż przed Tourem sytuacja może się zmienić, nasi rywale przybędą z mega mocnymi składami. Wtedy będziemy tylko jednym teamem spośród wielu walczących o triumf
– mówił Quintana.